Gwałtowny wzrost liczby użytkowników smartfonów, łatwość dostępu do doskonałej jakości materiałów za pośrednictwem sieci, tańsze plany taryfowe i szybsza sieć, to wszystko sprawi, że w ciągu najbliższych 2-3 lat z serwisów wideo będzie korzystał 300-400 milionów użytkowników – powiedział Gaurav Gandhi, CEO Voot, hinduskiego serwisu VoD należącego Viacom 18.
Należy także pamiętać, że w krajach rozwijających się smartfony często są głównym źródłem odbioru materiałów wideo. W tamtejszych gospodarstwach domowych zazwyczaj jest tylko jeden telewizor, za to telefon ma niemal każdy członek rodziny. Mając do wyboru – oglądać jeden program wspólnie na niewielkim odbiorniku, albo odpalić aplikację VoD i oglądać to, na co ma się aktualnie ochotę, wielu wybiera tę drugą opcję.
Nagrywarki przedłużą agonię
Na koniec rzućmy garść statystyk. Finałowy odcinek serialu M*A*S*H to absolutny rekordzista pod względem oglądalności, w 1983 roku przyciągnął przed ekrany 105,9 mln Amerykanów. Z kolei rekordzistą tego tysiąclecia jest ostatni odcinek Friends wyemitowany w 2004 roku, który obejrzało 54,5 miliona widzów. A w ciągu ostatnich dziesięciu lat tylko 10 finałowych odcinków seriali zgromadziło więcej niż 10 milionów odbiorców. Mimo iż z biegiem czasu zainteresowanie Przyjaciółmi spadało, średnia oglądalność sezonu nigdy nie spadła poniżej 20 milionów osób. Współczesne seriale udostępniane w telewizji linearnej mogą pomarzyć o takiej popularności. Od 2003 roku żaden serial nie zyskał statusu najchętniej oglądanego programu telewizyjnego (pod względem średniej oglądalności na przestrzeni 12 miesięcy). W latach 2003-2010 mógł poszczycić się nim show American Idol, a od 2011 tytuł ten nieprzerwanie przypada NBC Sunday Night Football, relacjom z meczów futbolu amerykańskiego. Znacznie ciekawiej robi się, kiedy weźmiemy pod uwagę nie tylko odtworzenia w trakcie transmisji programu. Od kilku lat Nielsen analizuje także dane z nagrywarek telewizyjnych i wiele wskazuje na to, że to ten sprzęt może uratować kablówki przed gwałtowną zapaścią. Choć w zeszłym roku w USA to NBC Sunday Night Football był najchętniej oglądanym programem na żywo, to po uwzględnieniu oglądalności z nagrywarek na prowadzenie wysuwa się serial Roseanne, który powrócił do telewizji po 22 latach od premiery finałowego odcinka 9 serii. Ale trzeba przyznać, że jest jeden absolutnie rekordowy program, który od lat przyciąga przed ekrany mnóstwo odbiorców: finał Super Bowl. W tym roku na żywo oglądały go przeszło 103 miliony osób. To dużo, ale i tu nowe media odbiły swoje piętno - to najmniejsza oglądalność od dziewięciu lat.Przyszłość? Model hybrydowy
Sieci kablowe nie znikną, ale nie wróżę im zawrotnej kariery, jeśli nie zmienią swojego modelu biznesowego. Wróćmy do pytania z początku tekstu – kto miałby w przyszłości skonsolidować rynek usług VoD i SVoD, abyśmy nie musieli opłacać kilku abonamentów w skali miesiąca? Kablówki, oczywiście. Nie widzę problemu, aby za kilka lat sieci kablowe zamieniły się w huby do obsługi serwisów streamingowych. Liczba linearnych programów mogłaby zmniejszyć się, przetrwałyby głównie programy publicystyczne czy stacje informacyjne, a za pomocą aplikacji odpalalibyśmy seriale, filmy i najróżniejsze programy. W końcu po co TVN czy Polsat miałyby płacić za koncesję telewizyjną, skoro mogłyby umieścić znakomitą większość swojej ramówki w aplikacjach telewizyjnych? Co więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzyć także wirtualną ramówkę, czyli aplikację VoD, która odpala programy z biblioteki wideo w z góry ustalonej kolejności. Takie rozwiązanie pogodziłoby miłośników starego i nowego porządku rzeczy. A jeśli uświadomimy sobie, że dziś dostęp do internetu ma 54,4% populacji, czyli przeszło 4 miliardy ludzi, zrozumiemy, że kres telewizji linearnej jest bliski.
Strony:
- 1
- 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj