Na kanale 13 Ulica możecie oglądać premierowo 8. sezon serialu Chicago PD. Aktor Jason Beghe opowiedział nam o tym, jak grany przez niego porucznik Hank Voight radzi sobie w nowej policyjnej rzeczywistości oraz o tym, jak pracowało się na planie serialu podczas lockdownu.
DAWID MUSZYŃSKI: 8 sezon Chicago PD powstawał podczas szalejącej pandemii, gdy większość ludzi była pozamykana w domach. Jak wyglądała wtedy praca na takim planie? Z jakimi wyzwaniami musiałeś się mierzyć? JASON BEGHE: Największym wyzwaniem było poradzenie sobie z wszechobecnym strachem, gdy nagle twój kolega z planu ma pozytywny wynik testu. Najpierw się boisz, czy się nie zaraziłeś, potem zaczynasz się martwić o jego stan zdrowia. Czy jego organizm sobie z tym poradzi? A mieliśmy kilka takich przypadków na panie. Jeden z członków ekipy przeszedł tę chorobę bardzo źle.
Do tego czas kręcenia znacząco się wydłuża, właśnie z powodu tych ciągłych testów. Do tego, gdzie się nie obejrzysz, tam zamaskowani ludzi, którzy trzymają się od siebie w bezpiecznej odległości. Byliśmy niby razem na tym planie, ale tak naprawdę każdy był sam. Wyizolowany dla własnego bezpieczeństwa. Nagle, przynajmniej na jakiś czas, wyparowało z nas gdzieś to towarzyszące nam dotąd poczucie humoru.
No i jesteście jedyną produkcją kręconą w Chicago, która nie miała przerwy w zdjęciach.
I za to należą się największe gratulacje naszym producentom i osobom odpowiedzialnym za wprowadzenie wszystkich protokołów bezpieczeństwa. To prawda. Nie musieliśmy przerywać zdjęć. Wydaje mi się, że to też dlatego, że bardzo duża liczba naszych scen rozgrywała się na zewnątrz. Na szczęście zaczynamy powoli z tej cholernej sytuacji wychodzić i mam nadzieję, że tworząc 9. sezon, będziemy mieli trochę łatwiej.
To teraz porozmawiajmy o tym 8. sezonie, który właśnie debiutuje w Polsce. Metody pracy Hanka Voighta zaczynają być podchwytywane przez jego zespół, co niezbyt mu się podoba. Oni też zaczynają naginać prawo, gdy jest im to do czegoś potrzebne.
Masz rację. Hank nie chce mieć jednostki składającej się z ludzi takich jak on. Dobierał każdego członka zespołu ze względu na ich unikalne podejście do życia i przestrzeganie reguł. I to, że oni zaczynają go naśladować, bo być może go podziwiają w jakiś sposób, niebyt jest mu na rękę. I już ci tłumaczę dlaczego. To nie jest tak, że jest on hipokrytą i stawia siebie ponad innymi. Weźmy na przykład Haily. Hank wie, że jeśli ona zacznie go naśladować, to prędzej czy później jej psychika się rozleci przez gromadzące się poczucie winny. Ona nie jest stworzona do tego, by żyć z mrocznym sekretem. Jest za dobra.
Zwłaszcza że policja zaczyna się reformować na jego oczach. Procedury ulegają zmianom. Metody, które dotąd stosował Hank, są niedopuszczalne. Co dla niego samego jest problematyczne, bo przestępcy, z którymi ściera się jego zespół, nie łagodnieją. Są coraz bardziej brutalni, widząc, że mogą sobie teraz na więcej pozwolić.
Nawet więcej. Społeczeństwo, zaznaczam, że słusznie, domaga się, by policja była ostrzejsza w swoich działaniach i odpowiadała za swoje czyny. Jednak trzeba znaleźć odpowiednie proporcje. Jakoś to wypośrodkować. My pokazujemy trochę, co może się wydarzyć, gdy policjanci zaczynają się wahać podczas interwencji. Jakie to może mieć reperkusje dla nich samych i dla innych. Jaki konflikt z tego powodu pojawił się wśród samych mundurowych? W dowodzonej przez Hanka jednostce ludzie też mają różne przemyślenia na ten temat.
Właśnie. Mamy też odcinki, w których społeczeństwo, które tak domagało się złagodzenia działań policji, nagle chce rozlewu krwi, gdy to komuś z ich bliskich przestępcy wyrządzają krzywdę. Nagle te ideały, o które walczyli, idą w odstawkę.
Bo tak wygląda życie, które nie zawsze pokrywa się z naszą filozofią życiową (śmiech). Dlatego cały czas zaznaczam we wszystkich rozmowach, że jest to delikatny temat, który wymaga debaty i spojrzenia z różnych stron. Nie ma tak, że jest tu coś białe albo czarne. W pracy policji jest też dużo szarości. I ją też trzeba jakoś zaakceptować.
A jak Hank odnajduje się w tej nowej policji? Czy widzi dla siebie miejsce w niej? Czy to dalej jest jego świat?
Moim zadaniem Hank jest urodzonym policjantem. Tak samo jak ty jestem ciekaw, jak długo jest w stanie w tym nowym ładzie przetrwać. To nie jest facet, którego widziałbym na emeryturze. Co miałby na niej robić? On nie pracuje jako policjant, on jest policjantem. To jest część jego DNA. Dlatego już w tym 7. i 8. sezonie widzimy, jak z wielkim bólem stara się dostosować do panującej sytuacji.
Czyli będzie się trzymać tej pracy z całych sił?
Tak mi się wydaje. On stara się zmienić, choć nie popiera zmian, jakie są wprowadzane. Zresztą w 8. sezonie widzimy, jak ponosi fiasko. Bądźmy szczerzy, starego psa nie nauczy się nowych sztuczek. Jego prawdziwa natura zawsze wyjdzie na wierzch. Gdy Burgess została porwana, to jemu kompletnie odbiło i przestał się hamować. Za wszelką cenę chce uratować bliską osobę. I ma w nosie, komu będzie musiał przestawić kolana, by to osiągnąć.
Ale dobrze wiesz, że wszyscy widzowie czekali tylko na moment, gdy on się złamie. Gdy stanie się tym dobrym, starym Hankiem, którego tak polubiliśmy.
To prawda, widzowie chcą widzieć jego wybuchy złości, bo wiedzą, że wtedy na czymś mu naprawdę zależy. Na tym polega magia tego serialu. Widzowie lubią oglądać, jak nasi bohaterowie walczą nie z przestępcami, ale z wewnętrznymi demonami. Nie ma co ukrywać, wielu z nas wolałaby, by cześć tych przestępców za to, co zrobiła, trafiła do piachu, a nie do więzienia, z którego czasami przez jakieś biurokratyczne błędy wychodzą zbyt wcześnie i wracają do swoich starych nawyków.