Miałem okazję testować GeForce NOW we wczesnej i późnej becie, na przystawkach Shield TV wszystkich trzech generacji oraz w jej wersji pecetowej i Androidowej. Każde kolejne podejście do grania w chmurze wspominam coraz cieplej, mimo iż zawsze na podorędziu miałem wydajny komputer jako podstawową platformę do grania. Ten nieco przydługi rys historyczny nie pojawił się bez powodu – doskonale pokazuje nam, jak krętą drogę przebyła usługa od NVIDII, zanim mogła trafić pod strzechy. Wielokrotnie zmieniała swoją tożsamość: najpierw była usługą stworzoną z myślą o graniu mobilnym, później chciała być konsolowym Netflixem, potem wypożyczalnią mocy obliczeniowej serwerów NVIDII, a dopiero w ostatniej odsłonie udało się połączyć te wizje w jeden, w miarę spójny projekt.

GeForce NOW w końcu wystartował. I od razu wywołał skandal.

Tuż po wyjściu z wersji beta część deweloperów zaczęła usuwać swoje produkcje z platformy, twierdząc, że godziła się na współpracę z NVIDIĄ wyłącznie na czas testów. Dla graczy zainteresowanych usługą był to spory cios, gdyż odebrano im dostęp do wielu interesujących pozycji. Korporacja musiała szybko wdrożyć plan naprawczy i zmienić swoje podejście do funkcjonowania platformy. Zamiast na własną rękę dodawać do biblioteki gry obsługiwane przez GeForce NOW, zobligowała twórców do wyrażania zgody na udostępnianie swoich gier na platformie. Tym samym wszystkie nowe tytuły wprowadzane są do usługi po obopólnej rozmowie, co ma zapobiec kolejnym zniknięciom gier z GeForce NOW. Tu kończy się – przynajmniej na razie – burzliwa historia platformy i rozpoczyna jej mozolna droga na szczyt. Mam bowiem przekonanie graniczące z pewnością, że za kilka lat GeForce NOW będzie rozdawać karty na rynku.

Piękna niedoskonałość

Korporacja zrobiła spore postępy w sposobie prezentacji oferty. Dziś korzystanie z GeForce NOW przypomina przeglądanie biblioteki platform VoD. Pecetowa aplikacja raczy nas dużym sliderem z promowanymi produkcjami, niżej zaś znajdziemy katalogi z grami z naszej biblioteki, wyprzedażami, polecanymi tytułami, darmówkami czy produkcjami niezależnymi. Na Shieldzie tych kategorii jest znacznie więcej, bibliotekę podzielono m.in. na poszczególne gatunki. I choć wizualnie interfejs prezentuje się bardzo dobrze, mam z nim pewien problem. Odnalezienie kompatybilnych gier nie jest bowiem tak łatwe, jak być powinno. Aby zrozumieć, w czym tkwi problem, przybliżmy sposób funkcjonowania całej platformy. Po ostatecznym ukształtowaniu wizji GeForce NOW zrezygnowano z bezpośredniego dostarczania gier i zdano się na współpracę w wielkimi platformami gamingowymi pokroju Steama czy Epic Games. Użytkownicy usługi łączą się z serwerami NVIDII, na których zainstalowano klientów danych sklepów i na takich wirtualnych maszynach odpalane są poszczególne produkcje. Niestety, nie ma bezpośredniej integracji pomiędzy biblioteką GeForce NOW oraz tymi od firm zewnętrznych. System NVIDII nie wie, jakie gry mamy w katalogach poszczególnych platform, musimy ręcznie przypisywać je do naszego konta korzystając z wbudowanej wyszukiwarki. Dopiero wtedy na stałe pojawią się w bibliotece GeForce NOW i będziemy mogli odpalać je jednym kliknięciem (choć i to nie jest do końca prawda).
Źródło: NVIDIA
Na szczęście pecetowa wyszukiwarka umieszczona przy górnej belce działa szybko i bardzo sprawnie - już po wpisaniu kilku liter podpowiada nam tytuły, których możemy poszukiwać. Dokładnie tak, jak rozwiązano to np. w Steamie. Co ciekawe, zaimplementowano w niej także algorytm rozpoznawania platformy. Dlatego po wprowadzeniu w pole wyszukiwania słowa "Steam" pokażą się wyłącznie produkcje z platformy Valve. Szkoda, że nie zdecydowano się na wdrożenie rozwiązania zastosowanego przez platformę GOG Galaxy, która ściśle integruje się z konkurencyjnymi sklepami cyfrowymi. Tam po uruchomieniu synchronizacji międzyplatformowej na liście naszych gier pojawią się tytuły zakupione m.in. na Steamie, Originie, Uplay czy Epic Games Store. Tym samym GOG Galaxy sprawdza się w roli managera do odpalania tytułów ze wszystkich klientów pecetowych, z których korzystamy. Tak samo powinno to działać na GeForce NOW. Usługa powinna automatycznie skanować nasze biblioteki i przypisywać do konta obsługiwane produkcje, aby ułatwić i uprościć proces ich uruchamiania. Problematyczna jest także konieczność nieustannego logowania się do Steama, jeśli korzystamy ze Steam Guarda. Na Epic Games Store mam włączoną dwustopniową weryfikację, mimo to kiedy raz odpaliłem jakąś grę z tej biblioteki za pośrednictwem GeForce NOW, później system nie pytał mnie o login oraz o hasło. Steam prosi o nie przy każdym kolejnym uruchomieniu gry, co jest najbardziej irytujące, kiedy chcemy grać na smartfonie bądź Shield TV. Zwłaszcza jeśli nie korzystamy z fizycznej klawiatury i logujemy się za pośrednictwem tej wirtualnej. Jest to o tyle dziwne, że GeForce NOW zapamiętuje nazwę naszego konta z platformy Valve, nie jest jednak w stanie zapamiętać naszego hasła. Można co prawda wyłączyć Steam Guarda i wtedy wszystko działa jak należy, ale jest to obejście, a nie rozwiązanie problemu. AKTUALIZACJA: NVIDIA w końcu rozwiązała problem z logowaniem się za pośrednictwem Steam Guarda. System nie wymaga już wprowadzania hasła przy każdym uruchomieniu gry. Na szczęście aplikację mobilną wyposażono w wirtualną myszkę i klawiaturę, które ułatwiają logowanie się czy korzystanie z dodatkowych opcji Steama wywoływanych po wciśnięciu kombinacji klawiszy Shift+Tab.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj