Historia jest osadzona w 1994 roku. Ludzcy bohaterowie żyją w Brooklynie, ale fabuła rozgrywa się nie tylko w Nowym Jorku, ale też w Machu Picchu. Centralną postacią po stronie Autobotów jest Optimus Prime, którego głosem ponownie jest Peter Cullen. Jest 1994 rok, czyli era hip-hopu i Air Jordanów. W sercu Brooklynu żyje były szeregowiec armii amerykańskiej, Noah Diaz, który próbuje za wszelką cenę pomóc swojej rodzinie. Jednak ma pecha, ponieważ przypadkiem trafia za kierownicę dowcipnego Mirage'a, który ujawnia istnienie trzech innych ukrywających się Autobotów: Optimusa Prime'a, Bumblebee i Arcee. W tym samym czasie 25-letnia badaczka Elena, działająca w muzeum archeologicznym na Ellis Island, przypadkiem uruchamia ukryty mechanizm obcych w starożytnej statuetce. Noah i Autoboty przybywają w tej samej chwili, w której pojawia zły Terrorcon Scourge z armią robotów. Gdy Scourge ucieka z tajemniczym artefaktem, dzięki któremu będzie mógł przywołać Unicrona, istotę o niewyobrażalnych rozmiarach i niszczycielskiej mocy, Noah i Elena będą musieli połączyć siły z Autobotami, by wspólnie zapobiec zagładzie Ziemi. Jednak nawet potężne Autoboty są nieprzygotowane na nową, potężną frakcję Transformersów. Ale właśnie te robotyczne bestie, Maximale, mogą być kluczem do ponownego zjednoczenia się Autobotów z Cybertronem.
Aktorzy:
Peter Dinklage, John DiMaggio (15) więcejReżyserzy:
Steven Caple Jr.Producenci:
Bradley J. Fischer, Valerii An (14) więcejScenarzyści:
Jon Hoeber, Josh Peters (7) więcejPremiera (Świat):
7 czerwca 2023Premiera (Polska):
9 czerwca 2023Kraj produkcji:
USADystrybutor:
UIPCzas trwania:
117 min.Gatunek:
Sci-Fi, Przygodowy, Akcja
Trailery i materiały wideo
Transformers: Przebudzenie bestii - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Optimus Prime (Peter Cullen) wraz z resztą swojej drużyny dalej ukrywa się na Ziemi, szukając sposobu, by w jakiś sposób wrócić do domu. Nie przepada za mieszkańcami tej planety. Nie ufa im. Nic więc dziwnego, że gdy na planecie pojawiają się Scourge (Peter Dinklage) wraz z resztą sług Unicrona (Colman Domingo), przywódca Autobotów widzi w tym pewną szansę powrotu do domu, jakim jest Cybertron. By jednak odnaleźć klucz, który mu w tym pomoże, będzie musiał nie dość, że współpracować, to jeszcze zaufać byłemu żołnierzowi Noahowi (Anthony Ramos) i pani archeolog Elenie Wallace (Dominique Fishback). W czasie poszukiwań okaże się także, że Autoboty nie są jedynymi robotami ukrywającymi się na Ziemi.
Scenarzyści Darnell Metayer i Josh Peters, szukając inspiracji do nowej opowieści o wielkich robotach, sięgnęli aż do samych korzeni ich fenomenu, jakim niewątpliwie był animowany The Transformers: The Movie z 1986 roku. To tam Autoboty musiały stawić czoła pożeraczowi planet, jakim jest stwór zwany Unicronem. W Transformers: Przebudzenie bestii znajdziemy dużo odniesień do tej produkcji. Widać, że scenarzyści naprawdę starali się przenieść kilka ikonicznych wątków fabularnych, tyle że nie mogli tego zrobić tak dosłownie, a to z powodu chronologii. Film Stevena Caple Jr. (Creed 2) rozgrywa się w 1994 roku, czyli kilka lat po Bumblebee, ale sporo przed Transformerami Michaela Baya. Przez co twórcy musieli wprowadzić nowe roboty, by nie powodować większego chaosu w tej franczyzie. Tak więc zamiast Megatrona i Shockwave’a mamy Scourge’a. Równie morderczą maszynę, która z zabijania Autobotów uczyniła swoje hobby. Do tego scenarzyści znaleźli sposób, by do tego świata wprowadzić nowy gatunek robotów, czyli przypominające wielkie zwierzęta Maximale. Tak więc uniwersum cały czas się powiększa. Mam też wrażenie, że twórcy chcieli trochę rozruszać lekko skostniają franczyzę, dlatego dobrze znanego i już wypromowanego wśród fanów Bumblebee zepchnęli na trzeci plan, zastępując go nowym i bardziej młodzieżowym Mirage'em, któremu głosu użyczył Pete Davidson. Nie czułem jakiegoś dyskomfortu z powodu tej zmiany, choć nie obraziłbym się, gdyby żółtego chevroleta było jednak trochę więcej w tym filmie. Stał się on pewną ikoną tej kinowej serii zaraz obok Optimusa Prime’a. Zresztą Mirage dobrze wypada w tym filmie. Widać, że komik świetnie się bawił, podkładając głos pod to zwariowane porsche, przez co robot przejął trochę jego charakteru. Sceny z nim bawią i nie są jakoś mocno obciachowe. Fajnie też, że twórcy utrzymali nowy wygląd Arcee, jaki zobaczyliśmy w Bumblebee, bo jest bardziej zbliżony do tego, jaki znam z wersji animowanej. Szczerze mówiąc, nie podobała mi się wersja, jaką oglądaliśmy wcześniej.
Transformers: Przebudzenie bestii wizualnie prezentuje się solidnie. Roboty wyglądają świetnie, walki są dynamiczne, pomysłowe i widowiskowe. Wprowadzone Maximale wypadają ciekawie i mam nadzieję, że to nie jest ich pierwszy i zarazem ostatni występ w tej serii. Choć tu muszę wytknąć twórcom, że nie skorzystali z pełnego potencjału, jaki te postaci im dawały. Z całej gromadki wyeksponowano niestety jedynie Optimusa Primala, któremu głosu użyczył Ron Perlman, i Airazor (Michelle Yeoh). Reszta grupy robi za tło. Szkoda. Rozumiem, że jest to spowodowane tym, że nagle zrobił się natłok bohaterów. Ale fanowi tej serii robi się po ludzku przykro, gdy widzi marnowany potencjał danego robota, kiedy jest on sprowadzany tylko do roli błyszczącego tła.
Problemem jednak jest scenariusz. Nowe postaci są słabo napisane, potraktowane w sumie po macoszemu. Widz nawet jakby chciał, to nie jest w stanie ich polubić, bo są one bezbarwne. Noah jest tak przezroczystą postacią, że mnie to zaskoczyło. Nie ma w nim żadnych prawdziwych emocji. Oczywiście Anthony Ramos stara się coś ciekawego z tego bohatera wyciągnąć, ale bez skutku. Podobnie jest z postacią Eleny. Jestem przekonany, że gdyby z ich obojga zrezygnować, widz by nie zauważył różnicy. Nie byłem wielkim fanem Sama Witwicky’ego, zwłaszcza w późniejszej fazie, czy też Cade’a Yeagera, ale oni przynajmniej wnosili coś do tej serii. Przejmowałem się ich losem. Z Noah tak nie mam. Jedyna postać, której kibicuje się w tym filmie, choć to raczej z przyzwyczajenia, jest Optimus Prime. Jest coś w tym robocie tak szlachetnego, że nie da się po prostu inaczej.
Transformers: Przebudzenie bestii to tytuł skierowany przede wszystkim do fanów serii i miłośników wielkich robotów, które toczą ze sobą zażarte i widowiskowe walki. Twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego takich starć dostajemy w filmie sporo. Samej historii to tam praktycznie nie ma. Oprimus Prime marzy, by wrócić do domu, ale w ostatecznym rozrachunku musi wybrać pomiędzy starym domem a nową planetą, która go potrzebuje. Widzieliśmy to nie raz i zobaczymy to jeszcze kilka razy co najmniej. Twórcy także kładą już poważne podwaliny pod wielki kinowy crossover dwóch wielkich marek zabawek Hasbro. Jestem ciekaw, czy to się uda.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Peter Dinklage ScourgeScourge
-
John DiMaggio StratosphereStratosphere
-
Michelle Yeoh Maximal AirazorMaximal Airazor
-
Ron Perlman Optimus PrimalOptimus Primal