Dune: Spice Wars to gra unikalna, bowiem łączy klasyczny RTS i strategię 4X (explore, expand, exploit, exterminate – eksploracja, ekspansja, eksploatacja, eksterminacja). Jaka jest fabuła? Nie uświadczymy tu żadnej kampanii, zamiast tego wybieramy po prostu jedną z 4 frakcji i walczymy o kontrolę nad pustynną planetą Arrakis, zwaną potocznie Diuną. Dowodzić możemy znanymi z książek domami Atrydów i Harkonnenów, Fremenami i szmuglerami. Każda z frakcji posiada unikalne zdolności, oraz silne i słabe strony, a ich wybór definiować będzie nasz styl gry.  Zwycięstwo możemy odnieść na 3 sposoby: przez eliminację przeciwników, zostanie gubernatorem Arrakis i utrzymanie tej pozycji przez 3o minut, bądź zdobycie wystarczającej ilości punktów Hegemonii. To pierwsze można osiągnąć dwojako, mianowicie zrównać bazę wroga z ziemią, bądź przez szpiegostwo. Zostanie gubernatorem wymaga kontroli terytorium i sojuszy z Siczami, hegemonia zaś jest chyba najbardziej skomplikowana, bowiem polega nie tylko na kontroli nad terytoriami, ale także na ogólnym rozwoju planety, władzy nad specjalnymi terytoriami i uznaniu Landsraadu. Każdy z tych sposobów jest dobry, a dana frakcja ma mniejsze lub większe predyspozycje do takiej albo innej wygranej. Na przykład jest całkowicie możliwe poprowadzić Atrydów do zwycięstwa bez budowania armii (nie liczę tutaj pasywnej obrony w postaci Milicji).
fot. Funcom
Niezależnie od tego, którą stronę konfliktu i jaką drogę do zwycięstwa obierzemy, potrzebne nam będą terytoria i znajdujące się na nich zasoby. Najważniejszym z nich jest oczywiście Przyprawa, od której zależy istnienie Imperium, jednak niewiele mniej cenna woda, pleton (budulec łączący zalety plastiku i betonu), paliwo, a także zasoby ludzkie, Solari (główna waluta), wpływy oraz autorytet. Brzmi przytłaczająco? A to dopiero początek, bowiem prócz kosztów budowy, praktycznie wszystkie budynki i jednostki mają dodatkowo koszty utrzymania. Nawet podbicie nowego terytorium przez pokonanie znajdującej się na nim milicji nic nie da, jeśli nie mamy odpowiedniej ilości wody i autorytetu, by zapanować nad nową połacią pustyni. A do tego dochodzi jeszcze Landsraad, czyli ciało polityczne rządzące tym uniwersum, w którym co chwila przegłosowujemy pozytywne lub negatywne ustawy, celując je w nas samych bądź przeciwników. Na koniec pozostaje kwestia samej Przyprawy. Choć ta jest bardzo wartościowa, nie możemy jej swobodnie sprzedawać, bowiem za jej pomocą płacimy podatek lenny, który co chwila rośnie. Cała więc rozgrywka przede wszystkim więc polega balansowaniu produkcji i zapotrzebowania, niezależnie od tego, o którym surowcu mowa. Zawsze możemy też spróbować handlu z przeciwnikiem. A nie zdążyłem nawet wspomnieć, że praktycznie wszystko na tej planecie chce nas zabić. Począwszy od pozostałych frakcji, przez zbuntowanych Fremenów w Siczach (choć z nimi można iść na układ), morderczą pogodę (nasze wojska przebywając na pustyni, tracą zapasy i mogą się zagłodzić, a burze piaskowe niszczą żniwiarki i ornitoptery), a skończywszy na pustynnych Czerwiach, które z chęcią zeżrą nam żniwiarkę i zagryzą piechotę. Choć to ostatnie akurat prowadzi do zabawnych sytuacji bowiem zdarzały się i takie sytuacje, w których obserwowane przeze mnie wojsko przeciwnika, maszerujące na moje terytorium, nagle stawało się przekąską dla robala. Walka w tej grze zdecydowanie bardziej przypomina tę znaną z Cywilizacji niż klasyczny RTS. Mamy małe, kosztowne oddziały, mocno limitowane w swojej liczbie, oraz pasywną milicję pilnującą naszych osad. 
fot. Funcom
+8 więcej
Pod względem technicznym jest jeszcze parę problemów, które twórcy muszą doszlifować. Zdarzało się momentami, że nie dało się budować relacji z Siczą, czy koszta lenna albo przejęcia terytorium przekraczały maksymalny poziom, jaki gracz mógł mieć. Nie wiem, czy to wybór świadomy, czy błąd, ale przydałoby się to poprawić i zbalansować. No i mapa jest zdecydowanie za mała, nawet w największym ustawieniu zbyt szybko powoduje spotkanie frakcji i wywołuje tarcia. Przed meczem można co prawda wybrać, ile i jakie frakcje będą naszymi przeciwnikami w tej rozgrywce, ale to nie jest rozwiązanie problemu. Podsumowując, choć zdarzają się mniejsze i większe błędy, a gra zdecydowanie wymaga doszlifowania, to jest przed nią świetlana przyszłość. Widać, że deweloperzy włożyli w nią sporo serca, jest przemyślana, różnorodna i już teraz oferuje tonę grywalności, biorąc pod uwagę możliwości kombinowania frakcji i stylów gry. Przez swój poziom trudności i specyfikę nie jest zdecydowanie grą dla każdego, ale fani bardziej ekonomicznie nastawionych RTS i gier typu 4X powinni dać jej szanse.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj