Zaczęło się dość niepozornie, bo od studiów filologicznych w Warszawie. Dopiero w 1975 Juliusz Machulski (rocznik 1955) wylądował na Wydziale Reżyserii Filmowej w PWSFTviT w Łodzi, gdzie kilka lat później obronił dyplom. Warto nadmienić, że pierwsze kroki stawiał po drugiej stronie obiektywu. Od 1974 pojawiał się w filmach (Indeks Kijowskiego, Constans Zanussiego), a od 1976 rozpoczął realizowanie własnych krótkometrażówek. Swój reżyserski debiut kinowy zaprezentował światu już rok później, w 1981. Kino retro, pastisz i kryminał. Był to, rzecz jasna, Vabank, którego pierwszy zarys scenariusza Machulski napisał już w 1977 roku. Sam nie spodziewał się, że debiutantowi pozwolą zrealizować projekt tego typu, a jednak Zespół Filmowy "Kadr" odniósł się do niego przychylnie. Film zdobył nagrody i wyróżnienia, w tym Grand Prix i Nagrodę specjalną na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Komediowych w Marsylii. Na festiwalu filmowym w Gdyni twórca został nagrodzony Brązowymi Lwami Gdańskimi za najlepszy debiut. Obraz do teraz uznawany jest za wzór znakomicie napisanej i zrealizowanej komedii. Nie trzeba chyba dodawać, że okazał się sporym sukcesem kasowym. Drugi film to drugi wielki triumf reżysera - produkcja, którą kojarzyć będzie każdy zapytany o nią Polak (łatwo możecie przekonać się o tym sami). Była to wielokrotnie nagradzana Seksmisja, czyli największy komercyjny sukces 1984 roku (przy okazji laureat tytułu Komedii Stulecia). Świetnie zgrało się to z pragnieniami Jerzego Stuhra (panowie znali się już wcześniej), który zwierzył się Machulskiemu, że ma nieprzeparte pragnienie zagrania w komedii, w której mógłby pójść na całość. Cóż - poszedł. I stworzył postać w polskim kinie ikoniczną. Oczywiście, nie obyło się bez kłopotów z cenzurą. Z filmu usunięto w sumie 3 minuty materiału (m.in.: „Kierunek wschód, tam musi być jakaś cywilizacja”). Reżyser świetnie poradził sobie z problemami zaopatrzeniowymi, jego pomysłowość pozwoliła na ciekawe rozwiązania i wygrała z pieniądzem, a raczej jego brakiem. Portretujący społeczeństwo totalitarne obraz do teraz prezentuje się naprawdę dobrze. Film obejrzało w polskich kinach 12 milionów widzów. Cudownym dzieckiem polskiego kina nazywało się Juliusza Machulskiego nie bez powodu. Prawie każda produkcja twórcy wiązała się z komercyjnym sukcesem, do czego przyczyniało się jego doskonałe wyczucie i zrozumienie potrzeb i gustów publiczności. Przede wszystkim w kwestiach komediowych. Potem szło już z górki. W latach 80. dał światu popularne Kingsajz i Deja vu. W kolejnej dekadzie m.in. dwie części filmu Kiler, kasowej komedii z kultową (ciężko w tym wypadku nie pokusić się o wykorzystanie tego nadużywanego przecież słowa) kreacją Cezarego Pazury. Co ciekawe - rolę głównego bohatera miał zagrać Szymon Majewski, a jedna z amerykańskich wytwórni filmowych z Hollywood powiązanych z koncernem Disney kupiła prawa autorskie do pomysłu na scenariusz. Czy ktoś na sali nie kojarzy Jurka Kilera? Śmiem wątpić. Rozpisywać się o każdym tytule można by długo (Vinci, Pieniądze to nie wszystko, Szwadron, Superprodukcja...). Można rzec, że Juliusz Machulski przez długi czas (przy małej liczbie wyjątków) faktycznie był Midasem polskiej kinematografii. A działał na wielu możliwych polach. Reżyseria filmowa i teatralna, aktorstwo, teatry telewizyjne, etiudy szkolne, a także produkcja, o czym warto pamiętać. Przecież kilka filmów jego produkcji również odbiło się szerokim echem w świecie polskiego filmu. Wspomnijmy choćby Psy Władysława Pasikowskiego. W swoich dziełach reżyser opiera się na stałych, sprawdzonych przez samego siebie receptach: plastyczna oprawa, prosta, ale błyskotliwa fabuła, przystępna narracja. Jak sam powiedział: Moim zadaniem jest sprawić, żeby ludzie przyszli do kina i spowodować, żeby wyszli z niego wstrząśnięci, wzruszeni lub przynajmniej rozbawieni. To wszystko (Film, 1985, nr 21). Tylko tyle i aż tyle. W 1988 roku Juliusz Machulski założył studio filmowe Zebra, którego kierownikiem jest do dziś. Od 2000 roku jest prezesem Polskiej Akademii Filmowej ("Orły"), otrzymał też nagrodę Ministra Kultury i Sztuki za osiągnięcia reżyserskie i producenckie. Najnowsze dzieło Machulskiego, którego jest producentem kreatywnym i reżyserem, to serial Mały Zgon, który zadebiutował na antenie CANAL+ 8 marca 2020 roku. Dochodzi w nim spotkania dwóch światów połączonych kryminalnymi intrygami. Czy twórca kolejny raz podarował widzom w prezencie kawał solidnej rozrywki? Najwyższy czas to sprawdzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj