Gra tajemnic” to historia niezwykle utalentowanego Alana Turinga, brytyjskiego matematyka, który w kluczowym momencie II wojny światowej złamał niemiecki kod Enigma. Zespół najbardziej utalentowanych ludzi na świecie pracuje pod okiem genialnego naukowca nad złamaniem skomplikowanego kodu, którym posługują się naziści. Ich niesamowite dokonania, oparte częściowo na pracy polskich naukowców, pozwalają położyć kres najbardziej okrutnej wojnie w historii dużo wcześniej, niż wydawało się to możliwe. Po tych wydarzeniach Turing w blasku chwały przystępuje do badań, których efektem będzie największa rewolucja naszych czasów – powstanie komputera. O tym, ile prawdy jest w brytyjsko-amerykańskim dramacie, opowiada Marek Grajek, kryptolog i autor książki „Enigma. Bliżej prawdy”. DAWID RYDZEK: Scenarzyści lubią koloryzować pewne wydarzenia. Jak ma się „Gra tajemnic” do rzeczywistości? MAREK GRAJEK: Właściwie nijak. Wersja złamania Enigmy przedstawiona w filmie jest wersją całkowicie zafałszowaną. Po pierwsze, to wersja, która jest pół- lub w pełni świadomie kształtowana przez niektóre środowiska Wielkiej Brytanii w ramach odreagowania kaca postimperialnego. Po drugie, brytyjscy historycy nie dokopali się jeszcze do wszystkich informacji na temat Enigmy. Źródła dotyczące pracy wywiadu zaś nigdy nie są kompletne – inaczej byłby to przecież wyraźny znak, że coś nie funkcjonuje dobrze. Jeszcze większym problemem było jednak to, że kiedy w 1945 roku po zakończeniu wojny w Wielkiej Brytanii szefowie komórek w Bletchley Park zabierali się za pisanie raportów ze swojej wojennej pracy, to w ich gronie nie było nikogo – absolutnie nikogo – kto znałby z bezpośredniego doświadczenia wkład Polaków. Posiadali informacje na ten temat z drugiej, trzeciej ręki albo w ogóle ich nie mieli. Od końca II wojny światowej minęło kilkadziesiąt lat. Brytyjczycy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby odrobić lekcje. Problem w tym, że po zakończeniu II wojny światowej nadeszła zimna wojna. Enigma wciąż była jednym z najważniejszych sekretów XX wieku, a w wersji nieco zmodyfikowanej, ulepszonej, zaczęli korzystać z niej Sowieci. W związku z tym znów wszystko trzeba było trzymać w tajemnicy. Kiedy w 1973 emerytowany francuski generał Gustave Bertrand ujawnił fakt złamania Enigmy w swoich pamiętnikach, Brytyjczycy i Amerykanie uznali, że doszło do tego za wcześnie. Jego opisy ujawniały, w jaki sposób szyfry łamano – metody po latach oczywiście nieco się zmieniły, ale te stare wciąż utrzymywały swoją wartość. Wielka Brytania odpowiedziała więc dezinformacją i opublikowano kilka książek własnych autorów, którzy opisywali zupełnie zmyślone historie dotyczące Enigmy. Pisano tam m.in. takie śmieszne rzeczy, jak to, że kiedyś przeszmuglowano do Francji Polaka, który pracował w fabryce, gdzie produkowano Enigmę. Ten zaś odwdzięczył się tamtejszym agentom wywiadu – uwaga – wystrugując z drewna replikę maszyny. Takich głupot było tam więcej i to nie tylko dotyczących Polaków, a z czasem coraz trudniej było dociec, co jest prawdą, a co nie. James Callaghan, były premiery Wielkiej Brytanii, miał kiedyś takie powiedzenie: „Kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty”. Te informacje więc żyją do dzisiaj, co jest szczególnie przykre dla nas. [video-browser playlist="651344" suggest=""] Norman Davies w książce „Europa walczy” też nie przypisał zbyt wielkich zasług Polakom. Davies napisał, że kiedy polski wywiad dowiedział się, iż Niemcy używają jakiejś maszyny szyfrującej, ci w niezwykle śmiałej akcji włamali się do fabryki i ukradli z niej precyzyjne plany konstrukcyjne. Nie wysiłek intelektualny, nie matematycy, nie osiągnięcie teoretyczne, tylko powielenie stereotypu Polak-złodziej. To nie historia, tylko propaganda. Kto w takim razie złamał Enigmę? Enigmę złamali Polacy i to na długo przed II wojną światową. Po raz pierwszy udało im się to między świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem 1932 roku. Od tego czasu toczyli samotny pojedynek z szyframi Enigmy, czyli z maszyną, którą Francuzi i Brytyjczycy uważali za nie do złamania. W pewnym momencie przestali oni zbierać nawet informacje od Niemców, bo uznali je za bezużyteczne – i tak przecież ich nie odczytają. Kiedy Polacy złamali Enigmę, Brytyjczycy nie mieli więc nawet zgromadzonych archiwów, dzięki którym można byłoby poznać sekrety wroga. We wspomnianej końcówce roku 1932 szyfr niemieckiej maszyny udało się złamać matematykowi Marianowi Rejewskiemu. To on jako pierwszy na świecie odczytał informacje przesłane za pomocą Enigmy. Razem z nim w kolejnych latach nad szyframi pracowali też Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. Zasługą Polaków było zastosowanie metody matematycznej w miejsce metody lingwistycznej. Trzej matematycy zaprojektowali kopię Enigmy, a kilka połączonych takich tworzyło tzw. bombę. Ją zresztą również widzieliśmy w filmie, co znów jest zgodne z przyjętą przez scenarzystów zasadą „Zasługi Polaków przypiszmy Brytyjczykom”. Alan Turing łamał Enigmę, owszem. Ale to nie on ją złamał. [video-browser playlist="651347" suggest=""] To co jest w takim razie w filmie prawdziwe? Osoba Alana Turinga, Joan Clarke i Alastaira Dennistona. Istnieli też oczywiście koledzy Turinga, w szczególności Hugh Alexandre. Istotną osobą widzianą w filmie jest też John Cairncross, choć osadzony został w złym kontekście. On rzeczywiście pracował w Bletchley Park, ale w komórce obrabiającej wywiadowczo uzyskane informacje, nie znajdował się wśród kryptologów. Wiedział, że szyfry są łamane, ale nie wiedział jak. Niestety każda z tych postaci została zniekształcona i ubarwiona na potrzeby scenariusza. W tym ostatnim musi znaleźć się określona liczba konfliktów, a tych w rzeczywistości nie było. Kompletną fikcją jest ścieranie się Turinga i Dennistona, co mocno przecież wyeksponowano w filmie. Tak naprawdę to Denniston ściągnął Turinga do Bletchley Park i na dodatek przez długi czas udzielał mu parasola ochronnego, kiedy naukowiec nie był mile widziany. Żadnego konfliktu nie było też między Turingiem i Alexandre. Ten drugi pracował pod przywództwem tego pierwszego i niezależnie, jak trudne by to nie było, nie byli w sporze, ba, często jeszcze jeden drugiemu pomagał, zacierając ślady. Udało się w takim razie coś scenarzystom w ogóle? Nie oceniam filmu pod względem tego, jakie to jest widowisko, ale chyba jedyną rzeczą, którą w miarę dobrze sportretowano, jest osobowość Alana Turinga. Dziś powiedzielibyśmy, że cierpi na zespół Aspergera – był niesamowicie trudny we współpracy, cechowała go aspołeczność i brak empatii. Ale jak na całość, to chyba niewiele… Marek Grajek - konsultant w zakresie zastosowań kryptologii w obrocie finansowym i na rynkach kapitałowych. Był jednym z inicjatorów wzniesienia w Poznaniu pomnika przypominającego zasługi polskich kryptologów, którzy złamali szyfry Enigmy, oraz wiceprzewodniczącym komitetu organizacyjnego jego budowy. Pasjonat historii i autor książek „Enigma. Bliżej prawdy”, „Nie tylko Enigma” oraz „Narodziny kryptologii matematycznej”.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj