Dla jednych była więzieniem, dla innych symbolem władzy i niekończących się przyjemności. Raz porzucano ją dla miłości, by innym razem wywyższyć ją ponad wszelkie inne dobra świata. Historyczne władczynie różnie obchodziły się z koroną. Niedawny sukces Olivii Colman, która otrzymała Oscara za rolę królowej Anny w Faworycie, aż prosi się o mały przegląd niekoniecznie najważniejszych, ale na pewno ciekawych, a w kilku przypadkach również zapomnianych, kreacji kobiet zasiadających na tronie.
Operowa praktyka Chéreau wydaje się służyć 'Królowej Margot': to film, którego jednym z głównych efektów jest duchota atelier i sceniczna klaustrofobia. Zapach krwi masakrowanych na ulicach Paryża hugenotów zdaje się... Czytaj więcej
Zaczniemy nie po kolei, bo od Królowej Margot. Mimo że reżyser, Patrice Chéreau, deklaruje, że wzorował się na powieści Aleksandra Dumasa o tym samym tytule, to tak naprawdę film ten ze swoim eleganckim, wysublimowanym językowo literackim pierwowzorem ma niewiele wspólnego. Nie jest to jednak w żadnym wypadku jego wada. Czego o rzezi dokonanej na hugenotach podczas nocy św. Bartłomieja, nie mógł napisać XIX-wieczny dżentelmen, nie bał się już powiedzieć współczesny odważny reżyser. Z powieści Dumasa Chéreau wziął zatem zarys fabuły i bohaterów, ale na sformułowania typu “Przyjaźń jest to gwiazda, gdy tymczasem miłość to świeca”, nie znalazł już miejsca.
Francja, XVI w., czas wojen religijnych pomiędzy katolikami a protestantami. Aby pogodzić podzielony, wycieńczony wojnami religijnymi kraj, Katarzyna Medycejska postanawia zaaranżować małżeństwo swojej córki Małgorzaty (w tej roli Isabelle Adjani) z Henrykiem, królem Nawarry i przywódcą hugenotów. Margot nie ma pojęcia, że jej ślub, okrzyknięty przez potomnych krwawym weselem paryskim, okaże się preludium do masakry, która doprowadzi do wymordowania w ciągu jednej nocy 5 tys. protestantów.
Dla tytułowej bohaterki pozycja królowej to przekleństwo, które sprawia, że każdy podejmowany przez nią ruch prowadzi do tragicznego finału. Choć Margot nie rozumie zasad, którym podporządkowany jest otaczający ją świat, to z racji ciążących na niej obowiązków, przynajmniej do pewnego stopnia, musi się do nich dostosować. I udaje jej się to, jednak nie w taki sposób, jaki wymyślił sobie autor jej pierwowzoru literackiego. Chéreau bowiem w pewnym momencie zupełnie buntuje się przeciwko wizji Dumasa i podczas gdy w książce Margot potrafi uśmiechać się nawet w najbardziej dramatycznym dla niej momencie (nieważne, że mam krew na sukni, ważne, żebym się uśmiechała, brzmi jej gorzkie motto), to w filmie reżyser odbiera jej tę moc.
Dzieło francuskiego reżysera aż ocieka krwią, przemocą i słowami, które mimo że nie rozpoczynają się na k, to i tak są bardzo brzydkie. Człowiek jest tutaj niewiele lepszy od zwierzęcia, które zrobi wszystko w pogoni za zaspokojeniem najprostszych instynktów. I choć Królowa Margot w żadnym wypadku nie oddaje realiów Francji doby XVI w. wraz z jej obyczajowością, językiem czy strojami, to przecież nie to było celem reżysera. Chéreau nie uważa bowiem, żeby to, co się wydarzyło podczas nocy św. Bartłomieja zasługiwało na krasomówczą narrację, która byłaby zgodna z duchem tamtych czasów. Francuski twórca postanowił ubrać tę historię w nowoczesny, wulgarny kostium, który pozwoli mu przelać na ekran gorzką refleksję na temat wątpliwego statusu człowieka jako istoty górującej nad innymi stworzeniami. Czy możemy bowiem wynosić się na piedestał, skoro w każdej chwili, nieoczekiwanie, potrafimy wydobyć z siebie tak przerażające zło? Reżyser ma poważne wątpliwości.
Opowieść o życiu szwedzkiej Królowej Krystyny, która została koronowana już jako 5-letnia dziewczynka. W trakcie jej panowania Szwecja stała się jedną z najsilniejszych potęg Europy, ale rodzinne zobowiązania nie pozwalały... Czytaj więcej
Przenieśmy się jednak trochę w czasie i dajmy również szansę tym królowym, których losy zostały uwiecznione na biało-czarnym obrazie. “Królowa Krystyna” to idealny przedstawiciel swojego gatunku – klasyczny melodramat kostiumowy z niezastąpioną Gretą Garbo w roli głównej. Krystyna Waza uchodziła za jedną z najbardziej wykształconych kobiet w XVII wieku. Już we wczesnym dzieciństwie zdradzała oznaki buntowniczej natury – młodą władczynię bardziej interesowały polowania i fechtunek niż lalki. W dorosłym życiu jej ekscentryczny styl bycia tylko się pogłębił – Krystyna coraz bardziej stroniła od ludzi, a jej zachowanie przywoływało na myśl raczej rubasznego żołnierza aniżeli dostojną arystokratkę. W końcu Krystyna, aby móc żyć zgodnie z własnymi upodobaniami i wiarą katolicką, na którą pragnęła się nawrócić, postanowiła abdykować.
To właśnie ten trudny moment w życiu władczyni ukazuje “Królowa Krystyna”. Co prawda film traktuje prawdę historyczną w sposób dosyć frywolny (w filmie powodem abdykacji Krystyny jest miłość do hiszpańskiego ambasadora Antonia, z którym chce wyjechać) jednak warto go obejrzeć z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze – dla Grety Garbo, która stworzyła w nim jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) kreacji w swojej karierze. Ta niesamowita mieszanka zarówno kobiecości, jak i butnej, łobuzerskiej męskości, którą aktorka nacechowała swoją postać, jest tak czarująca, że widz, nawet choćby bardzo się starał, nie może oderwać od niej wzroku. Każdy gest, każdy detal gry Garbo jest jak ulotne arcydzieło, które za wszelką cenę trzeba uchwycić i zatrzymać w pamięci. Każde stalowe spojrzenie, które powoli ustępuje miejsca figlarnemu uśmieszkowi; ten pewny, twardy głos i chód, który tak zabawnie koresponduje z jej subtelnym urokiem – to po prostu trzeba zobaczyć.
A tak poza tym, to po prostu bardzo przyjemny, a momentami przezabawny film. Oczywiście, jest również przedstawicielem swojej epoki, a wraz z nią kina stylu zerowego, po którym nie można się spodziewać fabuły o konstrukcji matrioszki czy wariacji pod względem formalnym. Film ten jednak, oprócz genialnej gry Garbo, która wspięła się na wyżyny aktorstwa, może się poszczycić naprawdę inteligentnymi dialogami, a także bardzo zabawnym elementami qui pro quo – komedii pomyłek. Kiedy Antonio, zmylony strojem Krystyny, początkowo bierze ją za mężczyznę, ta przez bardzo długi czas nie wyprowadza go z błędu. Później, gdy prawda wychodzi na jaw i Krystyna ujawnia się jako kobieta, postanawia z kolei ukryć fakt, że jest królową, mimo że Antonio jeszcze tego samego dnia ma u niej audiencję. Te sceny damsko-męskich przebieranek mają w sobie dużo humoru i uroku.
Opowieść o młodzieńczych latach wyjątkowej królowej, której panowanie przeszło do historii jako „epoka wiktoriańska”. Już jako nastolatka Wiktoria potrafiła uniezależnić się od zaborczej matki oraz jej nieprzychylnego małżonka, a w... Czytaj więcej
Kto by pomyślał, że królowa Wiktoria była kiedyć młoda i… No, może nie “piękna”, wnioskując ze świadectw epoki, ale co najmniej ładniejsza niż podpowiadałaby nasza wyobraźnia, która raczej przywołuje na myśl surową, pomarszczoną twarz z zaciśniętymi ustami. A tak na poważnie – film Młoda Wiktoria ukazuje ten fragment życia królowej Wiktorii, kiedy to monarchini nie była jeszcze moralną purystką i nieprzejednaną obrończynią przyzwoitości, a młodą dziewczyną potrafiącą oddać się miłosnemu uniesieniu.
Niecały miesiąc po osiągnięciu pełnoletności Wiktoria zostaje królową. Wkrótce władczyni poznaje Alberta, syna pomniejszego niemieckiego księcia, w którym zakochuje się bez pamięci. Film pokazuje trudność budowania relacji pomiędzy dwojgiem ludzi, których miłość z każdej strony ograniczana jest przez obowiązki i dworską etykietę. Jednak mimo tych wszystkich przeciwności, Wiktorii i Albertowi uda się stworzyć szczęśliwy, oparty na prawdziwym, głębokim uczuciu związek. Warto obejrzeć Młodą Wiktorię , aby swoje wyobrażenie o ubranej w żałobną suknię królowej z portretów poszerzyć o zgoła inny obraz.
Rok 1861. Brytyjska królowa Wiktoria (Judi Dench) opłakuje śmierć swojego męża, księcia Alberta. Wyjeżdża na wyspę Wight, gdzie pogrąża się w żałobie i odsuwa od życia publicznego. Razem z nią... Czytaj więcej
Takich filmowych portretów królowej Wiktorii, które próbują nieco odczarować jej wizerunek jako groźnej monarchini bez serca, jest znacznie więcej. “Jej wysokość pani Brown” ukazuje niezwykle trudny okres w życiu władczyni, kiedy to Wiktoria, cierpiąc po stracie ukochanego męża, coraz bardziej izoluje się od świata i swoich królewskich obowiązków. Nagle w jej życiu pojawia się John Brown, szkocki koniuszy, którego grubiański i pełen pogardy dla dworskiej etykiety sposób życia wyrywa Wiktorię z melancholii. Monarchini zacznie spędzać ze swoim nowym sługą tak dużo czasu, że wkrótce Imperium Brytyjskie zatrzęsie się od plotek o ich domniemanym romansie.
Całkiem niezłe kino z fantastyczną Judi Dench, która wydaje się wręcz stworzona do roli królowej Wiktorii. Warto obejrzeć.
Opowieść o jednym z najbardziej znanych romansów w dziejach historii. Juliusz Cezar (Claude Rains) przybywa do Egiptu, którym włada młoda, piękna i przebiegła Kleopatra (Vivien Leigh). Pomiędzy nimi wybucha płomienne... Czytaj więcej
Jeśli już mówimy o nieznanych filmowych portretach królowych, na pewno warto też wspomnieć o Kleopatrze. Wszyscy znamy wersję w wykonaniu Elizabeth Taylor i oczywiście już na zawsze to właśnie ona pozostanie niekwestionowaną królową tego wcielenia. Warto jednak wspomnieć, że filmowa Scarlett O’Hara, czyli piękna Vivien Leigh, również dorzuciła swoje trzy grosze i spróbowała sił w roli egipskiej królowej.
Nakręcony na podstawie sztuki George’a Bernarda Shawa o tym samym tytule, film “Cezar i Kleopatra” w żadnym wypadku nie jest historią gorącego romansu dwóch tytułowych bohaterów, jak to zapowiada plakat. To po prostu przegadana komedia dla tych, którzy lubią trochę odbrązowić wielkich ludzi – pośmiać się z ich wad i słabostek. Juliusz Cezar pojawia się tutaj jako łysiejący facet z oznakami kryzysu wieku średniego, którego Kleopatra nazywa “starszym panem”. Z kolei sama wielka egipska królowa jest ukazana jako głupiutka nastolatka, której największym marzeniem jest dotknięcie muskułów Marka Antoniusza. Rola wręcz stworzona dla Vivien Leigh, która tego typu irytujące zazwyczaj postaci, potrafi kreować z niezwykłym urokiem.
A jakie są Wasze (te bardziej lub mniej znane) ulubione filmowe portrety historycznych królowych? Koniecznie napiszcie w komentarzu.