Constantine w serialowej wersji pojawi się już za miesiąc, a tymczasem przyjrzyjmy się filmowi oraz komiksowi. "Hellblazer" był najdłużej ukazującym się tytułem wydawanym przez Vertigo, imprint DC oferujący komiksy dla dojrzałego odbiorcy. Seria ukazywała się już od 1989 roku, czyli jeszcze kilka lat przed powstaniem tej oficyny, i została do niej wcielona dopiero w roku 1993, podobnie jak "Sandman" autorstwa Neila Gaimana. Pierwotnie miała nazywać się "Hellraiser", ale tytuł ten został już wcześniej przejęty przez filmy oparte na prozie Clive'a Barkera. W ten sposób powstały "Hellblazer" był wydawany przez 25 lat i doczekał się imponującej (jak na tego rodzaju tytuł) liczby 300 zeszytów.

Główny bohater, John Constantine, został wymyślony przez legendarnego Alana Moore'a na potrzeby "Sagi o Potworze z Bagien", gdzie pojawiał się jako postać drugoplanowa. Uliczny mag tak spodobał się czytelnikom, że włodarze DC postanowili poświęcić mu osobny tytuł. Dzięki temu w styczniu 1988 roku komiksowy światek miał okazję poznać przerażający świat "Hellblazera". Pierwszym scenarzystą serii był Jamie Delano, który w pisanych przez siebie odcinkach mocno skupiał się na krytyce Anglii lat osiemdziesiątych. Przygody Constantine'a miały szczęście do wybitnych scenarzystów - przy serii pracowały między innymi takie tuzy komiksu jak Garth Ennis, Warren Ellis, Brain Azzarello czy Mikey Carey. Dość częste zmiany scenarzysty sprawiały także, że seria utrzymywała świeżość i nie popadała w monotonię. Opowieść o "Śmiejącym się magu" szybko zyskała dużą popularność i została uznana za jeden z najciekawszych horrorów swojej epoki. Na jej sukces złożyło się wiele czynników, takich jak ciekawe historie, unikalny klimat i porządna strona graficzna.

Czytaj również: Serial "Supergirl" zamówiony na sezon przez CBS

Niemniej tym, za co fani pokochali "Hellblazera", był jego główny bohater. Obdarzony ogromną charyzmą oszust, nałogowy palacz, zdegenerowany pijak, sentymentalny głupiec, egoista i niewdzięcznik - to tylko kilka pozytywnych określeń, jakich można użyć wobec postaci Johna Constantine'a. Jest on także ulicznym magiem i egzorcystą, trzeba dodać, że cholernie dobrym. Jego główną bronią nie jest jednak magia, ale wrodzony spryt i uliczna mądrość, które okazują się skuteczne zarówno wobec ludzi, jak i wszelkiej maści sił nadprzyrodzonych. To Constantine na dobre spopularyzował postać maga-detektywa i doczekał się sporej liczby naśladowców. W wielu rankingach najlepszych komiksowych postaci brytyjski egzorcysta plasuje się na wysokich miejscach. Nikogo więc nie powinien dziwić fakt, że kiedy w połowie zeszłej dekady ogłoszono plany ekranizacji perypetii Johna, w środowisku komiksowym zawrzało.

[image-browser playlist="581723" suggest=""]

Kinowy Constantine wyprodukowany został przez Warner Bros. i wszedł na ekrany w 2005 roku. Posadę reżysera objął Francis Lawrence, wcześniej zajmujący się kręceniem wideoklipów. Wśród znanych aktorów zaangażowanych do filmu można wymienić Keanu Reevesa, Rachel Weisz, Tildę Swinton i Petera Stormare. Produkcja odniosła umiarkowany sukces finansowy, a przez widzów i krytyków uznana została za typowego średniaka. Prawdopodobnie gdyby nie komiksowa licencja, nikt by już o nim nie pamiętał. Jak można się łatwo domyślić, obraz wzbudził największe kontrowersje wśród fanów oryginału. Już sama zmiana nazwy wywołała sporo emocji. Był to typowo marketingowy zabieg – producenci bali się, że tytuł będzie za często mylił się z "Hellraiserem".

W filmie John Constantine jest łowcą demonów działającym na terenie Los Angeles, który dowiaduje się, że umiera na raka z powodu nałogowego palenia. W tym samym czasie policjantka Angela próbuje rozwiązać zagadkę samobójczej śmierci swojej siostry, która posiadała moce paranormalne. Ich drogi skrzyżują się i bohaterowie razem odkryją intrygę mającą na celu sprowadzenie na Ziemię syna Szatana. Fabuła produkcji jest lekko inspirowana "Original Sins" Jamiego Delano i "Dangerous Habits" Gartha Ennisa, jednak odstępstwa od oryginału są na tyle duże, że tak naprawdę film jest zupełnie innym rodzajem opowieści niż komiksowy pierwowzór.

[image-browser playlist="581724" suggest=""]

Pierwszą zasadniczą różnicą, która od razu rzuca się w oczy, jest wygląd głównego bohatera. W komiksowym oryginale Constantine jest typowym Brytyjczykiem, którego wygląd wzorowany był na Stingu, i na pewno nie przypominał wcielającego się w niego Keanu Reevesa. Rysunkowy John zazwyczaj preferował szary prochowiec, natomiast jego filmowy odpowiednik woli bardziej eleganckie płaszcze w czarnej wersji. Z kolejnych różnic warto wymienić także miejsce pochodzenia i działania obu postaci. Oryginalny John pochodził z Liverpoolu, a najczęściej przebywał w Londynie. Natomiast w filmie Constantine jest Amerykaninem mieszkającym w Los Angeles. W ekranizacji bohater jako jedyny w rodzinie posiadał dar widzenia rzeczy nadnaturalnych, przez które trafił do zakładu psychiatrycznego, a potem popełnił próbę samobójczą, czym skazał swoją duszę na potępienie. Obecnie zaś poluję na sługów piekieł, bo ma nadzieję, że w ten sposób odpokutuje swoje winy i zasłuży na miejsce w niebie. W "Hellblazerze" bohater znajduje się w trochę bardziej skomplikowanej sytuacji. Po pierwsze, zainteresowanie okultyzmem to rodzinna tradycja, a on sam jest przeklęty z powodu nieudanego egzorcyzmu w miasteczku Newcastle, podczas którego omyłkowo zamknął duszę małej dziewczynki w piekle. Jego motywacją do walki z demonami nie jest jednak chęć odkupienia, bo uważa, że niebo jest tak samo nieprzyjemną opcją co piekło, a przebywanie tam nazywa "niewolą u aniołów". Robi to, co robi, ponieważ uważa, że niektórych rzeczy nie powinno puszczać się płazem i jest to po prostu kwestia normalnej przyzwoitości.

[image-browser playlist="581725" suggest=""]

Powyższe elementy są istotnym czynnikiem budującym postać, ale największe różnice zaszły w sposobie rozwiązywania problemów przez Johna. Komiksowy oryginał nie jest zbyt groźny w bezpośrednim starciu i bardzo rzadko ucieka się do stosowania fizycznej przemocy. Magia też nie jest jego najważniejszym atrybutem. Tym, co czyni Constantine'a wyjątkowym, jest inteligencja i spryt, które pozwalają mu manipulować innymi tak, by uzyskać swój cel. Przy okazji często ma też wyjątkowo duże szczęście. To właśnie ten element uczynił z "Hellblazera" tak ciekawą serią. Połączenie horroru z klimatem opowieści o oszustach dało wyjątkową mieszankę i atmosferę, której zabrakło w filmowej adaptacji. W tej wersji Constantine bije demony uzbrojony w kastet z krucyfiksami, używa siły, a nawet strzela ze specjalnie przygotowanej strzelby. Ma także przyjaciela, który niczym bondowski Q wręcza mu magiczne przedmioty przydatne do walki z siłami piekieł. Są jednak w filmie dwie sceny, w których działania bohatera są zbliżone do sposobu, w jaki zachowałby się pierwowzór. Pierwsza z nich to moment, kiedy próbując wymusić zeznania od demona Balthazara, odprawia sfingowany sakrament odpuszczenia grzechów i straszy go, że z tego powodu trafi do nieba. Drugi raz możemy obserwować podczas finałowej sceny, kiedy anioł Gabriel ma zamiar odprawić rytuał, dzięki któremu syn Lucyfera będzie mógł przyjść na ten świat. John podcina sobie żyły, świadomy, że książę piekieł przyjdzie go odebrać osobiście. Constantine tłumaczy mu zaistniałą sytuację, a Lucyfer powstrzymuje Gabriela i odsyła swojego syna do piekielnej otchłani. Po tej interwencji pyta Johna, czego pragnie w zamian. Ten odpowiada, że chce, aby siostra Angeli została zwolniona z piekła. Diabeł spełnia jego prośbę i próbuje zabrać Johna ze sobą, ale nie może tego zrobić. Okazuje się, że poświecenie wymazało jego grzechy i egzorcysta trafi do nieba. Niemogący się z tym pogodzić Lucyfer leczy maga z ran i raka, wiedząc, że ten na pewno jeszcze popełni błąd, który ponownie skaże go na potępienie. W końcówce "Dangerous Habits" John także popełnia samobójstwo, by przyzwać piekielny triumwirat, wcześniej podpisując cyrograf z każdym z jego członków. Okazuje się, że demony muszą ze sobą walczyć lub oddać go niebu. By rozwiązać ten impas, postanawiają wyleczyć go z raka.

[image-browser playlist="581726" suggest=""]

Warto poruszyć też pozornie błahy, ale bardzo istotny - jeśli chodzi o tę postać - aspekt, czyli palenie papierosów. Pod tym względem film przez większość czasu wierny jest oryginałowi. Costantine pali trzydzieści papierosów dziennie od piętnastego roku życia, czego efektem jest rak płuc. Bohater w czasie akcji nie przestaje palić, jednak w finale filmu widzimy, jak zamiast po papierosa sięga po gumę do żucia. Komiksowy John nie wyciąga żadnej nauki z lekcji, jaką dostał, i dalej zatraca się w nikotynowym nałogu.

[image-browser playlist="581727" suggest=""]

W filmie świat, w którym funkcjonuje Constantine, jest mocno uproszczony i o wiele mocniej zanurzony w tradycji judeochrześcijańskiej, niż ma to miejsce w pierwowzorze. Ziemia jest miejscem rozejmu między siłami nieba i piekła - żadna nie może interweniować na niej bezpośrednio. Jednak możliwe jest działanie mieszańców, pół aniołów i pół demonów. Jeśli któreś z nich łamie warunki rozejmu, to możliwa jest interwencja postaci pokroju Johna. W świecie "Hellblazera" demony mogły swobodnie poruszać się po naszym świecie, a źródła ich pochodzenia nie opierały się tylko na chrześcijańskim piekle. Constantine na swojej drodze spotykał szamanów voodoo, afrykańskie bóstwa, istoty baśniowe, a nawet.... Kubusia Puchatka. Dodać warto, że Constantine poznał też Sen z Nieskończonych, co sprawia, że należy do bardzo szerokiego uniwersum wykreowanego w głowie Neila Gaimana.

Czytaj również: "Lucifer" - będzie kolejny serial oparty na komiksie ze świata DC

Wśród występujących w filmie postaci tylko trzy wzorowane są na bohaterach z komiksowego oryginału, jednak także i one przeszły daleko idące transformacje. Warto zaznaczyć, że trójka z filmowych towarzyszy Johna kończy martwa, co całkiem dobrze oddaje ducha komiksowej serii.

[image-browser playlist="581728" suggest=""]

Filmowy Chas jest dwudziestoletnim chłopakiem, który pomaga Johnowi, bo sam chce rozpocząć karierę jako okultysta. Jest bardzo gadatliwy i zafascynowany wszystkim, co związane jest ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. W komiksowym oryginalne Chas pojawia się już w pierwszym numerze i jako jeden z nielicznych przyjaciół Johna pozostaje żywy do końca serii. To taksówkarz w średnim wieku, który może nie należy do najbystrzejszych, ale jest porządnym facetem mającym pewien rodzaj ulicznej mądrości. John najczęściej wykorzystuje jego taksówkę jako środek transportu i stara się trzymać swojego przyjaciela jak najdalej od niebezpiecznego świata, w którym funkcjonuje. Chas doczekał się własnej serii pod tytułem "Hellblazer Presents: Chas – The Knowledge", która składała się z pięciu zeszytów.

[image-browser playlist="581729" suggest=""]

W Constantine Pada Midnite jest potężnym magiem, który kiedyś stoczył wielką bitwę z siłami piekieł, a obecnie pozostaje postacią neutralną. Zajmuje się prowadzeniem baru, w którym nadprzyrodzone byty mogą spokojnie spędzać czas. Z Johnem łączy go dawna znajomość, ale postanawia mu pomóc dopiero, kiedy jest pewien, że siły piekielne łamią zasady rozejmu.

W "Hellblazerze" Midnite jest nieśmiertelnym gangsterem, biznesmenem i szamanem voodoo działającym na terenie Nowego Jorku. Pojawia się w czasie dwóch historii, w numerach 1-2 i 72-75. Za pierwszym razem John prosi go o pomoc w poskromieniu demona głodu, Mnemotha, mimo że wcześniej oszukał go na 50 tysięcy dolarów. Tutaj następuję zbieżność, bo zarówno filmowy, jak i komiksowy Midnite znajdują się w posiadaniu krzesła elektrycznego z Sing-Sing, które wykorzystują do magicznych celów. Podczas drugiego spotkania Midnite mści się na Johnie i wysyła jego duszę do piekła. Ten odnajduje tam siostrę szamana i uwalnia ją, a ta zmusza swojego brata do samobójstwa poprzez skok z wysokości. Midnite powraca jednak w swojej własnej, pięcioodcinkowej miniserii "Papa Midnite"

[image-browser playlist="581730" suggest=""]

Jeśli chodzi o charakter postaci, to Gabriel jest chyba najbardziej zbliżony(-a) do swojego komiksowego pierwowzoru. Wysłannik Boga na Ziemi jest istotą pełną dumy, nieposiadającą współczucia dla ludzi ani zrozumienia dla idei indywidualności. Jednak na tym różnice się kończą.

W filmie Gabriel chce sprowadzić na Ziemię syna Szatana, aby ludzie znowu byli godni bożej miłości. Zostaje jednak powstrzymany(-a), traci łaskę Boga i skrzydła, a za karę pozostaje człowiekiem. To i tak mały pikuś w porównaniu z tym, co spotkało dumnego anioła na łamach komiksu. By umożliwić wykorzystanie mocy Gabriela przeciwko potężnemu demonowi nazywanemu First of the Fallen, John kreuje intrygę mającą na celu zdobycie jego serca, co zapewni mu panowanie nad aniołem. W tym celu jego znajomy sukkub uwodzi Gabriela i wyrywa mu serce podczas stosunku. Po tym wszystkim egzorcysta odcina mu skrzydła piłą spalinową, czyniąc go w ten sposób upadłym. Niestety serce anioła dostaje się w ręce przedstawiciela piekieł, który zmusza Gabriela do bluźnierstwa, a potem go gładzi.

Czytaj również: Recenzja 1. odcinka "Constantine"

Jak komiksowy pierwowzór potraktuje serial Constantine? Amerykańska premiera 24 października.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj