Z Michałem Wojtasem, autorem książki Cyberpunk 1982-2020, rozmawiamy o tym, czym jest cyberpunk, jakie są jego cechy charakterystyczne, trochę o technologii, a także o tym, czego można się spodziewać po zbliżającej się grze Cyberpunk 2077.
Zmieniając nieco temat: jakie technologie obecnie mają największą szansę na spełnienie cyberpunkowych wizji? W książce wymieniasz choćby prekursorów połączeń mózg-komputer.
To jedna z technologii, którą rozwija wielu naukowców, firm i rządowych agencji powiązanych z systemem bezpieczeństwa od co najmniej 20-30 lat. Oficjalnie niewiele o tym wiadomo, ale możliwe, że nawet teraz, kiedy rozmawiamy, np. w USA dokonał się ogromny postęp.
Możemy sobie sami wyobrażać, jakie będą tego konsekwencje, ale wiele cyberpunkowych dzieł podsuwa nam takie wizje. Chociażby w filmie Dziwne dni można zobaczyć, co się stanie, jeśli będzie można nagrywać i odtwarzać ludzkie myśli i przeżycia. Myślę, że taka technologia zostanie kiedyś opracowana, bo ma ogromny potencjał komercyjny i kulturowy. Wtedy ludzie staną się hybrydami biologiczno-cyfrowymi, co znacznie zwiększy ich możliwości. Już teraz karty pamięci mogą przechowywać olbrzymie ilości danych.
To trochę casus Johnny’ego Mnemonica, który wgrywa sobie do mózgu – śmieszną dla nas obecnie – ilość danych.
Zgadza się, pamięć to jeden aspekt. Z drugiej strony przy szerszym połączeniu człowiek mógłby zlecać swojemu komputerowi skomplikowane obliczenia bez używania rąk, a także wysyłać różne komunikaty do urządzeń oraz ludzi. Wtedy wszyscy będą stanowili jeden wielki Internet.
Patrząc z dystopicznego punktu widzenia, będzie to świetny sposób na zniewolenie ludzi. Jeśli będziemy w stanie przekazywać im komunikaty bezpośrednio do mózgu, to będziemy mogli nimi kierować. Mogę tylko mieć nadzieję, że do tego nie dojdzie i jeśli za dwadzieścia lat ktoś mi zaproponuje, żebym podłączył mój mózg do komputera, to takiej oferty na pewno nie przyjmę. Jednakże z punktu widzenia gospodarki to łakomy kąsek: jeśli będzie taka możliwość, to znajdą się chętni. Inwestorzy na całym świecie szukają tego typu pomysłów, które mogą przynieść tysiąckrotne zyski.
Z drugiej strony firmy działające w sieci już teraz bardzo dobrze wiedzą, kim jesteśmy i czego, przynajmniej teoretycznie, potrzebujemy.
Zgadza się, ale póki nie jesteśmy bezpośrednio podłączeni do sieci, to mamy jeszcze spore pole manewru i sami decydujemy, których danych i przekazów naprawdę potrzebujemy. Jeśli będziemy je dostawać bezpośrednio do mózgu, to taka możliwość się znacząco zmniejszy.
W książce sporo piszesz także o grze Cyberpunk 2077. Czego się po niej spodziewasz?
Spodziewam się, że będzie to gra totalna. Tak jak trzecia część Wiedźmina wyznaczyła standardy, tak Cyberpunk 2077 będzie Wiedźminem na sterydach. Wielka firma, jaką jest obecnie CD Projekt, musi z każdą produkcją iść do przodu i robić coś większego, nowszego i lepszego – bo od tego zależy jej marka, przyszłość i wartość jej akcji.
Spodziewam się, że będzie to olbrzymi i efektowny świat, w którym będzie można spędzić setki godzin. W wirtualnym mieście potkamy intrygujące postacie i ciekawe zadania, o których będzie można długo rozmawiać nawet po latach. Gracze czekający na ten tytuł właśnie dlatego dają firmie kredyt zaufania i są jej w stanie wybaczyć przesunięcie daty premiery.
A w samej wizji świata spodziewasz się przełomowych wizji czy raczej inspiracji podręcznikiem do gry RPG?
Myślę, że w większości będzie to świat wymyślony przez Mike’a Pondsmitha – tym bardziej, że bierze on udział w pracach nad grą. Jednakże CDP dokonał interesującego przesunięcia czasu akcji o ponad pół wieku w przyszłość, więc nie muszą trzymać się wiernie tego, co zostało opisane w kilkudziesięciu podręcznikach. Mają swobodę decyzji, które wątki wykorzystać, co zmienić, a co pominąć.
Myślę jednak, że ogólna wizja zostanie zachowana, ale wygląd zostanie uwspółcześniony z punktu widzenia naszych czasów. Na pewno będzie to świat jeszcze bardziej rozbudowany, także w kwestii przemieszczania się w trzech wymiarach, niż Wiedźmin.
Wcześniej mówiliśmy o tym, ze trudno przewidywać przyszłość. Może jednak pokusiłbyś się o przedstawienie swojej wizji świata a.d. 2077?
Z góry mówię, że jest to skazane na niepowodzenie, więc lepiej traktować takie przepowiednie jako zabawę. Myślę, że to świat bardzo bliski temu, co pokazuje Czarne Lustro: w którym człowiek jest jeszcze bardziej związany z siecią, a korporacje mają większy wpływ na jego życie. To, a także inżynieria genetyczna, sprawi, że bycie człowiekiem może oznaczać coś zupełnie innego niż teraz.
Mam nadzieję, że ludzkość w ogóle przetrwa do 2077 r., co nie jest pewne, jeśli weźmiemy pod uwagę przeludnienie, niebezpieczne tendencje polityczne i globalne ocieplenie klimatu.
Nie jesteś optymistą…
Zgadza się, nie jestem. A dodatkowo czytanie i oglądanie cyberpunkowych wizji nie podnosi mnie na duchu. To często dobra rozrywka, jeśli po pracy chcemy się przenieść na chwilę do innego świata. Gdyby jednak te wizje miałby się spełnić, to mało kto chciałby w nich żyć.
Na koniec podaj proszę kilka dzieł, z którymi powinna zapoznać się osoba pragnąca poznać cyberpunk.
Na pewno Matrix - jeśli ktoś jeszcze go nie obejrzał. Oprócz tego japońska animacja Ghost in the Shell, to moje ulubione cyberpunkowe dzieło. Inne warte uwagi anime to Akira, a po obejrzeniu filmu, także komiks, bo w tym medium moim zdaniem nie powstało nic lepszego.
Dla poznania cyberpunka ważny jest też Neuromancer, choć nie jestem fanem tego sposobu pisania, a i sam autor –jest wobec niej nieco krytyczny i od dawna pisze zupełnie inaczej. Polecam też obejrzenie Blade Runnera, do którego do dziś nawiązują filmowcy.
Dla kontrastu Zamieć(Śnieżyca w nowym tłumaczeniu – przyp. red.) Neala Stephensona, która oferuje zupełnie inne spojrzenie na cyberpunk. To groteska, więc można się przy czytaniu pośmiać, a przy okazji nadal jest mocno osadzona w cyberpunkowej wizji skomercjalizowanej przyszłości.
Książkę Cyberpunk 1982–2020 można kupić na stronie wydawnictwa Znak.