Na szczęście irytujący interfejs to największa wada tej usługi, którą – mam nadzieję – uda się szybko naprawić. Po odpaleniu gry szybko zapominamy, że mamy do czynienia z gamingowym serwisem streamingowym. O ile jeszcze kilka lat temu podczas korzystania z GeForce NOW artefakty obrazu były dość powszechne, to kiedy odpaliłem usługę kilka miesięcy po jej oficjalnym starcie, nie natrafiłem na nie nawet w najbardziej dynamicznych produkcjach. Opóźnienia sygnału także nie były zauważalne i nawet sieciowe tytuły działały zadowalająco. Miło wspominam chwile spędzone przy Destiny 2 – mimo iż ogrywałem ten tytuł na padzie bezprzewodowym, który wprowadza dodatkowe opóźnienia, nie miałem większego problemu z eliminacją kolejnych fal wrogów. Do dobrego działania platformy konieczny jest dostęp do wydajnego internetu i tu najlepiej sprawdza się połączenie kablowe. Aby cieszyć się płynną rozgrywką na urządzeniach mobilnych, konieczne będzie skorzystanie z routera pracującego w częstotliwości 5 GHz, granie na łączu 2,4 GHz nie należy do najprzyjemniejszych doznań. W takich warunkach GeForce NOW potrafi przycinać i generować artefakty obrazu. Ale jeśli zapewnimy usłudze dobre warunki pracy, ta odwdzięczy się nam w pełni. Możliwość odpalenia Shadow of the Tomb Raider czy Tekkena 7 na ekranie kilkuletniego telefonu robi wrażenie. Wystarczy tylko sparować kontroler i przystąpić do zabawy. Wróćmy do wielokrotnie wspominanej już przystawki NVIDIA Shield TV. Choć nie jest niezbędnym elementem wyposażenia GeForce NOW, znacząco podnosi jego możliwości. Warto spojrzeć na Shield TV nieco szerzej i dostrzec w niej przenośną domową konsolę. Dzięki niewielkim rozmiarom nie zajmuje w naszym domu zbyt wiele miejsca, a w razie konieczności możemy z łatwością przenieść ją do znajomych czy zabrać na wakacje. Model Pro jest wręcz stworzony dla graczy – dzięki dwóm gniazdom USB możemy podpiąć do niego myszkę i klawiaturę, aby zwiększyć precyzję sterowania w najbardziej dynamicznych grach. Z kolei pady bez problemu sparujemy z tym sprzętem bezprzewodowo, Shield TV dobrze dogaduje się m.in. z kontrolerami od Xboxa One.

GeForce NOW – przyszłość gamingu?

Teraz przyszedł czas odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – czy korzystanie z tej platformy jest dziś opłacalne? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Jeśli mamy w domu komputer stacjonarny złożony z myślą o zastosowaniu gamingowym, GeForce NOW będzie prawdopodobnie zbędnym wydatkiem. O ile oczywiście nie interesujemy się graniem w pecetowe tytuły na urządzeniach mobilnych. Jeśli tak, być może warto będzie sięgnąć po tę platformę, kiedy sieć 5G na dobre rozgości się w naszym kraju i pozwoli w pełni wykorzystać potencjał grania w chmurze. Za to dla tych, którzy grają na konsolach bądź mają w domu zbyt leciwe komputery, aby uruchomić na nim najbardziej wymagające gry, GeForce NOW może okazać się łakomym kąskiem. Zamieni nawet bardzo stare urządzenia w maszyny, które bez problemu radzą sobie z odpalaniem gier w 1080p przy 60 klatkach. Firma pracuje ponoć nad podbiciem rozdzielczości do 4K, ale na jej wdrożenie do tej usługi musimy jeszcze poczekać. Być może do czasu premiery kolejnej generacji kart graficznych z linii RTX, którą zaplanowano na jesień tego roku. Ponadto GeForce NOW oddaje do naszej dyspozycji wszystkie zalety obsługiwanych platform, w tym m.in. zapis w chmurze. Oznacza to, że po przerwaniu gry na pececie będziemy mogli wznowić ją na naszym telefonie po zalogowaniu się do steamowego konta.
Źródło: NVIDIA
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że za doraźne korzystanie z platformy nie musimy płacić ani złotówki. Widmo rozliczania minutowego na dobre odeszło z GeForce NOW – darmowe konto pozwala korzystać z darmowych, godzinnych sesji w ramach tej usługi. Oznacza to, że możemy bez ponoszenia żadnych kosztów niemal bez żadnych ograniczeń przetestować potencjał platformy, gdyż liczba dziennych sesji nie jest w żaden sposób ograniczona. Po godzinie zabawy możemy nawiązać nowe połączenie. Za to jeśli zdecydujemy się opłacać dostęp do platformy, nie tylko będziemy traktowani priorytetowo – w razie zapełnienia serwerów podłączymy się do gry przed darmowymi użytkownikami – to jeszcze otrzymamy możliwość korzystania z technologii ray tracingu oraz dłuższych, sześciogodzinnych sesji. Taka przyjemność kosztuje nas 25 zł miesięcznie i – moim zdaniem – nie jest to zbyt wygórowana oferta. Owszem, w ramach abonamentu nie otrzymamy żadnych gier (o ile nie korzystamy z Shield TV) i będziemy musieli kupić je u zewnętrznego dostawcy. Jeśli jednak potraktujemy GeForce NOW jak „pecetową konsolę”, prawdopodobnie zmienimy podejście do tej platformy. Na stronie firmy widnieje informacja, że preferencyjna cena abonamentu w wysokości 25 zł obowiązuje przez pierwsze 12 miesięcy. Ile zapłacimy za nią po tym czasie? Na razie nie wiadomo, ale nawet jeśli ta wzrośnie dwukrotnie, w dłuższej perspektywie czasowej inwestycja i tak powinna się opłacać. Załóżmy dwa scenariusze – w pierwszym cena usługi pozostanie niezmienna, w drugim wzrośnie do 50 zł. W optymistycznym scenariuszu przez 7 lat (tyle czasu mniej więcej trwają poszczególne generacje konsol) na abonament wydamy 2100 zł, bardziej realistyczny scenariusz zakłada zaś wydatek rzędu 3900 zł. Z jednej strony istnieje zatem szansa, że koszt subskrypcji będzie zbliżony do ceny zakupu nowej konsoli w dniu jej rynkowej premiery, z drugiej zaś wydamy na niego tyle, ile na prosty komputer gamingowy. Ale gdybyśmy chcieli zainwestować w peceta, który pozwoli grać na Ultra przez siedem kolejnych lat, zapłacilibyśmy za niego znacznie więcej, po drodze musielibyśmy prawdopodobnie modernizować część podzespołów, aby odpalić bardziej zaawansowane produkcje. Inwestując w GeForce NOW nie musimy się o to martwić, to NVIDIA dba o wydajność serwerów. A przy okazji możemy grać na naszym wirtualnym pececie na kilku urządzeniach o skrajnie różnym charakterze – od pecetów, poprzez laptopy, przystawki telewizyjne i tablety na smartfonach skończywszy. Wszystko w ramach jednego abonamentu. GeForce NOW nie jest usługą pozbawioną wad. Sposób zarządzania biblioteką produkcji pozostawia sporo do życzenia, smuci także brak kompatybilności z platformą GOG Galaxy. Ale w rękach konsolowców, którzy chcieliby zakosztować pecetowego grania, może okazać się strzałem w dziesiątkę. Nawet na prostych komputerach pozwoli odpalić gry, których odpalenie wymagałoby kupna sprzętu za kilka tysięcy. Jest także wybawieniem dla miłośników komputerów Apple, które już dawno przestały nadawać się do grania. A przy okazji daje szansę na to, że w niedalekiej przyszłości, kiedy upowszechni się infrastruktura 5G, nasze smartfony będą w stanie odpalać produkcje klasy AAA nie tylko w domu, ale i poza nim. Oficjalna odsłona serwisu zaliczyła trudny start, głośne odejścia nie działały na jej korzyść. Ale zmiana polityki współpracy z twórcami całkowicie rozwiązała ten problem – co tydzień biblioteka platformy wzbogaca się o kilkanaście nowych tytułów, zarówno tych starszych, jak i najnowszych. Zespół CD Projekt Red zapowiedział, że już w dniu swojej światowej premiery Cyberpunk 2077 będzie dostępny dla użytkowników GeForce NOW. Jeśli podobne podejście wykażą inni topowi producenci, za kilka lat serwis może stać się poważnym graczem na arenie gamingowej i zmienić nasze podejście do grania w chmurze. Już dziś działa na tyle sprawnie, że po kilku minutach spędzonych w grze prawdopodobnie zapomnisz o tym, że te świeżynki AAA odpalają się na serwerze zdalnym, oddalonym od ciebie o setki jeśli nie tysiące kilometrów. A to dobrze rokuje na przyszłość.
Strony:
  • 1
  • 2
  • 3 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj