Wiedźmin

Tego tytułu nie mogło zabraknąć na mojej liście. To najdoskonalszy przedstawiciel naszego rodzimego podwórka, jeśli chodzi o okropne, filmowe adaptacje książek. Andrzej Sapkowski stworzył dzieło doskonale. Opowieść o Geralcie z Rivii to fantastyczna historia fantasy nie tylko o walce z potworami i politycznych spiskach, ale również o nieszczęśliwej, wręcz toksycznej miłości, walce z przeznaczeniem i sile wiary. To wszystko podlane słowiańską nutą, wartką akcją i świetnym przygodowym klimatem. To, co zaserwowali nam twórcy w 2001 roku w filmowej adaptacji, to nie tylko rozczarowanie dla fanów, ale także kompletny brak poszanowania dla dorobku kulturowego naszego kraju. Postacie pozbawione werwy i wszystkich cech, za które je pokochaliśmy, słabo poprowadzona narracja, a o efektach specjalnych nie chcę nawet wspominać. Film prezentował się tak, jakby nikomu nie zależało na sukcesie tej produkcji. Niestety. Mam nadzieję, że Netflix nie powieli tych błędów.

Insurgent

Film Roberta Schwentke to nie tylko przykład złego sequelu, ale także kiepskiej adaptacji dobrej powieści science-fiction dla młodzieży. Jestem wielkim fanem serii stworzonej przez Veronicę Roth i po seansie tej produkcji wyszedłem z kina rozgoryczony. Bardzo ważne wątki, które rzutują na rozwój głównej bohaterki zostały kompletnie wycięte na etapie scenariusza. Zupełnie nie skupiono się na rysach psychologicznych postaci, bardziej postawiono na akcję, która także daje wiele do życzenia. Na koniec wyszedł typowy, robiony od sztancy film akcji z kiepskimi efektami, równie słabymi dialogami i postaciami, które w ogóle nie sprawiają, że zaczynamy im kibicować, a tak ważne elementy jak poczucie wspólnoty i kształtowanie się rodzinnych wartości w grupie Nieustraszonych zostały drastycznie pominięte. Szkoda.

Dorian Gray

Doskonały przykład, jak klasyczną powieść grozy można zniszczyć za pomocą filmowej adaptacji. Historia jednej z najsłynniejszych postaci literatury została w 2009 roku na ekranach kin pozbawiona wszelkiej głębi i tajemnicy, które sprawiały, że powieść Portret Doriana Graya zyskała status kultowej. Zamiast poruszenia problemu sztuki dla sztuki, niejednoznacznych wyborów moralnych, zbrodni i grzechów oraz sensu życia jak robił to Oscar Wilde, hollywoodzcy twórcy zniszczyli cały przekaz powieści pod ogromem obrazów ukazujących hedonizm Graya. Kiepskie kreacje aktorskie (nawet Colin Firth został pozbawiony materiału, na którym mógłby zbudować swoją postać) oraz kompletne niezrozumienie konwencji sprawiły, że to nie portret głównego bohatera wzbudzał grozę, a seans tego filmu i to w tym złym sensie.

Uwikłanie

Powracamy na nasze rodzime podwórko. Pisarz Zygmunt Miłoszewski stworzył fantastyczną trylogię z pełnym wewnętrznych sprzeczności, doświadczonym przez życie prokuratorem Teodorem Szackim w roli głównej. W pierwszej odsłonie zatytułowanej Uwikłanie bohater musi rozwiązać piekielnie trudne śledztwo w sprawie zabójstwa jednego z pacjentów uczestniczącego w eksperymentalnej terapii. To bardzo dobrze skonstruowana powieść ze skomplikowaną intrygą oraz ciekawymi bohaterami z charyzmatycznym Szackim na czele. Jednak filmowa adaptacja zamiast Teodora dała nam Agatę Szacką, pozbawioną kompletnie głębi postać, którą wspiera równie nieudolny partner Sławomir Smolar. Akcja i poszczególne wątki są w tej produkcji poprowadzone tak chaotyczne, że rozwiązanie zagadki zbrodni wydaje się zwykłym przypadkiem. Nic dziwnego, że filmowcy zdecydowali się pominąć tę część trylogii i kilka lat później Borys Lankosz stworzył ekranizację Ziarna prawdy z Robertem Więckiewiczem w roli głównej.

Alex Cross

Adaptacja powieści Cross jednego z najpopularniejszych pisarzy świata, Jamesa Pattersona, który stworzył kultową już postać tytułowego śledczego, specjalistę od tropienia seryjnych morderców. Jednak w filmowej adaptacji nic nie zagrało tak jak powinno. Główny bohater z rasowego śledczego stał się ekranowym nieudacznikiem, który zupełnie nie potrafi wykrzesać z siebie intuicji idealnego mistrza dedukcji i specjalisty od myślenia psychopatów. Intryga kuleje od samego początku, a narracyjny rozgardiasz zwiększa się z każdą minutą seansu. Niektóre wątki się urywają, inne plątają się bez ładu i składu a zakończenie w ogóle nie przynosi żadnego zaskoczenia albo powodów do dyskusji. Do tego bardzo zły czarny charakter, w którego wciela się Matthew Fox przelewa czarę goryczy.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj