Historia usługi GeForce NOW to opowieść wzlotów, upadków i spektakularnych zwrotów akcji, a jej początki sięgają zamierzchłych czasów pierwszych gadżetów gamingowych z linii Shield – przenośnej konsoli Portable z 2013 roku oraz Tabletu z 2014 roku. To one miały przenieść granie do chmury i uniezależnić nas od klasycznych konsol oraz komputerów. Sprawić, że nawet tytuły klasy AAA będziemy w stanie odpalić za pośrednictwem urządzeń o kieszonkowych – jak na ówczesne realia – rozmiarach. NVIDIA wystrzeliła z tym projektem w czasie wielkich rewolucji, jakie przetoczyły się przez branżę gier. W 2012 roku mikrokonsola OUYA zebrała na Kickstarterze rekordowe 8,57 mln dolarów wsparcia, kilka tygodni później wystartowała zbiórka na Oculusa Rift, a pod koniec 2013 roku poznaliśmy nową generację konsol – Sony PlayStation 4 oraz Microsoft Xbox One. I choć finalnie nie wszystkie z tych projektów zakończyły się sukcesem, inne zaś musiały na swój sukces ciężko pracować przez kilka kolejnych lat, atmosfera w branży gier wydawała się niezwykła. Na tej rewolucyjnej fali zrodziła się usługa NVIDIA GRID, platforma streamingowa nazywana „Netflixem dla graczy”. Zasady jej funkcjonowania były proste – klienci urządzeń z linii Shield otrzymywali dostęp do bazy kilkudziesięciu gier, które mogli odpalać zdalnie na serwerach NVIDII. Docelowo dostęp do usługi miał być opłacany w formie miesięcznej subskrypcji, ale pierwsi posiadacze Shieldów testowali ją w wersji beta zupełnie za darmo. GRID nie był jeszcze na tyle stabilną usługą, aby NVIDIA mogła bez obaw kazać sobie za nią płacić. I w takim zawieszeniu trwała znacznie dłużej, niż mogliśmy się spodziewać.

Trudne początki obiecującej przyszłości

Doskonale pamiętam, jak ogromne wrażenie zrobiły na mnie pierwsze publiczne pokazy tej technologii. NVIDIA zaczęła od naprawdę mocnego uderzenia – mimo iż biblioteka GRID nie była zbyt obszerna, to trafiły do niej naprawdę głośne produkcje. Pierwsi testerzy dostali w swoje ręce m.in. Borderlands, Borderlands 2, Dead Island, Street Fighter X Tekken czy Wiedźmina 2. A każdy z nich dostępny od ręki na urządzeniach, które kojarzyły się Angry Birdsami i Fruit Ninja, a nie z produkcjami klasy AAA. W 2015 roku NVIDIA przeprowadziła pierwszą poważną metamorfozę i zamieniła GRIDA w GeForce NOW, zapowiadając przy okazji szereg ważnych zmian. Serwis nadal miał funkcjonować w modelu subskrypcyjnym i udostępniać graczom bibliotekę kilkudziesięciu gier, ale wzbogacono go o możliwość dokupienia dodatkowych tytułów. Dzięki temu z czasem zyskaliśmy możliwość wykupienia dostępu do najnowszych i najgorętszych pozycji, m.in. Wiedźmina 3. Do pierwszych Shieldów dołączył także kolejny gadżet – przystawka Shield TV, która miała stanowić nasze domowe centrum cyfrowej rozrywki. Po podpięciu jej do telewizora lub monitora, wzbogacaliśmy go o system operacyjny Android z dostępem do GeForce NOW.
Źródło: Wikipedia
Mimo wielkich obietnic zespół odpowiedzialny za rozwój platformy zdawał sobie sprawę z tego, że ani rynek, ani gracze nie są jeszcze gotowi na granie w chmurze. Dlatego aby skłonić do kupna gier za pośrednictwem GeForce NOW dorzucano do nich ich steamowe klucze. Miały być swego rodzaju zabezpieczeniem i zachętą do inwestowania w chmurę gamingową od NVIDII. Firma otwarcie wspominała o tym, że nawet jeśli projekt zakończy się fiaskiem, to gracze nie zostaną na lodzie, gdyż nadal będą mogli korzystać z tytułów dokupionych do podstawowej biblioteki GeForce NOW, tyle że w ich steamowej odsłonie. Podczas targów CES 2017 firma zapowiedziała, że usługa w nieco zmienionej formie trafi także do użytkowników pecetów, dzięki czemu trafi do znacznie szerszego grona odbiorców. Ale miał to być inny GeForce NOW niż ten, z którego już kilka lat wcześniej korzystałem na Shieldzie. Korporacja planowała wynajmować czas dostępu do swoich serwerów i pobierać minutowe opłaty za możliwość korzystania z najwydajniejszych kart graficznych. O subskrypcji i bibliotece kilkudziesięciu gier nie było mowy. Wszystko miało oczywiście najpierw trafić do wersji beta, zanim na dobre zadebiutowałoby na rynku.

Koniec nowym początkiem

Pod koniec 2017 roku rzeczywiście udało się uruchomić program darmowych testów, ten jednak działał na bardzo wąską skalę i był skierowany wyłącznie do posiadaczy komputerów z systemem Apple. Pececiarze na możliwość zapisania się do usługi musieli poczekać do początku 2018 roku. Zamknięte testy GeForce NOW ruszyły w najlepsze, a w dobie rosnącej popularności Netflixa i spółki wizja płacenia za każdą minutę wynajmu kart graficznych gdzieś się rozmyła. W międzyczasie zrezygnowano także z shieldowej wersji usługi i ujednolicono ją, aby na wszystkich platformach działa dokładnie tak samo. W ramach stałego miesięcznego abonamentu GeForce NOW otrzymaliśmy możliwość odpalania gier ze Steama oraz innych platform tego typu w chmurze NVIDII. W takiej formie usługa przetrwała aż do czasu oficjalnej premiery 4 lutego 2020 roku. Po siedmiu latach nieustannych testów GRID/GeForce NOW w końcu opuściła betatesty. Ale to nie był koniec przeszkód, z którymi musieli zmagać się jej twórcy.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj