Gdy w 2005 roku mało znane studio Traveller’s Tales stworzyło "LEGO Star Wars", mało kto spodziewał się, że gra odniesie tak duży sukces. Połączenie popularnych klocków LEGO i kultowego uniwersum Gwiezdnych Wojen było strzałem w dziesiątkę; produkcja zebrała bardzo dobre recenzje zarówno od graczy, jak i krytyków. Już niedługo Traveller’s Tales wypuści kolejną odsłonę swojej serii, tym razem bazującą na świecie wykreowanym przez Marvel. To dobry moment, by zastanowić się, na czym polega fenomen serii LEGO i co tak naprawdę przyczyniło się do jej sukcesu.

Brytyjczycy stanęli przed nie lada wyzwaniem, tworząc nową serię opartą na duńskich klockach LEGO. Dotąd największymi produkcjami znajdującymi się w ich portfolio były "Crash Bandicoot: Warth of Cortex" i "Crash: Twinsanity". Obie gry zostały przyjęte ze sporym entuzjazmem, a Traveller’s Tales sprawnie przejęło pałeczkę po Naughty Dog. Myślę, że doświadczenie zdobyte podczas prac nad przygodami Crasha miało duży wpływ na sukces kolejnych produkcji. Obie części były platformerami, w których elementy zręcznościowe stanowiły ważny element rozgrywki.

Wszystkie gry z serii LEGO tworzono pod czujnym okiem Warner Bros. Zadowoleni ze współpracy potentaci z Kalifornii w 2007 roku postanowili wykupić Traveller’s Tales i przekształcić je w TT Games. Trwająca ponad sześć lat współpraca zaowocowała aż szesnastoma produkcjami, które przenosiły magię duńskich klocków do świata gier.

W przypadku sukcesu kolejnych odsłon nie bez znaczenia pozostawało świetne dobieranie uniwersów, w których umiejscawiano akcję gier. Gwiezdne Wojny doczekały się aż trzech odrębnych produkcji i jednego wydania zbiorczego, "LEGO Star Wars: The Complete Saga". Twórcy postanowili nadal korzystać ze światów stworzonych przez George'a Lucasa i w następnych tytułach skupiło się na postaci Indiany Jonesa. W archeologa i awanturnika wcielaliśmy się dwukrotnie, przeżywając na nowo wydarzenia znane z wielkiego ekranu. Kolejnym krokiem było porzucenie filmowych superprodukcji na rzecz komiksów. Tak powstał "LEGO Batman: The Videogame". Niezwiązany z filmami, w całości bazował na dziełach DC Comics. Był to pierwszy romans Traveller’s Tales i serii LEGO z komiksami, a jak się potem okazało - nie ostatni. Harry Potter również nie został pominięty przy tworzeniu gier z serii LEGO. Dwie odsłony, przedstawiające kolejno lata 1-4 i 5-7 z życia młodego czarodzieja, były świetnym produktem przygotowanym dla fanów prozy J.K. Rowling. Do jakże licznego grona "klockowych" produkcji dołączyło "LEGO Pirates of the Caribbean", a także uważane za najlepszą odsłonę LEGO The Lord of the Rings: Władca pierścieni. Powrót do komiksów zaowocował nową grą osadzoną w uniwersum DC Comics, czyli LEGO Batman 2: DC Super Heroes. Najnowsza część serii z kolei skupia się w pełni na superbohaterach stworzonych pod skrzydłami wydawnictwa Marvel - 22 listopada na półkach sklepowych w Polsce pojawi się LEGO Marvel Super Heroes.

Każda gra wychodząca spod dłuta Brytyjczyków była sukcesem sprzedażowym i podbijała serca graczy. Jak widać, produkcje z serii LEGO można kupować w ciemno i składać pre-ordery zaraz po zapowiedziach, bo Traveller’s Tales przez sześć lat utrzymało wysoki poziom i nie zamierza obniżać poprzeczki. To fenomen w branży, bo każdy kolejny tytuł jest praktycznie lepszy od poprzedniego. Bez żadnych wypadków przy pracy. Nawet wspomniany wyżej "LEGO Batman: The Videogame", uważany przeze mnie za najgorszą ze wszystkich odsłon, według recenzji na Metacritic ma średnią ocenę 80/100. To mówi samo za siebie.

Co więc sprawia, że gracze tak pałają miłością do tych produkcji? Na pierwszym miejscu jest na pewno prostota i lekka atmosfera. Są one przyjemną rozrywką, nie frustrują, odprężają i śmieszą. Tak! Bo każda kolejna część ma coraz więcej humoru. Brytyjczycy swoimi dziełami trafili w bardzo szeroki target. Te gry kochane są zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. Ich mechanika jest nieskomplikowana i łatwa do opanowania, a więc nie sprawia żadnej trudności. Co więcej, seria od lat stawia na kooperację. W końcu czyż nie najlepiej bawimy się, grając w duecie?

Kolejne twory Traveller’s Tales nazywam "klockowymi" przygodówkami, bo ich zasługi dla tego gatunku są tak ogromne, że samo pojęcie "gra przygodowa" już nie wystarcza. Czy ten cykl kiedyś się znudzi? Wątpię. Mimo monotonnego gameplayu, któremu i tak twórcy z każdą nową produkcją pragną nadać świeżości, każda gra ma sobie "to coś". Dla mnie najlepszą odsłoną może być "LEGO Star Wars: Complete Saga", dla innych LEGO The Lord of The Rings: Władca pierścieni. Uniwersum, w jakim osadzone są kolejne odsłony, to rzecz kluczowa. Czy gdyby pierwsza produkcja z tej serii rozgrywała się w autorskim świecie, to czy dziś pisałbym o fenomenie? Mówiąc szczerze – zapewne nie. Poza tym, to są klocki LEGO. A kto nie lubi klocków LEGO?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj