Spotkać Królową Elsę w toalecie? Kupować precle z ekipą Spider-Manek? Na korytarzu minąć klan Śnieżek i Kopciuszków, a w autobusie siedzieć obok Kapitan Marvel, zatopionej w rozmowie z Thorem? Wszystkie te sytuacje to normalka na D23, czyli uroczystym zjeździe fanów Disneya.
Odbywający się w kalifornijskim Anaheim D23 Expo to już piąta odsłona wielkiego święta. Na dwóch piętrach gigantycznego Anaheim Convention Center przez trzy dni odbywają się rozmaite panele i prezentacje z udziałem największych gwiazd. Do tego w pobliskiej gigantycznej hali rozstawiono stanowiska z gadżetami, książkami, kostiumami, zabawkami, a także rozmaite punkty reklamujące tematyczne wyjazdy, imprezy, rejsy.
Kto myśli, że to wydarzenie dla dzieci, jest w błędzie. Najmłodszych tu sporo, ale dominują starsi, a nawet bardzo starsi. Nie brakuje tych z balkonikami czy na wózkach. Tak, jak podkreślają podczas spotkań rozmaici twórcy, Disney to pozytywny wirus, który przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Tak było w przypadku Christiny Aguilery, która w piątek oficjalnie wstąpiła w szereg Ikon Disneya. „To Disney zainspirował mnie, żeby śpiewać. Film Dźwięki muzyki pokazał mi, dziewczynce dorastającej w bardzo chaotycznym domostwie, że śpiewanie może oznaczać wolność, połączenie z magią, wyobraźnią. Że ważne jest to, co masz w środku. Dziś pokazuję ten świat moim dzieciom” – mówiła wzruszona piosenkarka, znana ze świetnego wykonania piosenki Reflection z animacji Mulan.
Jedynym gościem, który nie do końca wpasował się w "prorodzinny" i "pozytywny" charakter wydarzenia, był odbierający statuetkę disnejowskiej Ikony Robert Downey Jr.. Aktor opowiedział o swoim pierwszym wspomnieniu z Disneylandu, park rozrywki odwiedził już jako dorosły... I od razu trafił na postery do parkowej ochrony. Powód? Palenie marihuany w gondolce. To chyba były jeszcze szalone czasy młodości, bo dziś Iron Man to przykładny family man. Oczywiście publiczność w Anaheim zareagowała na anegdotę bardzo entuzjastycznie.
Tu każdy jest równy, bez względu na płeć czy rozmiar. Uczestników łączy zasobność portfela. Jeśli ktokolwiek zastanawiał się, czy organizacja podobnych imprez jest finansowo korzystna, widok pękających w szwach toreb niesionych przez gości (po kilka na osobę) wymownie odpowiada na jego pytanie. Niektórzy wydają tu kieszonkowe, inni – oszczędności z ostatnich kilku lat.
Dzisiejszy Disney to imponujące ciało o wielu kończynach. Po rozmaitych fuzjach i przejęciach dziś na plakatach reklamujących nową platformę streamingową Disney+ widać także loga studia Pixar, Marvel i Star Wars. Zakup 20th Century Fox oznacza nabycie praw do m.in. całości serialu Simpsonowie oraz dorobku National Geographic. Disney + to najmocniej promowany na D23 produkt, wielka inwestycja i nadzieja firmy, która od kilku lat sukcesywnie wyjmuje z konkurencyjnych platform swoje produkcje, by w momencie startu mieć mocny pakiet. Nic dziwnego, że na dotyczący Disney+ panel ściągnęły tłumy.
Najbardziej wyczekiwana prezentacja wydarzenia zaczęła się od występu na żywo ekipy nowego serialu High School Musical. The Musical. Fabuła? Uczniowie szkoły, w której kręcono oryginalny serial, inscenizują musical opowiadający tamte wydarzenia. Młodsi widzowie dostaną także m.in. nowy film o Fineaszu i Ferbie. O nowej odsłonie kultowego serialu millenialsów Lizzie McGuire opowiedziała – dziś trzydziestoletnia - gwiazda produkcji, Hilary Duff. Zagra ona główną rolę w nowej odsłonie. Opisy dorosłej Lizzy brzmiały nieco jak charakterystyka Carrie Bradshaw. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Na platformie wreszcie znajdzie się miejsce dla uwielbianych przez wielu shortów Pixara. W Anaheim zaprezentowano odcinek Forky asks a question, za który odpowiadał Peter Docter i ekipa.
Jedna z najprzyjemniejszych informacji konferencji, to, że na platformie znaleźć ma się cała kolekcja animacji z przepastnego archiwum Disneya. Podczas zeszłorocznej trzydniowej wizyty w skarbnicy disneyowskiej historii byłam zachwycona procesem digitalizacji bogatych zasobów, niektórych sprzed niemal stu lat. Myślę, że to będzie najprawdziwsza gratka dla fanów filmowej klasyki.
Za jeden z gorętszych momentów wydarzenia odpowiadał Kevin Feige, dyrektor studia Marvel. Zapowiedzi posypało się co nie miara. Będzie zatem animowany serial What if, gdzie prawie wszystkie gwiazdy Marvelowskich produkcji będą podkładać głosy. Pomysł? Zmieniamy jeden szczegół w znanych opowieściach. W pierwszym pokazanym fragmencie obejrzeliśmy opowieść o Kapitanie Ameryka, ale w kobiecym ciele. Będzie też serial o Lokim, który showrunner i producent Michael Waldron reklamował tak: „Znajdziemy w nim odpowiedzi na rozmaite pytania. Gdzie poszedł Loki z tesseraktem w Endgame? Czy on potrafi w ogóle mieć przyjaciół? Czy kiedykolwiek odnajdzie jasną stronę mocy. Swoje produkcje dostaną Falcon i Zimowy Żołnierz, a do ról wracają Anthony Mackie i Sebastian Stan, do których dołączy Sharon Carter (Emily VanCamp). Jedną z zabawniejszych prezentacji była zapowiedź serialu WandaVision – jak można się domyślić, opowiadającego o perypetiach Wandy Maximoff (Elizabeth Olsen) i Vision (Paul Bettany). Do aktorskiego zespołu dołączą zaś Kat Dennings i Kathryn Hahn Zainspirowani przez legendarny Dick Van Dyke Show twórcy obiecują widzom przedziwny miks: połączenie spektakularnego superbohaterskiego filmu z klasycznym sitcomem. Zapowiedź wyglądała tak osobliwie, że aż intrygująco.
Widzowie mogą spodziewać się też serialu o She-Hulk, czyli, jak nazwa wskazuje, perypetii zielonej superbohaterki, i produkcji opartej na komiksie o nastoletniej superbohaterce-muzułmance, Ms Marvel. Te decyzje tylko podkreślają inkluzywną politykę, od dłuższego czasu wdrażaną przez Disneya. Przypieczętowuje ją fakt, że każdym duecie twórców, którzy prezentowali aktualnie produkowane oryginalne seriale, była kobieta. Mnie prywatnie ogromnie cieszy perspektywa obejrzenia serialu o Kamali Khan – komiks o niej, wydawany w Polsce przez wydawnictwo Egmont, tłumaczę już od kilku lat, i jest to świetny, mądry i wciągający materiał.
Programy kulinarne, autorskie reality TV, jak prowadzone przez Kristen Bell Encore!, gdzie dorośli wracają do swoich liceów, by ponownie zagrać w musicalach, w których występowali jako nastolatkowie. Klasyk. Po ilości propozycji „wewnętrznych” („behind the scenes” z własnych filmów lub parków rozrywki etc) widać, że Disney ewidentnie robi robi wszystko, żeby do ostatniej kropli wykorzystać bogactwo już posiadanych struktur.
Być może najciekawszą propozycją ze wszystkich zapowiedzi był autorski The World according to Jeff Goldblum, czyli, Świat według Jeffa Goldbluma. Jakim cudem nikt nie wpadł na to wcześniej – nie wiem, ale Goldblum to kopalnia charyzmy, humoru i pudełko pełne niespodzianek. Legendarny aktor, ekscentryczny fashionista i muzyk zaprosi widzów do wspólnego odkrywania tematów, które także dla niego są nowe: tajemnice produkcji… lodów, pizzy, rowerów, kultury sneakerheadów, denimu, pływania synchronicznego i… tatuaży. W tym konkretnym programie widzowie wraz z Jeffem wybiorą się m.in. do Pittsurgha, gdzie co roku w ramach Dnia Jeffa Golbluma lokalny salon tatuuje gości wyłącznie w podobizny aktora. Podczas programu także prowadzący naniesie na ich ciała kilka kresek.
Niewątpliwie wielkim wydarzeniem prezentacji było ogłoszenie planów na produkcje, związane z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Opowiadała o nim sama Kathleen Kennedy. Na Disney + pojawią się zatem wszystkie dotychczas wyprodukowane gwiezdnowojenne filmy łącznie z najnowszym Skywalker. Odrodzenie (to w 2020 roku). W 2020 powróci serial Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów. Pojawi się nowa seria szpiegowska, oparty na Rogue One prequel z Diego Luną (Cassian Andor) i Alanem Tudyk (K 2-SO), który, jak żartowali aktorzy, powinien nazywać się K2 Fast, K2 Furious. Premiery doczeka się też zapowiadany od dawna pierwszy aktorski serial Lucasfilm, The Mandalorian o którym ze sceny opowiadali Jon Favreau i Dave Filoni. Pojawili się też Gina Carano, Pedro Pascal i Taika Waititi. Filoni, twórca Clone Wars, żartował, że Favreau go namawiał do szybszej pracy, wysyłając mu w święta zdjęcie skarpet w kształcie Boby Fetta i podpisem „wydziergałem je szybciej, niż ty piszesz ten scenariusz”.
Cała prezentacja zakończyła się bardzo mocnym momentem: na scenie pojawił się Ewan McGregor, który po latach plotek i wymijających odpowiedzi wreszcie mógł oficjalnie powiedzieć, że ponownie wcieli się w Obi-Wana Kenobiego.
Pozostaje pytanie: jak te newsy odnoszą się do polskiego rynku? Kiedy polski widz zobaczy Mandaloriana, aktorskiego Zakochanego kundla i Lokiego? Ile będzie musiał za to zapłacić? Szef Disney+, Kevin Mayer, nie odpowiedział wiążąco na pytanie, które mu zadałam. Wiadomo, że 12 listopada platforma wystartuje w USA, Kanadzie i Holandii, tydzień później w Australii i Nowej Zelandii. Kiedy wspomniałam, że plotki mówią o polskim debiucie w 2021 roku, Mayer pokręcił głową. Zapewniał, że nastąpi to „niedługo” i że „polityka firmy pokazuje, że ekspansja na inne kraje nie będzie zbyt odsunięta w czasie od amerykańskiego debiutu”. Oby, bo w obliczu roku czekania na gorące tytuły może skończyć się na piractwie.
Co odróżni Disney + od HBO GO lub Netflixa, który także mocno inwestuje w młodszą widownię? „Naszym mottem jest quality over quantity - lepiej mniej, a lepiej - podkreśla szefostwo. Wszystko na platformie będzie „family friendly”, odpowiednie dla rodzin i młodszej widowni. W segmencie młodzieżowym raczej nie można spodziewać się więc produkcji spod znaku Sex Education. Taki model wynika z tego, że w USA korporacja jest też właścicielem platformy streamingowej hulu, której powierza nieco „mroczniejsze” produkcje (jak Opowieść podręcznej, u nas pokazywana przez HBO). Jak ta „przyjazna rodzinie” polityka sprawdzi się w Polsce, gdzie konstrukcja firmy, przynajmniej na razie, jest inna? Jedno jest pewne: Disney+ idzie w ślady Netflixa i HBO i zapowiada inwestowanie w lokalne produkcje. „Będziemy albo je kupować, albo kręcić”. Jednak, jak podkreśla Mayer, większość disnejowskich dzieł ma „globalny zasięg” i na utrzymaniu tej strategii im zależy.