Henry Cavill był w Polsce, by promować premierę serialu Wiedźmin. Miałem okazję spotkać się z nim, by porozmawiać o roli Geralta z Rivii, grach, potworach i nawet Gwiezdnych Wojnach.
Henry Cavill to naprawdę świetny rozmówca. Miałem przyjemność rozmawiać z nim drugi raz w życiu i jego szczera pasja do materiału źródłowego jest czymś, co od niego bije w rozmowie. Gdy mówi o grach czy o pracy nad serialem Wiedźmin, czuć, że po prostu jest tym zajarany jak każdy fan. Są to wszelkie niuanse, które podczas 10-minutowej rozmowy są dostrzegalne i łatwe do zauważenia. Takiej pasji nie da się udawać.
Sam wywiad był bardzo wyjątkowy, ponieważ poznałem kogoś, kogo nie oczekiwałem. Henry Cavill bowiem przyszedł na wywiad z... Kalem, swoim psem rasy Akita, którego fani aktora doskonale znają. Jest on wielki jak miś, ale zarazem równie uroczy.
ADAM SIENNICA: W książkach Geralt wydawał się bardziej rozmowny, ale w serialu jest małomówny. W jednym z wywiadów Lauren S. Hissrich powiedziała, że zostało to tak zrobione w wyniku twojej sugestii. Dlaczego?
HENRY CAVILL: Tak i nie. Mamy całą książkę, a w wersji audiobooka trwa ona bodajże ponad 10 godzin, w której Geralt prowadzi długie rozmowy. Często w monologach. Na samym końcu tej książki poznajemy Yennefer. W serialu natomiast od razu mamy przedstawienie Yennefer oraz Ciri obok Geralta. Śledzimy więc historię trzech postaci. W związku z wizją Lauren i jej perspektywą cały format jest inny. Nie mamy długich, zniuansowanych rozmów, w których możemy odkryć, kim jest Geralt. Musiałem więc wyciągnąć z Geralta esencję tego, kim jest i z tego powodu tak opracowałem jego głos. Nie mamy luksusu pokazania wewnętrznych monologów. Mając tyle dialogów, ile było, musiałem stworzyć klarowną wizję tego, kim jest Geralt. Gdy czytałeś książki, wiesz, że te jego rozmowy kończyły się jego bezpośredniością i brutalną szczerością. Chciałem więc to pokazać tak dobrze, jak to możliwe, ponieważ to pokazuje, kim dla mnie jest Geralt. Rozmawiając z różnymi ludźmi, czasem stara się być dyplomatyczny, ale wewnątrz jest bardzo bezpośredni. Poczułem, że więcej dialogów będzie mniej efektywne niż pokazanie jego bezpośredniości. Gdy widzimy, jak Geralt w końcu rozmawia, zaczyna się on powoli otwierać. To było ważne dla mnie, by takie momenty miały miejsce w serialu. Nie polegało to więc na tym, że mówię Lauren: "Geralt powinien mniej mówić!". I tak miałby ograniczoną liczbę dialogów z uwagi na opowiadanie historii z perspektywy trzech postaci. Czułem więc, że czasem można więcej powiedzieć, nic nie mówiąc. Na przykład poprzez spojrzenie, mruknięcie czy jakiś ruch. Tego typu motywy sugerują to wszystko, o czym w sposób drobiazgowy pisał Sapkowski.
Uwielbiam sceny walk w Wiedźminie. Choreografowie często mówią, że wielu widzów nie zdaje sobie sprawy, jak dużo można powiedzieć o postaci poprzez scenę walki i jak ona definiuje danego bohatera. Czy taka idea przyświecała wam podczas kręcenia serialu?
Jak najbardziej. Przy tworzeniu walki w pierwszym odcinku w Blaviken
Wolfgang Stegemann i jego ekipa tak przygotowali tę scenę, aby powiedzieć tak dużo o postaci, jak to tylko możliwe. Jak wiesz, pokazuje ona różne oblicza Geralta, a dla mnie jest to niezmiernie ważne, by moja postać żyła w scenach akcji. Nie może być podziału na część aktorską i część akcji. To ma być jeden narracyjny wątek. Po to też bardzo ciężko pracowaliśmy, by pokazać, kim jest Geralt w tej scenie.
A z tym związana jest również określona wizja kreowania takich scen. Wszyscy wiemy, że prawdziwa walka wygląda inaczej, bo polega ona na minimalnym ruchu, maksymalnym efekcie. Natomiast, jak mawiają choreografowie, ekranowa walka to maksymalny ruch, minimalny efekt. To podejście widzimy też w Wiedźminie?
Zdecydowanie widać to w choreografii. Razem z Wolfgangiem i jego ekipą włożyliśmy dużo pracy w to, aby walki Wiedźmina wyglądały jakby to była jego druga natura. Gdy jest oddany walce, jest to dla niego jak taniec, którym przedziera się przez zastępy wrogów.
Zacząłeś trenować walkę na miecze przy Dynastii Tudorów, potem w Immortals, więc to doświadczenie sprawiło, że pracując nad Wiedźminem, zrobiłeś nowy poziom jak postać w grze RPG. Z uwagi na decyzję o filmowaniu na jednym ujęciu tej sceny w Blaviken, o której rozmawiamy, zastanawiam się, czy przez swoje doświadczenie ta choreografia była dla ciebie łatwiejsza do przyswojenia?
Tak, dokładnie, wbiłem nowy poziom w tej umiejętności [śmiech]. Tego typu sceny mogą sprawiać trudność, ale przyznam ci, że przyswajanie choreografii przychodzi mi w miarę łatwo. Przynajmniej odkryłem to podczas tej pracy. Mieliśmy bardzo niewiele czasu, który był bardzo cenny, podobnie jak sen. Z uwagi na to często uczyłem się choreografii w dzień kręcenia danej walki. Różnicą jest starcie w Blaviken, ponieważ pomogłem ją opracować, więc uczyłem się ciosów podczas tego procesu. Dlatego to było troszkę łatwiejsze. Ironia jest jednak taka, że jednocześnie to była dla mnie najtrudniejsza walka do nakręcenia. Poziom techniczny walki był bardzo wysoki i to podwyższało poziom trudności. Natomiast choreografii pozostałych walk naprawdę uczyłem się danego dnia zdjęciowego.
Taki styl filmowania na długich ujęciach będzie też w innych walkach czy tam jest inne podejście?
Nakręcenie pierwszej połowy starcia na jednym ujęciu było wyjątkowym wyborem, jakiego dokonaliśmy dla walki w Blaviken. A to jest naprawdę trudne i wymaga techniki w fechtunku. Jednak takie podejście nie jest powtarzane w pozostałych odcinkach sezonu.
Wiem, że twoim ulubionym opowiadaniem Andrzeja Sapkowskiego jest Okruch lodu. Jakie inne historie z książek umieściłbyś w top 3?
Nie jestem dobry w zapamiętywaniu tytułów opowiadań, ale mogę ci powiedzieć, co się w nich wydarzyło. Naprawdę uwielbiam tę opowieść z Villentretenmerthem, ponieważ mam prawdziwą słabość do smoków! Uwielbiam je! Co jeszcze? Szczerze mówiąc, bardzo lubię całą
Krew elfów. Wiem, że oszukuję i nie odpowiadam dokładnie na twoje pytanie [śmiech], ale książka
Krew elfów wgryzła się w temat tego, czym są wiedźmini oraz przedstawiła naturę tego, co jest z tym związane. Czytanie tego było niesamowicie ekscytujące.
Jestem pewny, że Wiedźmin odniesie sukces i mam nadzieję, że dzięki temu zobaczymy więcej gier w tym świecie. Bardzo chciałbym zagrać w... Total War: Wiedźmin!
To by było wyjątkowo fajne! To naprawdę dobry pomysł. Zgadzam się z tobą, że drzemie w tym wielki potencjał na właśnie taką grę. Powinienem zadzwonić do ludzi od
Total Wara i im to powiedzieć, jak kapitalny jest to pomysł. Kontynent to idealne miejsce na grę w tej konwencji.
Mamy królestwa, polityczne starcia...
Pewnie, a do tego mamy bohaterów, którzy mogą mieć znaczenie w rozgrywce. To byłoby absolutnie fantastyczne! Można byłoby do tego wprowadzić coś świeżego w kwestii pojawiania się potworów i zatrudniania wiedźminów do rozwiązania problemu. Świetny pomysł! Creative Assembly, mam nadzieję, że to do was dotrze! [śmiech]
A już weszli w klimat fantasy z Warhammerem.
Dokładnie, a osobiście jestem przeogromnym fanem serii
Total War. Grałem w te gry setki godzin. Pomimo tego wciąż odnajduje w tych grach mnóstwo przyjemności.
Wracając do książek i serialu. Wiemy, że Andrzej Sapkowski pomimo rozrywkowej formy wprowadzał wiele głębszych przesłań i myśli. Czy ten aspekt serial również stara się uchwycić, by być czymś więcej niż tylko rozrywką w klimacie fantasy?
Zdecydowanie taki był zamiar Lauren. Fantasy to cudowny punkt wyjścia do pokazania problemów, z którymi boryka się prawdziwy świat i każdy człowiek. Opakowano to w klimat fantasy. Lauren pracowała bardzo ciężko nad tym, by serial zmotywował widzów również do myślenia nad czymś więcej.
Przyznam ci, że jak czytałem książki o Wiedźminie jako fan Gwiezdnych Wojen miałem takie skojarzenie, że Geralt to taki średniowieczny rycerz Jedi i patrząc w sieci, odkryłem, że nie tylko mnie się to nasunęło. Czy ty jako fan również tak miałeś?
Absolutnie, także to dostrzegam. W jego przypadku na pewno nie ma jasnej i ciemnej strony, jest po prostu chaos i oczywiście magia. Z całą pewnością można porównać go do rycerza Jedi. To też czyni go tak wyjątkowym w jego świecie, bo nie tylko włada magią, ale jest też niesamowitym szermierzem. Całkowicie się z tobą zgadzam! Średniowieczny rycerz Jedi [śmiech].
A poza tym w walce również używa swojej mocy...
To było dla mnie też ważne, by w walce wprowadzić tak dużo użycia znaków jak to tylko możliwe. A to jest część opowiadania historii, bo Geralt używa ich podczas starć. Czasem to może być drogie z uwagi na efekty specjalne, ale zrobiliśmy co możemy, by pokazać to tak efektywnie jak to możliwe. A przede wszystkim zrobić to wiernie temu, jak to zostało stworzone w książkach.
W pierwszym sezonie widzimy różne potwory jak kikimora czy strzyga. Jakie monstra z książek lub gier chciałbyś zobaczyć w przyszłych sezonach?
Na pewno chciałbym zobaczyć gryfy. Zastanawiam się nad potworami z książek i gier, bo przyznam ci, że trudno to odseparować. Postawiłbym na utopców, ponieważ w grach są wszędzie i często się na nie trafiasz. Tak, to moje typy. Świetnie byłoby zobaczyć gryfy i utopców. Leszy na ekranie też byłby ciekawym rozwiązaniem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h