Miliard na koncie przy budżecie około 55 milionów dolarów to wynik spektakularny i naiwnością byłoby sądzić, że producenci nie chcieliby przełożyć tego na kolejne sukcesy finansowe. Niestety, w przypadku Jokera to nie jest takie proste, ponieważ film ten jest absolutnie wyjątkowy jako autonomiczne dzieło. Kontynuacja nakręcona w duchu pierwowzoru oczywiście mogłaby się udać, jednak byłby  to wielce ryzykowny projekt. Żebyśmy mogli mówić o sukcesie artystycznym, musiałoby zagrać jak należy kilka niezależnych czynników. Zastanówmy się, czy jest to możliwe. Na wstępie warto zaznaczyć, że poniższe rozważania zostały zainspirowane kuriozalną sytuacją, która miała miejsce w opiniotwórczych mediach internetowych. Hollywood Reporter i Deadline podały sprzeczne informacje dotyczące planów Todda Phillipsa (który sam je zdementował), co przemienia doniesienia o sequelu w niepotwierdzoną plotkę. Abstrahując od zasadności przekazów portali, „pogdybajmy” na temat pomysłu uczynienia z Jokera szerszej franczyzy. Czy to jest nam w ogóle potrzebne? Tak jak pisaliśmy na wstępie: olbrzymie dochody filmu stanowią odpowiedź na najważniejsze pytanie. Wcześniej czy później temat Jokera zostanie rozszerzony, ponieważ tak po prostu funkcjonuje biznes rozrywkowy. Pytanie jednak brzmi: jak podejdą do tego twórcy? Czy zaproponują nam genezy kilku komiksowych protagonistów i antagonistów, które nakręcone będą w podobnym tonie, jednak fabularnie nic je nie będzie łączyć? A może twórcy zbudują uniwersum na wzór tego z kinowego Marvela? Kolejna opcja to po prostu następne części Jokera, czyli kariera Arthura Flecka w przestępczym półświatku Gotham. Wszystkie z powyższych opcji otwierają nowe możliwości przed Jokerem. Niezwykle trudno jednak będzie powtórzyć sukces oryginalnego obrazu. Wystarczy że twórcy źle postawią akcenty, a pieczołowicie budowany domek z kart rozsypie się w drobny mak. Po pierwsze- Joaquin Phoenix. Po drugie – Todd Phillips. To od tych dwóch panów będzie zależeć ewentualny sukces kontynuacji. Aktor portretujący głównego bohatera stworzył w filmie niesamowitą kreację i to on wywindował Jokera tak wysoko. Niestety, jego obecność w kolejnej części wcale nie jest taka pewna. Phoenix jest niczym kot, lubiący chodzić własnymi drogami. W jego filmografii trudno znaleźć kasowe blockbustery. Artysta wybiera raczej projekty, w których może wyżyć się aktorsko. Oryginalne, nieoczywiste, awangardowe. Jeśli propozycja scenarzystów kolejnej odsłony Jokera go nie przekona, nie będzie się długo zastanawiał nad swoim udziałem w projekcie. Niestety istnieje zagrożenie porażki, a najsłabszym ogniwem wydaje się tutaj reżyser – Todd Phillips. Pamiętacie zapewne jego wielki przebój – Kac Vegas. Film oryginalny, przezabawny, ze świetną obsadą. Swojego czasu odświeżył gatunek komedii, pokazując że niepoprawny politycznie humor wciąż ma wielki potencjał. Niestety, druga część przeboju okazała się odgrzewanym kotletem. W miarę smacznym, ale jakże powtarzalnym. Reżyser uznał po prostu, że to co się sprawdziło za pierwszym razem, będzie dobrze funkcjonować po raz wtóry. O ile w przypadku niezobowiązującej komedii taki zabieg jest dopuszczalny, to już Joker niemiłosiernie by na tym ucierpiał. Gdyby najbardziej charakterystyczne motywy stały się powtarzalne, zamiast cieszyć, irytowałyby. Na wierzch wyszłyby niedostatki warsztatowe Philipsa, a prosta historia przestałaby być zaletą, a wadą całości.
fot. Warner Bros
+13 więcej
Tak się może stać, choć oczywiście nie musi. Z całej siły życzymy ewentualnemu sequelowi wielkiego sukcesu artystycznego. Produkcja swoje zarobi, ale jeśli ma zostać zapamiętana, Philips musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i zaprezentować fabułę, która nie będzie powtarzać schematów pierwszej części. W doniesieniach Hollywood Reporter pojawia się też informacja, jakoby reżyser miał pomysł na serię filmów, przedstawiającą genezę innych antybohaterów i herosów ze świata DC. Plotki mówią o Lexie Luthorze i kosmicznym zdobywcy Darkseidzie. Pomysły bardzo ciekawe i jak najbardziej do zrealizowania w duchu pierwszego Jokera. Historia Luthora mogłaby być opowieścią o drodze do władzy, podczas której człowiek gubi wszystkie skrupuły. Geneza Darkseida natomiast korespondowałaby z wizją Thanosa z MCU. Przerażająca, a zarazem tragiczna postać. To da się zrobić i mogłoby stanowić świetne uzupełnienie całej serii. Byleby nie szukać powiązań na siłę i nie tworzyć spójnego uniwersum. Dosyć mamy już kolosów na glinianych nogach, które uginają się pod ciężarem oczekiwań fanów. Joker sprawdził się jako autonomiczny twór. Takie też powinny być ewentualne inne produkcje z serii. Tendencja, żeby ze wszystkiego robić wielkie uniwersum powoli przygasa. Jedynie Marvel odniósł niezaprzeczalny sukces na tym polu. DC próbował, ale po kilku nieudanych próbach postawił na inną koncepcję. Dark uniwersum przestało istnieć po jednym filmie, a Uniwersum potworów złapało zadyszkę już przy trzecim obrazie. Dlatego też można mieć nadzieję, że producenci i twórcy będą bardzo delikatni i rozważni w zarządzaniu potencjałem wypracowanym przez Jokera. Najlepiej byłoby zostawić ten film w spokoju i poczekać, aż wejdzie do panteonu kinematografii. To byłoby coś: jeden z nielicznych wielkich popkulturowych hitów, który oparł się rządzącym współczesną branżą filmową tendencjom. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Możliwe, ważne jednak, żeby marka Jokera nie została roztrwoniona. W innym wypadku ten wyjątkowy obraz zamiast klasykiem stanie się symbolem porażki. Nie ma nic gorszego niż myśl artystyczna uginająca kolano przed czystą komercją.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj