5. True Detective

W wypadku tej pozycji na liście chodzi wyłącznie o sezon pierwszy drugi, przyjęty znacznie chłodniej, w istocie jest po prostu znacznie gorszy, nie jest więc tutaj uwzględniany. Co zaś się tyczy serii pierwszej, dla niektórych jedynej właściwej: to opowieść, za którą kryje się tajemnica. Zagadka, którą dwójka głównych bohaterów (wybitni Woody Harrelson i Matthew McConaughey) spróbuje rozwiązać. Jednak to wcale nie o tę zagadkę czy tożsamość Króla w Żółci tak naprawdę chodzi w True Detective. Mamy tu przede wszystkim do czynienia z historią męstwa, różnorakich obsesji, walki z samym sobą; jest tu coś więcej, znacznie więcej, niż kryminalna zagadka, będąca ledwie tłem. Bohaterowie sami opowiadają historię, która wpłynęła na ich życia i umysły. Audiowizualnie jest niezwykle: barwy są zazwyczaj chłodne, a Luizjana – mroczna. Ten serial był w telewizji czymś nowym, pewną świeżą formą. Zakończenie niektórych zawodzi, ale mimo to wysoki poziom narracji i dość przytłaczający klimat konsekwentnie prowadzą nas przez tę mroczną historię o zamieszkujących głowy demonach.

4. Band of Brothers

Jeden z najwyżej dotychczas ocenianych na różnych filmowych portalach serial – czy też raczej seria limitowana (10 odcinków), wyprodukowana przez wykonawców pod postacią m.in. Hanksa i Spielberga dla HBO. Przy budżecie 120 milionów dolarów, jest to jedna z największych produkcji w historii telewizji. Obraz zdobył Złoty Glob i Emmy za najlepszy miniserial, uznanie krytyki i amerykańskich weteranów II wojny światowej. Jest to dzieło oparte na relacjach ocalałych żołnierzy Kompanii E 506 pułku piechoty spadochronowej 101 Dywizji Powietrznodesantowej Armii Stanów Zjednoczonych. Wśród ról pierwszoplanowych, jak i tych stanowiących zaledwie tło, przewija się wielu świetnych i znanych aktorów. Do bólu realistyczna, choć nie pozbawiona iskry nadziei opowieść o tych odważnych, ale też zwyczajnie ludzkich. Seria stała się w pewien sposób ikoniczna, a sięgnąć po nią należy. Po prostu.

3. Game of Thrones

Tak, choć pewnie wiele osób się zdziwi, ale Game of Thrones w tym zestawieniu zajmuje trzecie, niemniej wciąż bardzo wysokie miejsce. Serialu zapewne nikomu nie trzeba przedstawiać. Choć nie dobiegł jeszcze końca, stał się już swojego rodzaju legendą. Przywrócił książkowej serii autorstwa niejakiego Georga R.R. Martina drugą młodość (mowa, rzecz jasna, o starszych tomach, między którymi zazwyczaj bywało kilka długich lat przerwy), nadał rozgłosu, zmienił oblicze serialu telewizyjnego: budżet, sceny akcji, efekty – to wszystko sprawiło, że na produkcje dla małego ekranu patrzy się już inaczej, bo Game of Thrones rozmachem potrafi dorównać wielkim filmom kinowym. Ten serial stał się już jednym z najbardziej rozpoznawanych seriali w historii, co rok zdobywa nagrody, krytycy – zwłaszcza przy pierwszych sezonach – piali z zachwytu, a widzowie nabijali najwyższe oceny na różnych portalach. Później zaczęło się nieco sypać, niektórych coraz bardziej drażniły różnice między adaptacją a książkowym pierwowzorem (czego nigdy nie byłem w stanie zrozumieć), inni narzekali na to, że poszczególne odcinki w ostatnich sezonach traciły na dynamice, powtarzały się i rozwiązywały elementy fabularne w bezsensowny sposób (to już bardziej rozumiem). Niemniej jednak, jako całokształt, ten telewizyjny moloch jest niemal niedościgniony, a finał 6. sezonu wywołał ciarki na plecach chyba każdego fana. A imię fanów jest legion. Bez wątpienia Game of Thrones musiała znaleźć się w pierwszej trójce.

2. The Wire

Absolutny klasyk. Choć produkcja nigdy nie triumfowała wśród zdobywców Złotych Globów (wpadło jej kilka innych nagród) i nie posiadała aż tak szerokiej widowni, uznawana jest dziś za kultową (od finału minęło 8 lat). Jest to jednak prawdopodobnie najbardziej realistyczne odzwierciedlenie serialu o pracy amerykańskiej policji w historii telewizji, a przez wielu zachodnich krytyków seria uznana jest za najlepszy serial i jedno z najważniejszych dzieł powstałych w pierwszej dekadzie XXI wieku. Prasa, w tym Variety i Daily Telegraph, niejednokrotnie wychwalała i określała The Wire mianem najbardziej ambitnego i wybitnego, a Entertainment Weekly uznał go za najlepszy serial wszech czasów. Porusza on różne kwestie problemów związanych z Baltimore, a całość to po prostu przeniesiona na ekran amerykańska rzeczywistość, nieupiększony portret miast, instytucji, ich wpływów i międzyludzkich relacji oraz tego, co z nich wynika, a także nacisków wywieranych na jedne jednostki przez inne, stojące na zupełnie innym szczeblu społecznym. Każdy, kto ceni seriale telewizyjne, zapewne The Wire zna bardzo dobrze. Jeśli nie, najwyższa pora to zmienić.

1. The Sopranos

Dylemat, który z seriali z pierwszej dwójki powinien znaleźć się na szczycie listy, był ogromny. W końcu jednak zwycięzca musiał się wyłonić. Stworzona przez Davida Chase'a The Sopranos to według Amerykańskiej Gildii Scenarzystów najlepiej napisany serial wszech czasów. I naprawdę ciężko się z tym nie zgodzić. Już od premiery w 1999 ta seria zyskała niezwykłą wówczas popularność i status fenomenu. Opowieść o włosko-amerykańskiej rodzinie mafijnej z New Jersey była absolutnie nowatorska: ukazanie struktury przestępczej na płaszczyźnie rodzinnych relacji, przemoc i jej wpływ na innych, głęboka symbolika, trafne nawiązania i aluzje do innych dzieł gangsterskich, pieczołowite dopasowanie muzyki (David Chase wraz z głównym dźwiękowcem osobiście dobierali poszczególne kawałki, wśród wykonawców między innymi: Pink Floyd, Van Morrison, Deep Purple, Bob Dylan, Frank Sinatra) – to wszystko stanowiło pierwszą tak oryginalną i absolutnie nową kombinację, że nie mogła ona nie stać się jednym z dzieł rewolucjonizujących produkcje telewizyjne. W tym wypadku – jednym z najważniejszych, w którym nie chodzi już przede wszystkim o budżet, ale świeżość w podejściu do prezentowanej historii. Serial osiągał nawet 13,4 miliona widzów na odcinek, zajmował najwyższe pozycje w przeróżnych prasowych rankingach, a do teraz w wielu zestawieniach widnieje jako najlepsza seria dramatyczna wszech czasów. Nieco bardziej powściągliwie, ale z pełnym przekonaniem, umieszczam The Sopranos na szczycie niniejszej listy jako najlepszy z najlepszych seriali stacji HBO. Zachęcam do umieszczania w komentarzach Waszych osobistych rankingów najlepszych seriali produkcji tej stacji – zapewne wiele innych tytułów, według Was, zasługuje na swoje miejsce w tego typu zestawieniu.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj