9 lutego 1991. Telewizja ABC emituje 15. odcinek drugiej serii Twin Peaks. 46-minutowy epizod jest wyładowany atrakcjami: agent Cooper dowiaduje się, kto go postrzelił; Donna bierze na siebie winę, by uratować Jamesa; Nadine nakrywa Eda i Normę; Evelyn zabija Malcolma. Na tym etapie jest już jednak za późno – odcinek z tego tygodnia znalazł się na dalekim 85. miejscu najchętniej oglądanych seriali w Stanach. Sześć dni później przedstawiciele ABC nie pozostawiają złudzeń co do przyszłości serialu: po 16. odcinku, czyli na 6 przed końcem serii, emisja Twin Peaks zostanie "zawieszona na czas nieokreślony". Jak doszło do tego, że serial, którego pilot przyciągnął przed telewizory 35 milionów Amerykanów, w ciągu zaledwie 10 miesięcy stracił większą część widowni i pozwolił wymazać się z telewizyjnej mapy? Dziś, jeśli już mówi się o klęsce Twin Peaks, zazwyczaj wygodnie powtarza się, że wizja David Lynch była "zbyt śmiała na swoje czasy". Ale to banał, tylko częściowo zgodny z prawdą. W rzeczywistości niegotowość ówczesnej widowni na zmianę opatrzonego formatu serialu telewizyjnego była tylko częścią większej reakcji łańcuchowej, na którą składal się także szereg błędów realizatorskich i marketingowych. Cofnijmy się jeszcze bardziej w czasie, do roku 1986. Agent Lyncha, Tony Krantz, zachęca go do realizacji serialu telewizyjnego "o prawdziwym życiu w Ameryce". Kluczem ma być autorski charakter, punktem odniesienia – Blue Velvet. Reżyser nie ufa obcemu medium, uważając je za przestarzałe i ograniczone, ale zdaje sobie sprawę z jego potencjału: widza, który znajduje się we własnym domu, w bezpiecznym miejscu, łatwiej jest uwieść, wciągnąć do świata z pogranicza snu i jawy, i w nim zatrzymać. Do pomocy sprowadza Mark Frost, którego poznał chwilę wcześniej przy okazji zamówionej przez Warner Bros., ale ostatecznie niezrealizowanej biografii Marilyn Monroe. Frost, klasycznie wykształcony scenarzysta filmowy i telewizyjny, nominowany do Emmy za Posterunek przy Hill Street, ma być jego przewodnikiem po specyfice telewizyjnego show. Pali się do pracy, myśląc o dickensowskiej opowieści z wieloma bohaterami, usytuowanej w miejscu o ściśle określonym charakterze. Lynch, w swoim stylu, chciałby wpleść w to utrzymaną w tonacji koszmaru opowieść o desperacji i zbrodni. Ale zanim fuzja tych dwóch wizji – kryminalnej opery mydlanej z nagłymi zrywami surrealizmu, czarnego humoru i grozy – rozsadzi i uszlachetni telewizyjny format, oferując widzowi zetknięcie ze światem, w którym panujące dotąd zasady nie znajdą zastosowania, ośmioodcinkowa pierwsza seria Twin Peaks zdobywa popularność jako wyrazisty, ale nieprzytłaczający w swojej abstrakcyjności seryjniak z intrygującą zagadką kryminalną. Śmierć Laury Palmer staje się jego motorem napędowym, a on sam – fenomenem i doświadczeniem socialmediowym w świecie, w którym social media jeszcze nie istniały. Zadając sobie pytanie "kto zabił?", widzowie nie wiedzą jednak, że Frost i Lynch nie planują na nie odpowiadać, licząc, że wraz z rozwojem akcji na pierwszy plan wysuną się dylematy bohaterów miasteczka.
fot. Showtime
Szefowie ABC, stacji będącej wówczas w tyle za CBS i NBC, wiedzieli, że potrzebują tego projektu – prestiżowego, ryzykownego, innego – jeśli chcą zyskać własny język i dogonić konkurencję. Zamawiając u Lyncha i Frosta pierwszą serię, spodziewali się dominacji w czwartkowym prime time. Sukces dwugodzinnego pilota (wspomniane 35 milionów widzów) pokazał, że to możliwe, ale szybko okazało się, że serial z tygodnia na tydzień traci publikę. Odcinek drugi obejrzały 23 miliony, a odcinek czwarty – 17 milionów, co oznaczało utratę aż połowy widowni pilota. Z oglądania serialu – to pewne – zrezygnowali wszyscy ci, którzy nie przegryźli się przez jego specyfikę. Ale o odpływie widzów zadecydował także inny, mniej oczywisty czynnik: w czwartkowym paśmie Twin Peaks rywalizowało ze Cheers – popularnym sitcomem NBC, którego 9. sezon przyciągał co tydzień średnio 31-33 miliony Amerykanów. Decydując się na tę konfrontację, ABC planowało odebrać konkurencji widownię jej największego hitu. Miało to sens, bo Zdrówko i Twin Peaks przemawiały do tej samej grupy docelowej – osób w wieku 18-49 lat. Fani sitcomu NBC okazali się jednak lojalni, a ten szybko odrobił straty. Tymczasem Twin Peaks do końca pierwszej serii oglądało średnio 17-18 milionów widzów, wciąż można więc było mówić o sukcesie. Nie zastanawiając się, ABC zamówiło drugą serię, składającą się z aż 22 odcinków. Pierwsze z nich jasno pokazują, że dla Lyncha i Frosta zagadka zabójstwa Laury Pauler stała się pretekstem do zakrojonego na szeroką skalę światotwórstwa – stworzenia całej mitologii miasteczka, z dziesiątkami mniej i bardziej rozwiniętych wątków i postaci. Na tym etapie serial napędzała jego inność, coraz bardziej ostentacyjna i agresywna, a granica między tym, co przed Twin Peaks, a tym, co po Twin Peaks stawała się coraz bardziej wyraźna. Oglądalność spadła do 11-12 milionów na odcinek. Czy widzowie nie wytrzymali tego autorskiego podejścia? Nie sposób tego stwierdzić. Decyzji z pewnością nie ułatwiło im ABC, które zadecydowało, że finał pierwszego sezonu zostanie wyświetlony w środę, a pierwsze odcinki drugiego – w soboty. Twin Peaks musiało wtedy rywalizować już nie tylko z bezpośrednią konkurencją, ale też z dziesiątkami programów sportowych i rozrywkowych. Tymczasem w serialu zabójstwo Laury Palmer zeszło na plan tak odległy, że stało się obiektem kpin. Włodarze ABC spanikowali. Lyncha i Frosta wezwano na szereg spotkań, w trakcie których wymuszono domknięcie wątku kryminalnego. Gdy ustalono, że stanie się to w odcinku siódmym drugiej serii, w prasie pojawiły się całostronicowe reklamy o kuriozalnej treści: "W końcu. Sobota, 10 listopada. Dowiedz się, kto zabił Laurę Palmer. Naprawdę". Dzisiaj trudno już rozsądzić, czy ta odgórna ingerencja zachwiała entuzjazmem Lyncha i Frosta, ale pewnym jest, że obaj mieli wówczas inne zobowiązania – pierwszego czekała postprodukcja Dzikości serca i wystawa w Tokio, drugi przygotowywał się do reżyserskiego debiutu. Po wyjawieniu tożsamości mordercy, kontrolę nad serialem przejęli więc inni twórcy. Poziom zrealizowanych przez nich odcinków jest, powiedzmy, dyskusyjny – łatwo zarzucić im rozlazłość i brak spójnej wizji, czuć w nich pośpiech i rozkojarzenie. Oglądalność znów spadła. W ABC zadecydowano o zawieszeniu dalszej produkcji i wstrzymaniu emisji pozostałych odcinków.
fot. Showtime
Paradoksalnie, decyzja o anulowaniu serialu okazała się... początkiem jego kultu i dowodem, że seria ma oddaną i zaangażowaną społeczność fanowską. Jako pierwszy zareagował Lynch i już 27 lutego, niecałe dwa tygodnie później, nietypowo dla siebie pojawił się w programie Davida Lettermana, gdzie zachęcał widzów, by w listach słanych do jednego z prezesów ABC wyrażali swój sprzeciw. Nadano ich ponad dziesięć tysięcy. W tym samym czasie entuzjaści zjednoczeni pod nazwą COOP (Citizens Opposed to the Offing of Peaks), organizowali pod siedzibą stacji protesty, pikietując z wykorzystaniem charakterystycznych składowych serialu – kawy, pączków, czy gumy do żucia. Stacja ugięła się pod presją i zgodziła na emisję pozostałych odcinków, które wróciły na antenę począwszy od 28 marca. Ponownie zmieniono jednak datę emisji – na czwartek. Gdy po czterech odcinkach serial nadal tracił widzów, został zdjęty z anteny. Ale protesty nie ustawały, więc ABC raz jeszcze uległo – po dwóch miesiącach przerwy dwa ostatnie odcinki wyświetlono jednego wieczoru. Z dzisiejszej perspektywy zamieszanie wokół emisji drugiej serii wydaje się niedorzeczne i niezrozumiałe, a powrót Twin Peaks, tym razem na antenie Showtime (a u nas HBO - przyp. red.), pokazuje, jak bardzo zmieniło się w tym czasie samo medium. Liczby nie kłamią: pierwszy odcinek trzeciej serii obejrzało w ubiegłą niedzielę zaledwie... pół miliona widzów. Oczywiście dziś konkurencja jest nieporównywalnie większa, a specyfika oglądania – inna, ale nawet jeśli liczyć widzów, którzy dopiero obejrzą nowe Twin Peaks w streamingach lub dzięki powtórkom, stacja może liczyć na nie więcej niż 2-3 miliony widzów. Ale o porażce nikt nie mówi. Przeciwnie: jak informują przedstawiciele stacji, w dniu i tygodniu emisji odcinka zanotowali największy w historii napływ nowych subskrybentów. Piotr Pluciński. Krytyk filmowy, publicysta. Prowadzi fanpage Z górnej półki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj