Świat nie kończy się jednak na graniu. Jasne, określenia typu "laptopy dla graczy" i tym podobne implikują konkretny rynek docelowy. Ale gracze są tak naprawdę zaledwie częścią odbiorców tego typu sprzętu. Porzućmy więc te marketingowe slogany i spójrzmy, jak jeszcze spożytkować można moc, jaką oferują takie maszyny. Oczywistym jest, że dla większości codziennych zadań, jakie wykonuje się przy komputerze, konfiguracja laptopów gamingowych jest, delikatnie mówiąc, przesadzona. Przewagę, jaką daje odpowiednia maszyna w pracy, widać nawet na naszym portalu. Porównajcie sobie pokrycie medialne tegorocznego Intel Extreme Masters i E3, pomiędzy którymi udało mi się położyć ręce na Predatorze 17, który od tamtej pory towarzyszy mi przy każdej okazji. Przy IEM mogliśmy podzielić się relacją i galerią zdjęć. Obie te rzeczy wrzucałem dzień po wydarzeniu, gdyż brakowało mi na moim sprzęcie mocy obliczeniowej, choćby do tego, by obrobić materiały graficzne. Brzmi to może niewiarygodnie, ale wywoływanie zdjęć RAW potrafi mocno zeżreć zasoby. A teraz przenieśmy się do Los Angeles, gdzie Dawid Muszyński, nasz redaktor naczelny, odwalił kawał fenomenalnej roboty przy zdobywaniu materiałów wideo. Dzięki jego pracy i różnicom w czasie między USA a Polską właściwie codziennie rano czekały na mnie w chmurze pliki gotowe do obróbki. Sam proces komponowania takiego materiału wideo nie jest skomplikowany. Nie stosowałem żadnych zaawansowanych metod, ot pociąć klipy, dodać muzykę, plansze, banał. Robiłem to już wcześniej z materiałami z Tekken 7 czy DiRT 4, korzystając ze swojego starego PC. I tutaj zaczynają się schody. O ile tworzenie kompozycji na jednym i na drugim sprzędzie trwa tyle samo, to renderowanie jest osobną parą kaloszy. Na mojej stacjonarce, która potrafi jeszcze co nieco udźwignąć, wypuszczenie gotowego materiału w rozdzielczości 1280 x 720, 25 klatkach na sekundę i długości około kwadransa to mniej więcej godzina czasu. Daje nam stosunek 1:4 (na minutę materiału przypadają nam 4 renderowania), co jest wynikiem dalekim od ideału. Na Predatorze ten czas zostaje skrócony mniej więcej do 2:1. Przy podniesieniu rozdzielczości do Full HD to już 1:1, zaś przy 4K (i 60 klatkach na sekundę) 1:2. To jest ten moment, kiedy w komentarzach zaczynają się pojawiać uwagi, że na odpowiednim i oczywiście tańszym od tego laptopa PC byłoby szybciej. Pewnie, że by było nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Sam miałem tego przykład, kiedy przy testowaniu Drapieżnika wystawiłem go w szranki ze sprzętem mojego przyjaciela, zawodowo zajmującego się montażem audiowizualnym. Cenowo oba te urządzenia są zbliżone, nie uwzględniając monitora. Co do parametrów, cóż... Jednak jest w tym wszystkim jeden szkopuł. Mianowicie, wspomniany pecet waży jakieś 40 kilo. Ciężko w tym przypadku mówić o jakiejś mobilności. A ta jest bardzo cenna. Ileż to razu przyjaciel jeździł na jakieś warsztaty bądź wykłady, jako prowadzący, taszcząc swą kobyłę czule nazywaną Legionem. Potrafi to zmęczyć. Jednak częstotliwość tych wypadów nie przekracza, przynajmniej póki co, jego granicy komfortu.
fot. Acer
Widzicie, w pracy dziennikarza, tak samo zresztą jak inżyniera, programisty czy innych zawodach kreatywnych, czas pracy jest sprawą umowną. Może w dziedzinie gier i technologii, w której się obracam, dzieje się mniej globalnie i o dziwnych porach, to jednakowoż nie jest to robota od 8 do 16. Gros z tego czasu pracuję w domowym zaciszu, raz na jakiś czas jeżdżąc do biura albo na bliższy lub dalszy event. Dodajcie do tego pisanie relacji z zagranicy po nocach czy też ogrywanie jakiegoś tytułu i zajmowanie się materiałami z niego. I jasne, mógłbym mieć w domu jeden komputer, w biurze drugi i teoretycznie jest po sprawie. Ale byłoby to upierdliwe i wymuszało dwa sposoby działania Jeden to ogarnianie materiałów w biurze, podczas gdy w domu miałbym tylko maszynę do pisania (lub na odwrót). Drugi zaś to posiadanie dwóch tak samo dobrych maszyn i tu, i tu. Wyjście pierwsze jest o tyle problematyczne, że - jak wspominałem -nie da się często gęsto ustalić czasu pracy, a materiały mogą się pojawić w każdej chwili. Druga opcja jest jeszcze mniej optymalna. Nie dość, że koszt dwóch pecetów z peryferiami byłby znacznie większy niż jednego laptopa, to jeszcze do tego ustawienie wszystkiego jak trzeba na obu maszynach... Choćby i skalibrowanie osobno dwóch monitorów by dawały taką samą paletę i rozpiętość kolorów jest w stanie doprowadzić człowieka do szewskiej pasji. Wiem coś o tym bo w domu często pracuję przy podpiętym zewnętrznym ekranie i kilka godzin zajęło mi idealne spasowanie obrazu na obu wyświetlaczach. Nie jestem w swoich przemyśleniach i potrzebach odosobniony. Jak napisałem wyżej, przedstawiciele innych, głównie wolnych wolnych i kreatywnych, zawodów również szukają swobody korzystania z dobroci mobilności. Nierzadko również w połączeniu z mocą. Zapytajcie znajomego informatyka, ile zasobów sprzętowych zabiera kompilowanie kodu (podpowiedź - wszystkie). Graficy, architekci, developerzy, mechanicy... Istnieje naprawdę ogromna liczba zastosowań laptopów gamingowych, wykraczająca poza świat gier. Większość z nich sprowadza się zaś do jednego. Dostarczyć odbiorcom jak najlepiej i najszybciej wykonaną usługę. Ręka w górę, kto z Was jest zawodowym kierowcą. Czy oszczędzalibyście na pojeździe, którym przewozicie ludzi lub towary? Może jest tu z nami na sali muzyk, na przykład gitarzysta. Jasne, masz talent i w ogóle, ale słabo jak wzmacniacz nie wyrabia, a wiosło nie trzyma strojenia, co? Tu jest dokładnie tak samo. Laptop to narzędzie, które drożeje i staje się coraz mocniejsze, wprost proporcjonalnie do rozwoju i potrzeb użytkownika. Poznaj nowego Drapieżnika
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj