Obecnie Donato Carrisi to rozpoznawalna postać na rynku thrillerów. Jego powieści cieszą się powodzeniem, a mariaż z dziesiątą muzą sprawił, że jego twórczość trafiła do jeszcze szerszej grupy odbiorców. Nie zawsze tak jednak było: wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy to we Włoszech zadebiutował powieścią Zaklinacz. Ten thriller odniósł niesamowity sukces: sprzedał się w dwustu pięćdziesięciu tysiącach egzemplarzy w samych Włoszech i został przełożony na dwadzieścia cztery języki. Nic więc dziwnego, że włoski pisarz od czasu do czasu – pomimo innych projektów - powraca do wykreowanych w Zaklinaczu realiów. A w zasadzie jednej, konkretnej postaci: agentki Mili Vasquez (choć w zekranizowanej powieści w W labiryncie koncentruje się na innych postaciach – a przynajmniej tak każe nam wierzyć autor). Milę Vasquez poznajemy w Zaklinaczu jako młodą specjalistkę od odnajdywania osób zaginionych. Tym razem czeka ją jednak nietypowe zadanie. Odnalezionych zostaje kilka obciętych rączek: wszystko wskazuje na to, że jedna z okaleczonych dziewczynek jeszcze żyje. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a Mila ma za zadanie pomóc w odnalezieniu zaginionej. W ten sposób zagłębia się w sadystyczny plan przygotowany przez oprawcę, odkrywa kolejne zbrodnie, aż sama staje się elementem tej wypaczonej rozgrywki. Kluczem do fabuł dla Carrisiego jest swoista gra pomiędzy przestępcą a organami ściągania. Jako antagonistów czyni tak zwanych zaklinaczy: genialne umysły zdolne do stworzenia wieloetapowych planów, ale przede wszystkim potrafiących – na różne sposoby – skłonić innych do popełniania zbrodni, samemu pozostając w cieniu. Śmierć jest dla nich tylko etapem, środkiem do celu, a nie niepowstrzymaną potrzebą, jak u większości seryjnych morderców. W Zaklinaczu ten geniusz zbrodni „zaprasza” do gry całą jednostkę specjalną, a Mila zostaje w rozgrywkę wciągnięta mimochodem. Jednakże już w następnych powieściach znajduje się (lub jej bliscy) na radarze zainteresowania zbrodniarzy. W Hipotezie zła podąża tropem kolejnych zbrodni związanych z zaginięciami sprzed lat, ale pętla zaciska się coraz bardziej wokół niej samej. Jeszcze bardziej widoczne staje się to w wydanej niedawno Grze zaklinacza. Bohaterka, która w międzyczasie zrezygnowała z funkcji agentki i na odosobnieniu zajmuje się wychowywaniem córki, zostaje wciągnięta w kolejną rozgrywkę, tym razem przygotowaną specjalnie dla niej. Stawką jest nie tylko spokój, ale też przyszłość jej jedynego dziecka.
Źródło: Albatros
Carrisi się nie patyczkuje i prezentuje czytelnikom ponure, bezkompromisowe podejście do przedstawiania zbrodni. Nie epatuje przy tym brutalnością czy naturalistycznymi opisami, ale też nie owija w bawełnę. Podejściem, ale poniekąd też tematyką, cykl ten przypomina hity takie jak Kolekcjoner kości czy Milczenie owiec. Kluczem jest stopniowe zagłębianie się w mrok. U Carrisiego niemal dosłownie: Mila raz po raz mówi o tym bezpośrednio. I tu przechodzimy do samej bohaterki. Mila Vasquez na tle innych postaci z thrillerów się wyróżnia. Chociaż kobiety prowadzące dochodzenia w sprawach brutalnych mordów pojawiają się dość często w thrillerach, to bohaterka powieści Carrisiego ma kilka cech szczególnych, które wyróżniają ją od innych, teoretycznie podobnych, postaci. Kluczem do zrozumienia bohaterki jest jej specyficzna przypadłość zwana aleksytymią. Jest to niemożliwość odczuwania i wyrażania emocji, co powoduje napięcie – w powieściach pada sformułowanie „zamrożona dusza”, co dobrze oddaje naturę tej przypadłości i zachowanie bohaterki. Wpływa to na każdy aspekt jej życia. Nie jest jednoznacznie powiedziane czy jest to cecha wrodzona, efekt traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, kiedy sama była ofiarą porwania, czy może skutkiem jeszcze innych czynników. Faktem jest jednak, że rzutuje to na jej życie osobiste i zawodowe. Gdy nawet się do kogoś zbliży, efekt jest mało satysfakcjonujący… aczkolwiek nie zawsze z jej własnej winy, co może dodatkowo pogłębiać traumę. Gdy poznajemy Milę w Zaklinaczu, jawi się jako niedbająca o sobie, skoncentrowana na pracy kobieta po trzydziestce. Szybko jednak staje się jasne, że nie mamy tu do czynienia z bohaterką, jakich wiele. Już pierwsze sceny z jej udziałem ujawniają, że bohaterka dokonuje licznych samookaleczeń. To jej sposób na rozładowanie napięcia, poczucia czegokolwiek, być może także odkupienia lub samoukarania się za brak odczuć. W ten sposób pragnie odróżnić się od zbrodniarzy, których ściga. Udowodnić, że coś czuje. Także za sprawą własnych przeżyć i zaburzenia emocjonalnego Mila specjalizuje się w poszukiwaniach osób zaginionych. Wybiera najbardziej zapomniany i pogardzany przez innych wydział zwany Przedpieklem, zamiast brylować w lepiej eksponowanych jednostkach zajmujących się bardziej medialnymi sprawami. Jeśli jest wzywana do głośnych przypadków, to tylko wtedy, gdy wiąże się z zaginięciami czy porwaniami. I, jak pokazują fabuły, gra wtedy pierwsze skrzypce i to ona doprowadza śledztwo do końca, choć nie zawsze można określić to satysfakcjonującym finałem z punktu widzenia sprawiedliwości. Historie opisane w powieściach są rozciągnięte na przestrzeni około dziesięciu lat, tworząc kolejne blizny na psychice bohaterki. Do wcześniejszych problemów z emocjami dochodzą nowe, między innymi problemy z zaakceptowaniem macierzyństwa czy dostrzeganie w córce odbicia siebie samej. Co prawda Carrisi raz i drugi stara się dawać bohaterce promyczek nadziei, pokazywać pęknięcia w jej emocjonalnej zbroi. Trudno jednak być optymistą, gdy za zakrętem czyha kolejna trudna sprawa. Nawet wzmiankowana wcześniej ucieczka od świata nie zagwarantowała Mili spokoju. Paradoksalnie jednak aleksytymia pomaga Mili w radzeniu sobie z doświadczeniami. Niejeden by się załamał, doświadczając tego, co ona. Agentka Vasquez raz po raz zagłębia się w mrok, ale finalnie potrafi z niego wyjść. Pobliźniona, ale jednak cała. Aż do następnej książki…
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj