Wymarzoną przez wielkie studia zza oceanu poprzeczką jest rok 2019. To jednak trochę życzeniowe myślenie, bo wyniki osiągane przez filmy w tym wolnym od pandemii okresie mogą być mylące. Był to bowiem rekordowy rok, w którym gigantyczne sukcesy święcił przede wszystkim Disney. Korporacja spod szyldu Myszki Miki przekroczyła wówczas oszałamiające 10 miliardów dolarów w globalnym box offisie. Takie wyniki nie byłyby możliwe, gdyby nie wyjątkowy kalendarz wydawniczy przedsiębiorstwa – w jednym roku swoje premiery miały takie produkcje jak: Avengers: Koniec gry, remake Króla Lwa czy sequel Krainy lodu. W 2019 roku aż dziewięć filmów przekroczyło granicę miliarda dolarów, a siedem z nich dystrybuował właśnie Walt Disney Studios. Przedstawiciele Hollywood powinni zatem zerkać raczej w kierunku lat poprzednich, czyli 2018 i 2017 roku. Wielu analityków przewiduje, że światowe zarobki filmów w 2023 roku przebiją końcowy wynik uzyskany w roku 2022 (26 mld dolarów), który to z kolei był o 27% lepszy od tego zanotowanego w roku 2021. Tendencja wzrostowa jest zatem widoczna. Jakie okręty flagowe zamierzają wypuścić Disney, Universal, i Paramount, czyli trzy najlepiej zarabiające studia w ostatnich dwunastu miesiącach, aby pozostać hegemonami box office’u? Czy pozostali gracze, na czele z Warner Bros., mogą namieszać w tym wyścigu o wielką kasę? Sprawdźmy, które dokładnie tytuły mają największy potencjał na sprawienie komercyjnego sukcesu. Kolejność według światowych dat premier.

Ant-Man i Osa: Kwantomania

Już w lutym swoją premierę będzie miała produkcja otwierająca Piątą Fazę MCU. Trzecia część przygód człowieka-mrówki zapowiadana jest jako wielki początek Sagi Multiwersum. Przedstawi nam postać Kanga Zdobywcy, który prawdopodobnie będzie głównym złoczyńcą dwóch najbliższych faz Filmowego Uniwersum Marvela. Wiele wskazuje na to, że będzie to także zwieńczenie przygód Scotta Langa, a przynajmniej tak sugerują zwiastuny. Poprzednie części Ant-Mana nie zarabiały oszałamiających kwot, jak na standardy MCU, ale były to wyniki bardzo solidne. Dodatkowo sequel z Osą w tytule zgarnął nieco ponad 100 milionów dolarów więcej od pierwszej odsłony z 2015. Spodziewam się zatem, że dopełniająca trylogię Kwantomania podąży tą ścieżką i ustanowi rekord dla tej podserii, zarabiając ponad 700 mln.
Marvel

Super Mario Bros. Film

Na samym początku kwietnia zadebiutuje wyczekiwana przez wielu animacja o włoskim hydrauliku. Będzie to oczywiście adaptacja niezwykle popularnej serii gier. Zwiastuny do filmu zostały przyjęte entuzjastycznie, nie licząc kontrowersji z głosem Chrisa Pratta, wcielającego się w główną postać. Nie będzie miało to jednak większego przełożenia na sukces produkcji, która powinna bez problemu pobić wynik, jaki osiągnął w 2016 roku Warcraft: Początek, zostając tym samym najlepiej zarabiającą adaptacją gry w historii. Za animację odpowiada studio Illumination, które ma na koncie miliardowe superprodukcje. Nie wiem, czy Mario jest w stanie przebić tę magiczną w branży filmowej barierę, ale myślę, że zarobek przekraczający pół miliarda dolarów to absolutne minimum.
fot. materiały prasowe

Strażnicy Galaktyki 3

Marka, jaką wyrobił sobie w Hollywood James Gunn, jest godna podziwu. Wypracował ją sobie głównie za sprawą dwóch pierwszych części Strażników. Nie ma więc wątpliwości, że łabędzi śpiew reżysera w MCU, a zarazem domknięcie trylogii, to jedna z najbardziej oczekiwanych produkcji wysokobudżetowych w 2023 roku. Podobnie jak w przypadku Ant-Mana, przygody kosmicznych obrońców porządku  z odsłony na odsłonę cieszyły się rosnącym zainteresowaniem. Wielu fanów Marvela, najbardziej z całego uniwersum, uwielbia właśnie postacie wykreowane przez Gunna, także bezpiecznie można założyć, że Volume 3 powtórzy sukces swoich poprzedników, a nawet go przebije, zarabiając ponad 900 mln dolarów.
fot. materiały prasowe

Szybcy i wściekli 10

Wielka saga familii Dominica Toretta dobiega końca, a przynajmniej tak zapowiada wcielający się w postać Doma Vin Diesel. Okrągła dziesiąta część serii (oryginalnie) o wyścigach samochodowych ma być pierwszą z dwóch zapowiedzianych odsłon finałowych. Jak dobrze wiemy, twórcy stawiają sobie poprzeczkę coraz wyżej i ciągle przeskakują rekina, aby zaskoczyć pragnących niesamowitych wrażeń widzów. Nie wiem, co musi wymyślić Diesel i spółka, żeby przebić Pontiaca Fiero wystrzelonego na orbitę ziemską, ale wierzę, że mają jeszcze w zanadrzu jakieś szalone pomysły. Niepokojąca jest zmiana reżysera, jaka nastąpiła na początku zdjęć do produkcji, szczególnie że Justin Lin zrezygnował z tej funkcji prawdopodobnie przez tarcia z Dieslem. Na plus jednak można zaliczyć dołączenie do obsady Jasona Momoi oraz Brie Larson. Nie liczyłbym na wyniki, jakie osiągnęły siódma i ósma część, ale zarobki na poziomie szóstki i dziewiątki, czyli ponad 700 mln dolarów, są jak najbardziej w zasięgu.
materiały prasowe

Mała Syrenka

Kolejny remake live action animacji Disneya. Tym razem padło na przygody Ariel. Za film odpowiada Rob Marshall, znany z reżyserowania musicali. W nowej Małej Syrence możemy zatem spodziewać się wielu śpiewanych fragmentów. Sądząc po zwiastunie, możemy być o nie spokojni, gdyż wcielająca się w główną rolę Halle Bailey dysponuje odpowiednim głosem. Pewne kontrowersje, jakie pojawiły się w związku z tym castingiem, związane oczywiście z kolorem skóry aktorki, najpewniej nie będą miały żadnego znaczenia. Disney może więc liczyć na kolejny ogromny sukces swojej strategii remake’owania kochanych przez wielu animacji. Dołączenie do klubu miliarderów może być trudne (acz nie niewykonalne), jednak wynik w przedziale tych odnotowanych przez Czarownicę (758 mln) i Księgi dżungli z 2016 r. (966 mln) jest jak najbardziej możliwy. Szczególnie że premiera przypada na weekend z Memorial Day (końcówka maja), który to zawsze jest lukratywny w amerykańskich kinach.
Fot. Materiały prasowe

Indiana Jones i artefakt przeznaczenia

Może i kino nowej przygody nie ma się najlepiej w ostatnim czasie. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z samym królem tego nurtu. Przygody nieustraszonego archeologa zawsze ściągały do kin tabuny widzów. I choć pierwsza niewyreżyserowana przez Stevena Spielberga część serii to pewna niewiadoma, to mam przeczucie, że i tym razem ludzie będą chcieli zobaczyć perypetie Indy’ego na wielkim ekranie. Szczególnie że będzie to ostatnia okazja na zobaczenie w tej legendarnej roli Harrisona Forda. Produkcja Lucasfilmu spróbuje powtórzyć sukces poprzedniej odsłony cyklu z 2008 roku, która zarobiła blisko 800 milionów dolarów na całym świecie. Premiera piątego Indiany Jonesa ustalona jest na sam koniec czerwca.
fot. materiały prasowe

Mission: Impossible Dead Reckoning

Podobnie jak w przypadku Szybkich i wściekłych, również seria, której twarzą jest Tom Cruise, przyjęła model dwuczęściowego finału. Jest to powszechna praktyka w Hollywood, a najlepszym przykładem jest podzielenie zwieńczenia Sagi Nieskończoności przez Kevina Feigego na Wojnę bez granic i Koniec gry. W nowej odsłonie "Misji Niemożliwej" możemy liczyć na kolejne niesamowite wyczyny kaskaderskie, które wykonywać będzie oczywiście sam Cruise. Po ogromnym sukcesie Top Gun: Maverick aktor ma chrapkę na więcej. I jest to jak najbardziej możliwe, ponieważ przygody Ethana Hunta sukcesywnie zwiększają swoje zarobki, a ostatnia z nich, czyli Fallout, otarła się o granicę 800 mln dolarów. Czy zatem rosnąca popularność serii oraz samego Cruise’a może przełożyć się na miliard w box offisie dla siódmej części Mission: Impossible? O tym przekonamy się w lecie, gdyż film swoją premierę ma w połowie lipca.
materiały prasowe

Marvels

W obfitym w blockbustery okresie letnim zadebiutuje również trzeci w tym roku film ze stajni Marvela. Drugi odcinek przygód Kapitan Marvel stoi przed trudnym zadaniem. Pierwowzór był bowiem preludium do ogromnego finału przygód oryginalnego składu Avengers w postaci Końca gry. Ta część musi stać na własnych nogach. W tym celu Carol Danvers wesprą znane z seriali MCU postacie Kamali Khan i Moniki Rambeau. Jestem niemal pewien, że The Marvels powtórzy los drugiej Czarnej Pantery i tak jak ona zarobi zauważalnie mniej od swojego poprzednika. Kapitan Marvel bez problemu przekroczyła miliard dolarów. Sequel powinien natomiast zakręcić się w okolicach 800 milionów.
fot. materiały prasowe

Aquaman i Zaginione Królestwo

Długo musimy czekać na kontynuację przygód Aquamana. Na szczęście w tym roku te oczekiwania dobiegną końca. Pierwsza odsłona okazała się niespodziewanym przebojem, na przełomie 2018/19 roku zgarnęła ponad miliard dolarów w światowych kinach. Jeśli druga część chce marzyć o podobnym wyniku, to musi trafić do Państwa Środka. Kluczowym rynkiem dla Aquamana były właśnie Chiny, w których zarobił blisko 300 mln. Jak wiemy, tamtejsze władze mają ostatnio napięte stosunki z Hollywood, toteż Zaginionemu Królestwu mogą przejść koło nosa naprawdę duże pieniądze, jeśli nie dostanie dystrybucji w tym lukratywnym dla amerykańskich superprodukcji kraju. Pomocna nie będzie także myśl, że James Gunn planuje reboot całego filmowego uniwersum DC. Istnieje więc obawa, że wydarzenia z premierującego pod sam koniec tego roku filmu, nie będą miały znaczenia dla przyszłych produkcji DCU.
Fot. Materiały prasowe
Oczywiście to nie wszystkie filmy, jakie Hollywood ma do zaoferowania szerokiej publice. Wymienione produkcje są jednak według mnie pewniakami do wysokich zarobków. Istnieje również grono pozycji mających chrapkę na zamieszanie w tym zestawieniu i przekroczenie granicy 500 mln dolarów. Wymieniłbym w tym miejscu dzieła takie jak – Spider-Man: Poprzez multiwersum (sequel uwielbianego Uniwersum); Transformers: Przebudzenie bestii (nowy początek dla serii); Flash (wielka niewiadoma, a ekscesy Ezry Millera dobrego PR-u nie budują); Oppenheimer (wynik Tenet był zubożony przez pandemię, ale wcześniejsze oryginalne filmy Nolana przekraczały granicę pół mld dolarów); Diuna: część druga (pierwsza odsłona poradziła sobie znakomicie, zważając na hybrydowy sposób dystrybucji, kontynuacja powinna zatem wypaść jeszcze lepiej). Pod ogromnym znakiem zapytania stoją animacje Disneya i Pixara. Od czasu wybuchu pandemii ich znaczenie w kinach drastycznie zmalało. Winić można za to Boba Chapeka, dla którego to platforma Disney+ była priorytetem. Nowy-stary CEO – Bob Iger – ma zamiar odbudować pozycję filmów animowanych spod szyldu Myszki Miki i odzyskać należyte im miejsce w przybytkach X muzy. Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o produkcjach chińskich. Od kilku lat blockbustery z Państwa Środka zaskakują swoimi ogromnymi zarobkami. I zapewne nie inaczej będzie w tym roku. Szczególnie lukratywny pod względem wpływów będzie oczywiście Chiński Nowy Rok. Wszystko wskazuje więc na to, że najbliższe miesiące będą kolejnym etapem żmudnego procesu powrotu kin do formy, i pozostaje się tylko cieszyć z takiego obrotu spraw. Filmy na srebrnym ekranie smakują mimo wszystko lepiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj