Podróże w nieznane

W Avengers: Koniec gry tytułowi bohaterowie, tworzą w przeszłości co najmniej dwie nowe linie czasowe. W 2012 roku, Loki ucieka z jednym z kamieni, a Steve Rogers walczy sam ze sobą, zaś w 2014 roku nie ma już Thanosa i całej jego armii. Daje to Kevinowi Feige i reszcie spore pole do manewrów. Skoro w nowej linii z 2014 nie ma Thanosa, to żyje zarówno Tony Stark, Steve Rogers, jak i Natasha Romanoff czy Loki, zaś Vision mógł nigdy nie powstać. To samo tyczy się linii z 2012 roku, która przez ucieczkę Lokiego toczy się nowym torem. Jeszcze jednym z zapowiedzianych seriali na Disney+ jest „Loki”. Jako, że ten bohater nie żyje już w głównej linii czasowej, serial będzie albo rozgrywał się w przeszłości, albo właśnie w innej linii czasowej, prawdopodobnie z 2012 roku. Możliwości jest sporo, ale zabawa z innymi liniami czasowymi może przynieść więcej szkody niż pożytku. Co prawda Marvel może zapowiedzieć osobne filmy lub serie, które będą toczyły się w alternatywnych rzeczywistościach, co dla komiksów jest normą, ale nie wydaje się, aby taki kierunek był dla Kinowego Uniwersum Marvela dobrym rozwiązaniem. Niszą dla wydarzeń z innych linii czasowych mogą więc okazać się seriale, gdzie Kevin Feige i spółka mogą śmielej eksperymentować. Póki co nie spodziewałbym się, aby studio chciało wykorzystywać inne linie czasowe i powracać do podróży w czasie. Inaczej ma się sprawa z innymi wymiarami. Pierwsze odniesienia co do innych światów dostaniemy w Spider-Man: Daleko od domu. Ze zwiastunów wiemy, że Mysterio pochodzi z zupełnie innej wersji Ziemi. Jak sam tłumaczy Peterowi Parkerowi, jego świat to Ziemia-833, zaś ta która jest podstawową dla Kinowego Uniwersum Marvela, to Ziemia-616. Zwiastun zdradza również, że któreś ze pstryknięć spowodowało powstanie wyrwy czasoprzestrzennej, przez którą Mysterio dostał się do naszego świata. Rodzi to nie mniejsze komplikacje niż podróże w czasie i alternatywne linie czasowe, ale to właśnie na najróżniejszych postaciach z innych wymiarów może skupić się Marvel, aby rozbudowywać swoje uniwersum.
fot. Marvel

The Defenders i inne seriale

Christopher Markus i Stephen McFeely, scenarzyści czwartej części Avengers, w wywiadzie dla New York Timesa wyjawili, że początkowo planowano, aby w finalnej bitwie z „Końca gry”, wraz ze wszystkim innymi do walki z Thanosem stanęli również Defendersi. Daredevil, Jessica Jones, Luke Cage oraz Iron Fist oczywiście się w bitwie nie pojawili, bo wprowadzenie tych postaci na tak późnym etapie, bez żadnego słowa wyjaśnienia, byłoby nieuczciwe wobec widzów. Dlatego też z tego pomysłu zrezygnowano. Zakusy na wprowadzenie drużyny Defendersów, Marvel ma już od dawna. Przeszkodą na drodze stoi jednak Netflix i umowa, która zakazuje produkcji nowych sezonów, jak i nowych seriali z tymi samymi bohaterami przez trzy lata od zakończenia współpracy ze streamingowym gigantem. Nie wiadomo jak warunki umowy mają się do filmów, ale skoro scenarzyści przyznali, że rozmyślali o Defendersach w czwartych Avengersach, to najprawdopodobniej umowa z Netflixem nie zakazuje pojawienia się Daredevila i spółki na dużym ekranie. Defendersi są bardziej lokalnymi bohaterami, więc nie bardzo pasują do obecnego obrazu uniwersum, gdzie każdy superbohater mierzy się z ogromnym zagrożeniem. Najlepszym wyjściem dla obecności Defendersów w Kinowym Uniwersum Marvela byłyby osobne seriale dla każdego członka drużyny, jak miało to miejsce na Netflixie, lub jeden serial dla całej drużyny. Ostatnim sezonem serialu, który zadebiutuje na platformie streamingowej, jest trzeci sezon Jessiki Jones, który ma mieć premierę w tym roku. Poprzednie seriale pokończyły się w 2018 roku. Oznacza to, że według umowy z Netflixem, Marvel będzie mógł wprowadzić pierwszych członków tej drużyny najwcześniej w 2022 roku, zaś Jessicę Jones rok później. Chyba że do tego czasu zdecydują się na poświęcenie im filmu, co jest jednak mało prawdopodobne. Takie same ograniczenia dotyczą postaci Punishera. Ten bohater raczej nie doczeka się własnego filmu, a jedyną jego gwarancja przetrwania jest własny serial. Nie wiadomo jednak jak Disney będzie zapatrywał się na produkcje przeznaczone wyłącznie dla dorosłych widzów. Ciężko sobie wyobrazić, aby Punisher z powodzeniem mógł przejść ograniczenia wiekowe 13+. Fanom postaci to z pewnością by się nie spodobało. Do Kinowego Uniwersum Marvela w najbliższych kilku latach nie dołączy również Ghost Rider oraz Hellstrom. Niedawno platforma streamingowa Hulu, do której Disney ma obecnie 67% praw (a do 2024 roku przejmie pozostały pakiet akcji od Comcasta), zapowiedziała nową współpracę z Marvelem, na mocy której dostaniemy dwa nowe seriale, właśnie z tymi bohaterami w rolach głównych, których premiera ma odbyć się w przyszłym roku. Skoro powstają osobne seriale dla tych postaci, nie ma możliwości, aby jednocześnie mogli dołączyć do uniwersum. Zagadką pozostaje istnienie Inhumans. Marvel miał w planach wprowadzenie do MCU tej rasy w tym roku, więc jakiś większy koncept co do postaci z tego świata musiały być. Z filmu jednak zrezygnowano i zapowiedziano serial od ABC Studios (z którym Marvel współpracuje przy Agentach T.A.R.C.Z.Y.). Studio poważnie podchodziło do realizacji tego przedsięwzięcia. Dwa pierwsze odcinki zostały nakręcone w technologii IMAX i zostały wyświetlone w kinach na całym świecie. Widzowie nie byli jednak zadowoleni z jakości serialu, a recenzenci od góry do dołu zjechali tę produkcję. Marvel’s Inhumans dotrwało do końca ośmioodcinkowego sezonu, a relacje z ABC Studios pogorszyły się. Po tak spektakularnej klapie, zapewne nikt w Marvelu nie myśli o powrocie do tematu Inhumans. Nie można jednak wykluczyć, że Kevin Feige kiedyś wyciągnie ich z szafy i tym razem zrobią to jak należy.
Źródło: ABC

Fantastyczni mutanci

Finalizacja zakupu FOX-a przez Disneya nastąpiła w marcu tego roku. Na tej transakcji Marvel zyskał prawa do postaci ze świata X-Menów i Fantastycznej Czwórki. Fani długo czekali, aż w uniwersum pojawią się tak ikoniczne postacie jak Wolverine, Profesor X, Magneto, drużyna Fantastycznej Czwórki czy Doktor Doom. Będą musieli jednak jeszcze trochę poczekać, bo Kevin Feige zdradził, że nie planują wprowadzać X-Menów i Fantastycznej Czwórki w czwartej fazie swojego uniwersum. Jest to logiczny ruch, jako że ostatnia część cyklu mutantów od FOX-a kończy się wraz z premierą „Mrocznej Fenix” w czerwcu tego roku, zaś ogromna porażka „Fantastycznej Czwórki” z 2015 roku w dalszym ciągu odbija się głośnym echem. Marvel musi więc dać czas widzom, aby zatęsknili za tymi postaciami, a im samym na przemyślenie całej strategii związanej z tymi bohaterami. Na pojawienie się X-Menów i Fantastycznej Czwórki możemy liczyć od 2025 roku i z pewnością będzie to wielkie wydarzenie w Kinowym Uniwersum Marvela. Studio zyskało również prawa do postaci Deadpoola i X-Force, jednak ich przypadek trzeba rozpatrywać z osobna. Kevin Feige zapowiedział, że kolejne filmy o Pyskatym Najemniku zachowają swój brutalny charakter i wulgarny humor. Automatycznie przekreśla to szansę na dołączenie Deadpoola do Kinowego Uniwersum Marvela. Najprawdopodobniej filmy z Wadem Wilsonem i drużyną X-Force będą funkcjonować jako osobne byty, bez powiązań z jakimikolwiek innymi produkcjami. Fani więc mogą przestać marzyć o spotkaniu Deadpoola z Wolverinem.
fot. 20th Century Fox

Nowe twarze

Marvel w swojej bazie ma całe multum postaci, ale kilka z nich wydaje się najbardziej obiecująca. Jest to Nova, Adam Warlock, Kamala Khan, Namor oraz Moon Knight. Adam Warlock w uniwersum obecny jest od „Strażników Galaktyki 2”, więc istnieje możliwość, że pojawi się w trzeciej odsłonie serii, albo doczeka się własnego filmu w czwartej fazie MCU. Przez ostatnie kilka lat plotkowało się o pojawieniu w uniwersum Kamali Khan i Moon Knighta, więc całkiem możliwe, że będą to kolejni bohaterowie, którzy najszybciej otrzymają swoje własne produkcje. Niewiadomą jest za to Nova, ale to postać bardzo ważna dla świata komiksów, więc czas najwyższy, aby zaistniał również w kinowym uniwersum. Najbardziej problematyczny wydaje się Namor, który w dużym uproszczeniu, jest Marvelowskim odpowiednikiem Aquamana z DC Comics. Film Jamesa Wana okazał się kasowym sukcesem i twórcy szybko zapowiedzieli drugą część. Jeżeli więc Marvel zdecyduje się wprowadzić tego bohatera do swojego uniwersum, będzie musiał liczyć się z ciągłymi porównaniami do filmów Warner Bros. i DC.
Źródło: Marvel

Daleka przyszłość

Nie znamy dokładnych planów na najbliższe pięć lat, a co dopiero wyrokować, jak będzie wyglądało uniwersum za lat dziesięć. Do tej pory fazy MCU trwały kolejno pięć, trzy oraz cztery lata. Już teraz wiemy, że czwarta faza będzie trwać pięć lat, a najprawdopodobniej w każdym roku będziemy dostawać po trzy nowe filmy (wyjątkiem jest 2020 rok, gdzie uniwersum powiększy się tylko o dwie produkcje). Daje to łącznie czternaście nowych filmów w czwartej fazie. Przyjmując, że kolejne fazy będą trwać jak w sadze o kamieniach nieskończoności, w piątej zobaczymy dziewięć filmów, zaś w szóstej kolejne dwanaście. Daje to łącznie trzydzieści pięć produkcji kinowych w ciągu następnych jedenastu lat. Doliczając do tego dwadzieścia dwa filmy Sagi Kamieni Nieskończoności oraz „Spider-Mana: Daleko od domu”, dostajemy łącznie pięćdziesiąt osiem filmów w ciągu dwudziestu dwóch lat. Zawrotna liczba. Już teraz młode osoby, które mają po trzynaście lub czternaście lat, mają nie lada problem z zapoznaniem się ze wszystkimi filmami Kinowego Uniwersum Marvela. Poznać tyle obrazów w niedługim czasie, bo przecież za kilka miesięcy pojawi się kolejna część, nie jest rzeczą łatwą, więc aż strach pomyśleć co czeka osoby, które nie mają jeszcze dziesięciu lat, a po fazie szóstej będą należeć do tej grupy wiekowej, która będzie stanowić silną reprezentację na sali kinowej każdego filmu Marvela. Studio będzie musiało ich zachęcić do swoich produkcji, jak i całego uniwersum, bo kilka lat później dołączą do najliczniejszej grupy wiekowej, czyli 25+, od której będzie zależeć, czy MCU przetrwa i w jakiej formie. Niedorzecznością wydaje się więc zmuszanie takich osób, aby w którymś momencie swojego nastoletniego życia, musieli nadrobić około sześćdziesięciu filmów. Marvel musi więc poważnie przemyśleć dalszy rozwój swojego uniwersum, tak aby zaspokoić potrzeby najwierniejszych fanów, podtrzymywać zainteresowanie publiczności na całym świecie, ale również wprowadzać kolejne pokolenia potencjalnych widzów. Zamknięcie jednej sagi nie odcina jednak całego uniwersum od tego, co działo się w jej trakcie, jak również nie powoduje, że te same postacie nie będą pojawiać się w kolejnych. Zobrazujmy to sobie. Weźmy pod uwagę Doktora Strange’a. Ten zadebiutował w uniwersum w 2016 roku. Pojawił się jeszcze w dwóch ostatnich Avengersach. W fazie czwartej dostanie kontynuację swoich solowych przygód. Jeżeli założymy, że w piątej lub szóstej fazie zobaczymy go w jeszcze co najmniej jednym filmie, spowoduje to, że aby poznać całą jego historię, trzeba będzie sięgnąć co najmniej dekadę wstecz do jego pierwszego solowego filmu. Jeżeli ktoś zechce poznać dalsze losy tego bohatera, będzie musiał dotrzeć do „Wojny bez granic” i „Końca gry”, gdzie pozna masę innych bohaterów, a więc będzie zastanawiać się, kim jest ten ekscentryk w czerwonej zbroi, nieogolony blondas z tarczą, czy „czerwony kosmita” ze złotym kamieniem na czole. Aby z kolei poznać te postacie, będzie musiał cofnąć się w historii uniwersum jeszcze dalej, a więc z kilku filmów do nadrobienia, zrobi się nagle dwadzieścia lub trzydzieści. To ogromne zagrożenie dla Marvela i całego uniwersum, że w pewnym momencie będą musieli powiedzieć stop. Jeżeli zdają sobie sprawę z tych zagrożeń, prawdopodobnie już planują jak lawirować całą historią, bądź bohaterami funkcjonującymi w uniwersum od kilku lat, aby w pewnym momencie nie trzeba było zapoznawać się ze wszystkimi produkcjami MCU, żeby w pełni cieszyć się z seansów nowych filmów. Innym wyjściem jest restart uniwersum. Wydaje się to rozwiązaniem radykalnym i drastycznym, bo oznaczającym, że wszystko co Marvel zbudował w ramach swojego kinowego uniwersum przez dwadzieścia dwa, bądź więcej lat, przejdzie do historii. Plusem takiego rozwiązania jest zachęcenie zupełnie nowych osób, które do tej pory patrzyły z politowaniem na trzydziesto-czterdziestolatków z zachwytem wyczekujących kolejnych obrazów z trykociarzami w roli głównej. Trudno też sobie wyobrazić, aby Marvel już nigdy więcej miał nie wykorzystać postaci Tony’ego Starka, Steve’a Rogersa, Natashy Romanoff czy Bruce’a Bannera. To bohaterowie w tej chwili ikoniczni, stojący w tym samym szeregu co Spider-Man, Wolverine, Batman i Superman, więc ogromną stratą byłby definitywny ich koniec wraz z czwartą częścią Avengersów. Reboot uniwersum sprawiłby więc, że owe postacie znów mogłyby zaistnieć na dużym ekranie z zupełnie innymi aktorami. Za kilka lat czeka nas casting na nowego Wolverine’a, więc czemu Steve Rogers miałby na zawsze być utożsamiany z Chrisem Evansem, a Tony Stark z Robertem Downeyem Jr. Pomimo sporej ilości różnych plotek oraz teorii, przyszłość Kinowego Uniwersum Marvela pozostaje dla nas póki co tajemnicą, a my możemy poruszać się wyłącznie w sferze spekulacji. Szef Disneya Bob Iger zdradził na początku maja, że pierwsze informacje odnośnie czwartej fazy uniwersum zostaną ujawnione jeszcze tego lata. Prawdopodobnie karty zostaną odkryte podczas panelu Marvela na San Diego Comic-Con, który odbędzie się w dniach 18-21 lipca. Od dwóch tygodni w kinach będzie można oglądać kończącego trzeciej fazę „Spider-Mana: Daleko od domu”. Będzie to więc idealny czas do ogłoszenia planów rozwoju uniwersum przez studio Kevina Feige.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj