Wśród wielu osób panuje przekonanie, że kobiety nie potrafią pisać dobrych książek fantastycznych. Wśród najczęstszych argumentów głównym zarzutem jest to, że ostatecznie ze stworzonych przez nie historii zawsze wychodzą tylko paranormalne romanse. Albo produkty skierowane do młodszej widowni, ponieważ kobiety dominują w gatunku Young Adult. Samantha Shannon, autorka Zakonu Drzewa Pomarańczy, skomentowała kiedyś, że podejrzewa, że męscy autorzy rzadziej są automatycznie przypisywani do nastoletniej czy dziecięcej widowni. Więc jak to w końcu jest... nie potrafią pisać, są błędnie oznaczane czy problem leży gdzieś indziej?
Warto zacząć od tego, co rozumiemy przez fantastykę. To bardzo szeroki gatunek, który obejmuje szereg różnych kategorii. Niektóre będą opowiadać o wyprawach w kosmos na inne planety, inne o bitwach ze smokami w tle. Możliwości są nieograniczone tak długo, jak książka rzeczywiście posiada jakieś nadnaturalne motywy. Chociaż nie ma chyba lepszego miejsca, by wykorzystać siłę wyobraźni, wielu fanów fantastyki lubi wykluczać z niej elementy, które kojarzą im się bardziej z kobiecymi gustami. Należy do nich między innymi romans, ale nie tylko. Aneta Jadowska we wstępie do Cud, Miód, Malina napisała, że pisząc opowiadanie do antologii Fabryki Słów, chciała stworzyć najbardziej dziewczęcy tekst, jaki zdoła. Znalazł się on wśród tytułów, w których dominowały teksty o stalkerach i wojownikach.
Po jego lekturze zaczęło mnie zastanawiać, co właściwie rozumie się przez dziewczęcy tekst w fantastyce. We wspomnianym tytule romans nawet nie był na pierwszym planie, tylko zabawne przygody wiedźmy i jej magicznej rodziny. A jednak mogłam zauważyć, jak wiele osób spoglądało na niego z wyższością. Czy to okładka, która od wewnętrznej strony była różowa i miała na sobie truskawki, czy może fakt, że była to po prostu lekka i przyjemna lektura, bez cięższej problematyki? Może "kobiece" dla wielu osób równa się za mało poważne, tak jakby fantastyka opierała się tylko na opasłych tomiszczach o losach wszechświata. Otóż: i tak, i nie do końca tak.
Żeby wyjaśnić, co mam na myśli, trzeba przejść do kolejnej książki. Dziewiąty dom autorstwa Leigh Bardugo, ostatnio znanej dzięki adaptacji Cień i Kość na Netfliksie, była jej pierwszym tytułem fantastycznym dla dorosłych. Po jego opisie spodziewałam się raczej czegoś prostego, ale pisarka bardzo mnie zaskoczyła mrocznymi, ciężkimi motywami. Nie da się ukryć, że oprócz krwawych obrzędów na pierwszym planie jest tu między innymi problem molestowania seksualnego, który jest opisany niezwykle graficznie. Po przeczytaniu książki oczywiście byłam niezwykle ciekawa recenzji i zaskoczyło mnie nie to, że komuś mogła się nie spodobać, ale fakt ze wszystkich przymiotników wielu męskich czytelników nazwało ją infantylną.
Choć zdaję sobie sprawę z tego, że Dziewiąty Dom mógłby niektórym nie pasować, chociażby przez to, że rozgrywa się na studiach, więc dla starszych osób może to wydawać się dość nudne i nieaktualne, to zaskoczyło mnie to, że niejedna osoba określiła temat gwałtu jako dziecinne mrzonki dla młodzieży. Co ciekawe, gdy rozmawia się o nim w kontekście męskich autorów i ich książek, zawsze pada argument, że gwałt pomaga kreować odpowiednie realia historyczne, które były mroczne i dodaje to powagi dziełu. Takie podwójne standardy są wyjątkowo niesprawiedliwe. Może problem leży w fakcie, że wszystko, co kobiece, dla niektórych jest nierozerwalnie połączone z czymś gorszym i bardziej dziecinnym. A może fakt, że część czytelników nie może wczuć się w tematykę i w skórę bohaterki sprawia, że w ich oczach musi to być zła pozycja.
Choć zarówno romans, jak i różowa okładka nie sprawią, że książka będzie złym tytułem i nie powinna znajdować się na dumnych regałach fantastyki, to według mnie czasem problem z kobiecymi autorkami może być naprawdę banalny i nie opierać się na złych intencjach czy uprzedzeniu. Wiele osób po prostu ich nie zna, a najbardziej popularne tytuły na rynku, które rzucają się w oczy w księgarniach, mogą wyglądać jak miłosne opowieści, które mają prawo męskiego (i żeńskiego) czytelnika guzik obchodzić. I powstaje mylne przekonanie, że nie ma pisarek fantastyki, które tworzą coś innego. Wiele osób po prostu nie wie, od kogo powinien zacząć, jeśli chce przeczytać książkę fantastyczną napisaną przez kobietę, żeby trafiła w jego gust. I właśnie z tego powodu powstało poniższe zestawienie, w którym można znaleźć tytuły zarówno lekkie, jak i cięższe.
Według mnie dobrym przykładem pisarki fantastyki dla osób, które nie są do nich przekonane, jest Magdalena Kozak. Choć ma trochę tytułów na swoim koncie, ja chciałabym przede wszystkim skupić się na Łzach Diabła. Książka w dużej mierze skupia się na planowaniu bitew i wojnie, które są niezwykle dobrze i dokładnie opisane. A jednak wciąż interesująco, nawet dla osób takich jak ja, które normalnie nie są aż tak podekscytowane taką tematyką. Duży wpływ na jakość powieści ma na pewno fakt, że autorka pisze z doświadczenia, ponieważ jest żołnierzem. Co ciekawe, wciąż trafiałam na dyskusje, w których niektórzy nie zdawali sobie sprawy z tego faktu i pisali, że kobieta nie powinna wypowiadać się na takie tematy. Więc na pewno czasem to nie tak, że ktoś nie potrafi pisać. Niektórzy, głęboko uprzedzeni, zwyczajnie nie są w stanie czytać ze zrozumieniem.
Wracając też do problemu kategoryzacji, to często nie polega ona na tym, by podpiąć książkę tam, gdzie najbardziej pasuje jej treść, ale postawić ją w miejscu, w którym może trafić na potencjalnego kupca. A dla wielu osób tytuły pisane przez kobiety najbardziej będą pasować do YA, gdzie żeńskie autorki dominują i sprzedają się najlepiej. Na pewno nie uważam tego za obelgę, ponieważ książki skierowane do młodszych odbiorców nadal mogą należeć do fantastyki. Jednak ciężko zaprzeczyć, że istnieje pewne przekonanie, że kobiety piszą bardziej infantylnie i skupiają się tylko na romansie, co zwyczajnie nie jest prawdą. Jest wiele pisarek, które w ogóle nie uwzględniają wątków miłosnych w swoich powieściach. A te, które to robią, nie są automatycznie gorsze, ponieważ fantastyka daje nam naprawdę wolną rękę, by wykreować świat.
Do autorek, które przebiły się w tym gatunku i udowadniają, że kobiety potrafią go pisać, należą między innymi Susanna Clarke, Margaret Atwood, której Opowieść Podręcznej została zekranizowana, powszechnie szanowana Ursula K. Le Guin czy Robin Hobb. Z polskich pisarek wyróżnia się Marta Kisiel. Oczywiście, dobrych tytułów jest bardzo dużo, choć część niestety nie jest już wydawana, a powyższa lista to tylko niektóre pozycje warte uwagi. Macie swoje książki fantastyczne, pisane przez kobiety, które możecie polecić?