Ktoś tę nierówną walkę o klienta musi wygrać, a ktoś przegrać. Na najlepszej pozycji stoją wyścigowe tytuły na wyłączność czy to Xboxa One, czy PlayStation 4. Na tegoroczną jesień każda ze "stajni" produkujących liczące się na zachodnich rynkach konsole otrzyma swoją grę wyścigową.
Najwcześniej, bo jeszcze we wrześniu (dokładnie 30 września), na konsole Xbox One trafi kolejna odsłona "Forza Motorsport". Spin-off serii noszący tytuł Forza Horizon 2 odcina się od właściwego dla marki "Forza" schematu i przenosi graczy na bezdroża Starego Lądu. Zamknięte tory zostają zamienione na otwarte drogi, a wyścigowa otoczka - na festiwalową zabawę z pięknymi kobietami i szybkimi samochodami. Wszystko jakby żywcem wyjęte z jednej z części "Need for Speed". Sprawdziło się to dwa lata temu przy okazji Forza Horizon, więc pewnie sprawdzi się i teraz. Projekt ten musi się udać. Klimat samochodowego festiwalu macie jak w banku, a do tego luzacką oprawę muzyczną oraz możliwość śmigania po szutrowych (i nie tylko) nawierzchniach Lazurowego Wybrzeża czy Włoch. Kupując Forza Horizon 2, kota w worku nie dostaniemy, a kto ma jakieś wątpliwości, będzie mógł się sam o tym przekonać – przed premierą udostępnione zostanie demo gry.
Posiadacze starszej konsoli Microsoftu również nie powinni narzekać, gdyż dla nich Microsoft także przygotował grę Forza Horizon 2, z tą różnicą, że tworzy ją inny developer – firma Sumo Digital, która nie ma wielkich tytułów na koncie, jeśli chodzi o liczące się na rynku gry wyścigowe.
Zobacz także: "DriveClub" - wyciekły materiały z bety gry
Odpowiedzią Sony na Forza Horizon 2 jest DriveClub. Gra-legenda, jak się prześmiewczo o niej mówi. Tytuł, który miał pojawić się na premierę PlayStation 4, cięgle jest odkładany, bo coś nie do końca odpowiada twórcom. Na szczęście już chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby DriveClub wreszcie się ukazał. Gra ma mieć swoją premierę na początku przyszłego miesiąca (8 października) i w przeciwieństwie do wielu innych tytułów wyścigowych podchodzi do tematu rozgrywki inaczej. W DriveClub nie chodzi tylko o zwykłe ściganie się z komputerem czy pojazdem sterowanym przez żywego gracza siedzącego na drugim końcu łącza internetowego. W tej grze chodzi o społecznościową rozgrywkę i rywalizację klubową. Paczka przyjaciół zakłada swój team i reprezentując jego barwy, wykonując zadania na trasie oraz zwyciężając w wyścigach przeciwko innym graczom, buduje markę drużyny, zdobywa renomę i doświadczenie. Brzmi to ciekawie, ale planowane mikrotransakcje mogą wspomóc "bogatsze" kluby, których członków stać na szybsze samochody. System doświadczenia, czyli tzw. fame, będzie rozwijał się u każdego w normalnym tempie.
Warto dodać, że w DriveClub będzie stosunkowo mało samochodów, zdecydowanie mniej niż w Forza Horizon 2, które ma ich oferować około 200. W DriveClub będzie ich poniżej 50, przy czym z pewnością nie pojawią się japońskie marki. W przypadku tej gry dobre będzie to, że nie trzeba będzie jej kupować, aby całą ją zaliczyć. Wystarczy darmowa, okrojona wersja z PS Plus, a chętni będą mogli za dopłatą zrobić jej upgrade do wersji sklepowej.
Trzecia wyścigowa produkcja, o której jest głośno, to Project C.A.R.S. tworzony przez Slighty Mad Studios. Tytuł, który po części ufundowali gracze, ukaże się w 21 listopada na PS4, Xbox One i PC, a także później na WiiU. To może być ta gra, która pobije zarówno Forza Horizon 2, jak i DriveClub. Pierwsze materiały na to wskazują. Project C.A.R.S. od wielu miesięcy znajduje się w fazie beta, do której dostęp mieli gracze składający się na produkcję. Wnioskując z materiałów, które udostępnili, oraz tych, które są dziełem samego developera, o oprawę graficzną obawiać się nie musimy. Prawdopodobnie będzie to najpiękniejsza gra wyścigowa, jaka ukaże się na konsolach 8. generacji i PC. Czy "podejdzie" graczom? Trudno powiedzieć. Slighty Mad Studios to wielka zagadka, co udowodniło wypuszczenie na rynek "Need for Speed: Shift", Shift 2: Unleashed i "Test Drive: Ferrari Racing Legends". Trzy gry wyścigowe, a w każdej model jazdy jest inny. I tu może być pies pogrzebany. Gracze patrzący na piękno Project C.A.R.S. i spodziewający się symulacji takiej, jak chociażby w serii "Gran Turismo", mogą się mocno zawieść, kiedy otrzymają finalny produkt. Developer planuje udostępnić wersję demo, która powinna rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie tego, czy Project C.A.R.S. jest odpowiednią grą dla Ciebie.
Przy absencji EA i ich corocznego cyklu "Need for Speed" na wyścigowej arenie pojawia się niespodziewanie Ubisoft z The Crew - wyścigowym MMO, w którym cały amerykański sen stoi przed graczem otworem. Gra bazuje na podobnym modelu rozgrywki co DriveClub od Sony. Tutaj również chodzi o tworzenie ekipy i wspólnego przemierzania całych Stanów Zjednoczonych. The Crew bezpośrednio powalczy o klienta z Project C.A.R.S., gdyż obie gry planowane są na listopad (premiera The Crew przypada na 13 listopada). Całkiem niedawno zakończyła się kolejna beta, która oferowała sporo jak na testy, ale grający mają mieszane uczucia co do tej gry. Z jednej strony mocno stawia na rozgrywkę wieloosobową, w której w dowolnym momencie gracz może do niej wskoczyć i z niej wyskoczyć, ale z drugiej mocno rozczarowuje modelem jazdy i oprawą. Jak na grę, która zapowiedziana jest na mocne nowe konsole i PC oraz Xbox 360, wizualnie odstaje od pozostałych wymienionych tutaj tytułów.
Beta testy The Crew na platformie PC już się zakończyły, a była to ich druga edycja, więc zapewne każdy, kto chciał zagrać, już to zrobił. Jeśli jednak z jakichś przyczyn Ci się nie udało albo nie grasz na PC, to wciąż masz szansę załapać się na konsolowe beta testy (PS4/XBO).
Zobacz także: "F1 2014" - hotlap na torze w Soczi
Na zakończenie prawdziwe rozczarowanie, chociaż mówi się o niej "królowa sportów motorowych". Kolejna gra o Formule 1 i tu zaskoczenie - tylko na konsolach poprzedniej generacji i PC. F1 2014 jest najbardziej "zawężoną" grą wyścigową, bo skupia się wyłącznie na jednej dyscyplinie i jednej klasie. Chociaż do samej premiery pozostało kilka tygodni, za dużo się o tym tytule nie mówi. Powody mogą być dwa: albo gra jest tak dobra, że nie trzeba jej reklamować, albo twórcy zdają sobie sprawę, że będzie taka sobie i lepiej nie robić szumu na lewo i prawo. Prawda jest taka, że dopiero za rok, przy okazji F1 2015, czeka nas prawdziwa gra o Formule 1. Czego możemy spodziewać się po tegorocznej odsłonie? Przede wszystkim aktualnych licencji, bo to jest najważniejsze; powróci również tryb scenariuszy, w których trzeba wykonać określone zadania konkretnymi kierowcami. Rewolucji raczej nie należy się spodziewać - bardziej bym liczył na minimalne usprawnienia tego, co otrzymaliśmy już rok wcześniej.
Przy takim gąszczu wyścigowych tytułów na jesienne wieczory i braku premiery na konsolach 8. generacji obawiam się, że F1 2014 niczym bolid F1 przemknie niepostrzeżenie i tylko nieliczni miłośnicy motoryzacji, a w szczególności ci zamiłowani w Formule 1, sięgną po ten tytuł.
Na horyzoncie pojawia się także inna wyścigowa produkcja – Wreckfest – która ma się pojawić na przełomie listopada i grudnia. To tytuł dedykowany wyłącznie platformie PC. Samej grze daleko do omawianych powyżej, a zdecydowanie bliżej do takich jak "Destruction Derby" czy "BurnOut" i "FlatOut". Gra ma oferować zaawansowany system zniszczeń, którego z pewnością nie zobaczymy w innych zamieszczonych tutaj produkcjach. Powód jest oczywisty: w Wreckfest nie ma licencji, więc twórcy mają swobodę w projektowaniu własnych pojazdów i tworzeniu dla nich stref zniszczeń. Kolejnym ważnym elementem będzie możliwość tuningu, a wszystko w imię większej mocy i większej wytrzymałości. Gra ma oferować wiele trybów rozgrywki, w których nie zabraknie klasycznych aren do niszczenia pojazdów oraz charakterystycznych "ósemek". Obecnie Wreckfest znajduje się we wcześniejszym dostępie na Steamie, a jego cena wynosi niespełna 24 euro. Jeśli zwykłe wyścigi to dla Ciebie za mało, warto się tą pozycja zainteresować. Rozwałka gwarantowana.
Jak widać, brak kolejnego "Need for Speeda" nie musi oznaczać braku gier wyścigowych. Seria "NFS" niech sobie odpocznie, bo każda kolejna odsłona wypadała gorzej od poprzedniej. Dziwić może także brak rajdowej propozycji dla fanów czterech kółek - w tym roku nie pojawi się kolejna część "WRC". Ta, podobnie jak "NFS", daje sobie rok na dopracowanie, żeby już w 2015 zaoferować graczom to, na co liczą.