Rozmawiamy z Anną KańtochAnna Kańtoch, wielokrotnie nagradzaną autorką piszącą fantastykę i kryminały. Pretekstem do rozmowy jest premiera trzeciego tomu opowiadań o Domenicu Jordanie pt. Diabeł w maszynie, ale pytamy także o inne aspekty jej twórczości.  Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Anną Kańtoch.  Tymoteusz Wronka: Pierwsze opowiadania o Domenicu Jordanie napisałaś kilkanaście lat temu. Ciężko było powrócić do tej postaci? Anna Kańtoch: Tak i nie. Nie ukrywam, że początek pierwszego opowiadania z nowego tomu pisałam raczej z obowiązku niż dla przyjemności. W pewnym momencie jednak tak się wciągnęłam, że kiedy skończyłam, z rozpędu napisałam dwa kolejne opowiadania. Odkryłam wtedy, że wciąż świetnie mi się te historie pisze, i dziś traktuję powrót do świata Domenica trochę jak wypoczynek i odskocznię od innych tematów. W pewnym momencie zarzekałaś się, że Domenic Jordan to zamknięty rozdział w twojej twórczości. A jednak powróciłaś do tej postaci. Czy stało się tak wyłącznie za sprawą – o czym piszesz przed pierwszym opowiadaniem z Diabła w maszynie – namowy koleżanki, czy zadecydowały też inne czynniki? Oprócz namowy koleżanki była jeszcze umowa z wydawnictwem Uroboros, które zgodziło się wydać zbiór moich starych opowiadań pod warunkiem, że będzie tam jedno premierowe – właśnie historia o Domenicu. Uznałam, że jest to warte wysiłku i przynajmniej spróbuję wrócić do tej postaci. A potem już samo poszło. Opowiadania w Diable w maszynie wydają się znacznie bardziej dojrzałe i różnorodne niż we wcześniejszych zbiorach. Zgodzisz się, że chętniej niż kiedyś grasz formą, konwencją? Nawet samego Domenica potrafisz odsunąć na drugi plan. Nie jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę... Mnie nie przyszłoby to do głowy, bo należę do autorów, którzy nie zastanawiają się jakoś specjalnie nad tym, jak piszą. To nie jest tak, że postanawiam sobie „Dziś napiszę opowiadanie, w którym będę bawić się formą”. Po prostu  takie, a nie inne pomysły przychodzą mi do głowy. Natomiast patrząc wstecz, faktycznie muszę przyznać, że coś w tym chyba jest... Domenic Jordan to postać specyficzna, można by wręcz powiedzieć, że socjopata. Tworząc go, nie bałaś się, że zniechęci on czytelników? Bać się mogę ewentualnie tego, że to jest postać zbyt „fajna” (czyli taka, która bardzo się chce podobać czytelnikowi) i właśnie dlatego część odbiorców się zniechęci... Socjopaci i psychopaci niedawno byli bardzo modni – jednym z bardziej wyrazistych przykładów jest Sherlock Holmes z najnowszego serialu BBC, a Jordan to postać w podobnym typie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że wymyśliłam go, zanim ta moda się pojawiła (a w każdym razie zanim na dobre się rozkręciła). Starałam się też dać mu kilka cech, które uczynią tę postać bardziej ludzką, wiarygodną i jednak choć trochę oryginalną...
Źródło: Powergraph
Skoro wspomniałaś o serialach: możesz wymienić kilka ulubionych i powiedzieć, dlaczego akurat one przypadły ci do gustu? O rany, dużo ich jest, więc może skupię się na tych, które oglądałam niedawno. Po pierwsze, Terror bardzo klimatyczna adaptacja znakomitej książki Dana Simmonsa. Kiedy przeczytałam po raz pierwszy o tym projekcie, nie wierzyłam, że to się uda, a jednak się udało. Po drugie, Nawiedzony dom na wzgórzu – tu akurat świetny serial powstał ze słabej książki (przepraszam wszystkich wielbicieli literackiego pierwowzoru, nie dałam rady go zmęczyć). Uwielbiam, jak ten serial jest skonstruowany: najpierw widzimy jedną scenę i myślimy, że coś wiemy, a potem oglądamy tę samą scenę niejako z drugiego punktu widzenia i okazuje się, że tak naprawdę oglądaliśmy coś zupełnie innego, niż nam się wydawało. Poza tym oba te seriale mają dla mnie dwie ważne zalety: po pierwsze, naprawdę solidnie straszą, a po drugie, są zamkniętymi historiami, co ostatnio zdarza się coraz rzadziej. I wreszcie trzeci serial, czyli The Boys (oryginału komiksowego niestety nie znam, choć zamierzam nadrobić) – ten z kolei przy wszystkich komiksowych uproszczeniach pokazuje, jak naprawdę mógłby wyglądać świat, w którym istnieliby superbohaterowie. Tu plus z kolei za oryginalny pomysł. I za bohaterów, czasem budzących skrajne emocje, ale nigdy nie obojętnych. Masz pomysły na kolejne fabuły w tym świecie? Czy może to już ostateczny koniec? Mam pomysły, zwłaszcza że w trzecim tomie zostało kilka zawieszonych w powietrzu wątków, które wypadałoby dokończyć. Nie wiem tylko, czy to będą jeszcze opowiadania, czy może jednak powieść (praktycznie każda kolejna historia o Domenicu jest dłuższa od poprzedniej, podejrzewam więc, że w którymś momencie skończy się to właśnie powieścią). Piszesz fantastykę i kryminały, nierzadko łącząc te dwa gatunki – nawet w powieściach dla młodzieży. Czy połączenie tych dwóch gatunków daje ci jakieś wyjątkowe możliwości w tworzeniu fabuł, wątków, intryg? Dwa gatunki zazwyczaj dają więcej możliwości niż jeden. Poza tym fantastyka w moim przekonaniu w ogóle bardzo dobrze łączy się z innymi gatunkami, choćby dlatego, że „bycie fantastyką” polega nie tyle na poprowadzeniu konkretnego typu intrygi, co raczej na sztafażu, można więc włożyć w ten sztafaż cokolwiek (romans, przygodę, sensację czy właśnie kryminał) – dzięki temu oba gatunki wzbogacają się nawzajem. Wydaje się, że świetnym przykładem na łączenie gatunków w twojej prozie jest Niepełnia. To miejscami kryminał, trochę fantastyka… a także opowieść obyczajowa dotykająca kwestii tożsamości płci. Kiedyś powiedziałaś, że nie przepadasz za współczesną prozą obyczajową – czy więc w tak nieoczywistej formie próbujesz komentować rzeczywistość? Nie, zdecydowanie nie. Komentowanie rzeczywistości to nie jest coś, co chciałabym czy próbowałabym robić. Ja tylko opowiadam historie. Należysz do Hardej Hordy, czyli grupy polskich autorek fantastyki. Skąd się wziął pomysł na ten ruch i jaki jest na niego pomysł w przyszłości? Wydałyście dobrze przyjętą antologię w SQN, macie dalsze plany odnośnie publikacji? Harda Horda wzięła się... no cóż, z Facebooka chyba. W każdym razie tam po raz pierwszy zgadałyśmy się, że mamy podobne poglądy i problemy, więc możemy o nich pogadać i wzajemnie się wesprzeć. A potem, głównie dzięki najbardziej energicznym członkiniom, czyli Oli Janusz, Marcie Kisiel i Anecie Jadowskiej, ruch zaczął się coraz bardziej rozwijać. W przyszłości zamierzamy robić dokładnie to, co teraz robimy, czyli wspierać się i działać. I tak, będzie kolejna antologia, chyba mogę już o tym mówić oficjalnie. Możesz zdradzić, nad czym teraz pracujesz? Nad kryminałem bez elementów fantastyki, ale za wcześnie jeszcze, żeby mówić o szczegółach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj