Zanim zaczną pojawiać się komentarze oburzenia z powodu braku któregoś tytułu, pamiętajmy, jakie jest główne zadanie filmowej komedii: ma przede wszystkim śmieszyć, skłaniać do chichotu, rechotu, parsknięć i wybuchów niekontrolowanej wesołości. Kiedy mówimy o humorze, często jest to bardzo subiektywna sprawa każdego z nas. W tym zestawieniu znajdą się zatem tytuły z wysokim poziomem wesołości, ale także skłaniające w satyryczny sposób do myślenia.

Poranek kojota (2001)

Co powoduje, że ten film ogląda się z ciągłym bananem na ustach? Brakuje innowacyjnego scenariusza, który już wtedy był powielany przez różnych twórców, poczynając od Tarantino czy Ritchiego, a kończąc na czymś pochodzącym z naszego własnego podwórka - Kilerze Juliusza Machulskiego. Czasami lepiej na bazie czegoś powszechnie znanego i utartego stworzyć coś naprawdę dobrego. Mimo że historia miłości dwóch pokrewnych dusz z zupełnie innych światów jest bardzo naiwna i wykorzystywana po raz setny, nie wpływa na niekorzyść filmu. Po drugie, dialogi. Rozmowy Brylanta i Prezesa na stałe weszły do języka potocznego i cytowane są z lubością przez wielbicieli tego typu filmów. Do tego wspaniała obsada - prawdziwą siłą filmu i jego największą zaletą, oprócz dialogów, jest plejada przeróżnych postaci drugoplanowych, genialnie zagranych. Nie ma słabego ogniwa.

Pieniądze to nie wszystko (2001)

Zabawne sytuacje, komiczne dialogi i ciekawe obserwacje socjologiczne - wszystkie te elementy towarzyszą zmaganiom bohaterów Pieniądze to nie wszystko z oporną materią polskiej rzeczywistości, którzy pod wodzą Adamczyka zakładają spółkę gospodarczą, produkującą rzecz jasna tanie wino. Humoru i celności - wbrew zarzutom recenzentów - nie można produkcji Machulskiego odmówić. Mamy tu przede wszystkim dobrze sprawdzającą się w komedii obsadę oraz świetnie wykonane gagi. Film naprawdę wart obejrzenia.

Dzień świra (2002)

Marek Koterski w Dniu świra stworzył duszę polskości, bohatera naszych czasów. Zmęczonego życiem, wściekłego, sfrustrowanego, spędzającego czas bez przyjaciół jedynie w towarzystwie telewizora, a co najgorsze - humanistę. Adaś Miauczyński był/jest lustrzanym odbiciem polskiej codzienności, która rysuje się jedynie w przykrych i przygnębiających barwach. To może być dyskusyjna pozycja na tej liście, bo momentami trudno traktować ten film jak komedię. Koterski w specyficzny i prześmiewczy sposób ujął duszę polskości, tak aby jak najbardziej nas to dotknęło i skłoniło do refleksji.

Kariera Nikosia Dyzmy (2002)

Film, którego największą siłą jest ostra satyra na elitę rządzącą. Kawał dobrej, rzemieślniczej roboty. Twórcy, obsadzając w roli Dyzmy idola polskiej publiki, Cezarego Pazurę (swoją drogą - znakomitego w tym filmie), chcieli przyciągnąć do kin młodych ludzi. Aby ich jeszcze bardziej zachęcić, wybrali do roli jego partnerki ponętną Annę Przybylską. Jakby tego nie było dość, uraczyli widzów potężną dawką nagich kobiecych biustów. Trudno w takim wypadku o większe refleksje. Ot, film prosty, łatwy i przyjemny, podczas oglądania którego miło spędzimy dwie godziny.

Zróbmy sobie wnuka (2003)

Śmiało można założyć, że film Piotra Wereśniaka również wywoła głos sprzeciwu, ale mimo różnych wrażeń po seansie Zróbmy sobie wnuka jest to jedna z ciekawszych komedii, które powstały w XXI wieku. Ciekawe i trafne dialogi oraz przede wszystkim dobra zabawa, która towarzyszy przez większość seansu.

Pogoda na jutro (2003)

Film pokazuje wiele patologii naszej codzienności: telewizję, która dla oglądalności zgodzi się na najbardziej szalone pomysły, zakłamanych polityków i ludzi, którzy za pieniądze zrobią wszystko. Ma mały problem z przedstawianiem realnego świata, bo niektóre wydarzenia są przedstawione w absurdalny, wręcz fikcyjny sposób. Na szczęście wszystko to opowiedziane jest tak, że widz nie zauważa (czy też nie chce zauważać) tych drobnych niedociągnięć. Pogoda na jutro jest bowiem filmem, który od pierwszej sceny (rewelacyjny koncert w Krakowie z grupą Myslovitz) wciąga i do ostatniej minuty nie pozwala oderwać oczu od ekranu.

Wesele (2004)

Wesele Wojtka Smarzowskiego jako komedia? Przeważnie interpretowane jest w mało komediowej kategorii dyskusji o Polsce i Polakach. Obok dzieł Krauzego i Koterskiego nie było w ostatnim 20-leciu filmu, który by tak dobitnie punktował nasze wady oraz przedstawił tak sugestywną (i porażającą) wizję naszego społeczeństwa - tu na przykładzie pewnej imprezy weselnej. Całość zapożyczona od Wyspiańskiego, ale powoduje nie mniejsze refleksji i budzi do jeszcze większej dyskusji, a wszystko okraszone genialnymi dialogami, doskonałym tempem i kapitalnym aktorstwem. Mówić o rzeczach ważnych, poruszać sumienia w atrakcyjnej rozrywkowej formie – w polskim kinie to nieczęste zjawisko.

Vinci (2004)

Vinci Juliusza Machulskiego to komedia sensacyjna opowiadająca historię fikcyjnej kradzieży najcenniejszego obrazu w polskich zbiorach muzealnych. Tym płótnem jest Dama z łasiczką pędzla Leonarda da Vinci, jednego z największych malarzy wszech czasów, geniusza włoskiego renesansu. Dialogi nie są co prawda tak naszpikowane zabawnymi kwestiami jak kultowa Seksmisja, ale po seansie na pewno nie będziemy mieć ponurych min. Duża w tym zasługa paru prześmiesznych postaci, równoważących niesamowity spokój i skupienie głównego bohatera, Cumy. Na uwagę zasługuje zwłaszcza górnik, cierpiący na tajemniczą chorobę niezapamiętywania ludzkich twarzy, oraz Gruby - poczciwy paser, zmagający się z nie mniej ciężką przypadłością, jaką jest astma.   Nowa komedia  autorów "Listów do M" w kinach juz od 6 stycznia!
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj