5. Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.

(ABC)

Jeśli ścierpieliście 12 pierwszych odcinków w historii serialu, to oglądacie dziś naprawdę niezłą produkcję. W moim odczuciu 3. sezon niewiele ustępował bieżącej (i tej jeszcze wcześniejszej) serii. To generalnie dobry i stabilny poziom, a główne zalety stanowią: płynna i spójna narracja (potrafiąca naturalnie urozmaicać status quo), wciągające historie, świetnie prowadzeni i rozwijani bohaterowie, a także umiejętne gospodarowanie efektami specjalnymi i unikanie kiczu. To wciąż także efekt synergii większego świata. Smaczki i powiązania z Kinowym Uniwersum Marvela są najczęściej drobne i w ostatecznym rachunku niewiele wnoszące, ale niezmiennie potrafią elektryzować wyobraźnię. Tej jesieni mogliśmy także poznać telewizyjną inkarnację Ghost Ridera – jednego z ciekawszych komiksowych antybohaterów Domu Pomysłów – i wypadł on wyśmienicie. Nad serialem wisi co prawda groźba kasacji, ale jestem pewien, że w jakiejś formie kontynuacja losów bohaterów tak czy siak powstanie.  

4. Luke Cage

(Netflix)

Dużo dojrzalszy serial niż ktokolwiek mógł się spodziewać - a przez to z naszej perspektywy może wydawać się wręcz nieco hermetyczny. Z miejsca stał się bowiem czołowym telewizyjnym przedstawicielem gatunku blacksploitation. Kina od czarnoskórych dla czarnoskórych, które narodziło się w latach 70-tych, a charakteryzuje się dominującą czarną obsadą, charakterystycznym doborem muzyki (funk, soul, jazz, rap) a także podejmowaniem rasowych i etnicznych tematów. Jeśli chodzi o aktorów to produkcja wypada bezbłędnie (m.in. postać Misty Knight to ozdoba pierwszego sezonu, nie w kontekście kwiatka do kożucha, a po prostu silnej i charyzmatycznej bohaterki), bogaty soundtrack stanowi uniwersalnie niezaprzeczalny atut, a fabuła nie była ani trochę uliczna, nawet mimo kapitalnego klimatu Harlemu. Co więcej, nie była także powierzchowna, a zaskakująco głęboko wchodziła we współczesne problemy świata rzeczywistego. Pokazywała jak kaptur, a nie peleryna czy kostium, może być środkiem do walki o wyższe dobro i symbolem reprezentowania własnej społeczności. Luke Cage to więc nie tyle superbohaterski, co po prostu bardzo dobry serial gatunkowy, który kontynuując estetykę wizualną, świetnie sprzęża się z netflixowym MCU. Dlaczego więc nie znalazł się na podium? Produkcja ma swoje wady. Przede wszystkim czasami wyraźnie brakowało polotu, przez co historia mogła się dłużyć, a dramaturgia podcinana była przez prowadzenie jej raczej ciężką ręką. Serial ma jednak ogromny potencjał, aby w pełni rozwinąć skrzydła w drugim sezonie.  

3. The Walking Dead

(AMC)

To nie lada wyczyn, aby w 7. sezonie emisji odbudować formę, jednocześnie wciąż utrzymując ogromną popularność. Mało który serial wraca z zaświatów, a z The Walking Dead było już naprawdę źle. Poprzedni sezon był zdecydowaną poprawą, druga połowa wypadła interesująco, ale skończyła się prawdopodobnie najbardziej frustrującym momentem telewizyjnym 2016 roku. Z krytykowanego z każdej strony cliffhangera, twórcy wyszli jednak obronną ręką i dotychczas cała bieżąca seria trzyma fason. Z naciskiem na dramat i bohaterów, bez zbędnego filozofowania, acz głównie i tak za sprawą jednego aktora. N imię mu Jeffrey Dean Morgan. To on powołał do życia Negana, ikonicznego złoczyńcę z komiksów, który na ekranie jest równie udaną, szalenie magnetyzującą postacią. Tak zafascynowany kreacją serialowego czarnego charakteru byłem ostatnio tylko w przypadku Kingpina i Kilgrave’a z produkcji Marvela. The Walking Dead ostatecznie nie aspiruje do najwyższej telewizyjnej półki, ale trzeba przyznać, że to unikalny tytuł. Rozpalający wyobraźnię mas, a jednocześnie wciąż wartościowy dla pojedynczych widzów szukających w nim niuansów. PS. Nie zapomnieliśmy o Fear the Walking Dead, ale formalnie to spin-off serialu opartego na komiksach. Więc na doczepkę możemy go tu dopisać, z zaznaczeniem, że tylko pierwsze odcinki drugiego sezonu zasługiwałyby, aby w ogóle znaleźć się na tej liście. Motyw podróżowania wodą wykorzystano bowiem świetnie, a dopiero po zacumowaniu na ląd produkcja sięgnęła dna.  

2. Preacher

(AMC)

Preacher wbił klin między widzów. Dla jednych to rewelacyjny serial komiksowy… W panteonie seriali produkowanych na podstawie historyjek obrazkowych jest to zdecydowanie jeden z lepiej zrealizowanych tytułów telewizyjnych. Preacher ma wszystko, czego wymagają dobre produkcje - interesującą i zaskakującą fabułę, świetnych bohaterów a przede wszystkim wciągający i momentami bardzo gęsty klimat. No i ten humor - cyniczny, wręcz groteskowy. Tej produkcji niewiele brakuje do tego, aby mówić o niej jako o jednym z najlepszych seriali ostatnich lat. Należy żywić więc nadzieję, że tak będzie właśnie po drugim sezonie, bo pierwszy zdecydowanie zaostrzył nasze apetyty. [Paweł Szałankiewicz] … a dla innych, to wcale nie taka rewelacyjna ekranizacja komiksowa… Pierwszy sezon Preachera to tak naprawdę dopiero wprowadzenie do najciekawszych wydarzeń. Obejrzane odcinki budziły raczej mieszane uczucia, jednak jest nadzieja, iż w przyszłości dostaniemy lepszą historię. Tu pojawiło się trochę niepotrzebnych wątków i uproszczeń, a humor mógł wydawać się czasami zbyt absurdalny, ale nie można zapomnieć o dobrych, krwawych momentach (np. w pierwszych epizodach) i potencjale pierwowzoru. Należy bowiem dodać, że osoby nieznające komiksu przyjęły produkcję znacznie przychylniej niż te, które wcześniej miały do czynienia z znakomitym graficznym oryginałem. [Krzysztof Lewandowski]  

1. Daredevil

(Netflix)

Bez podziałów jak wyżej i bez zaskoczeń. O zwycięzcy paradoksalnie pisze się jednak najtrudniej, bo co więcej dodać poza tym, że jest najlepszy? Drugi rok z rzędu! Oczywiście serialu nie sposób uczciwie porównać z pozostałymi, a rankingi zawsze nacechowane będą umownością, ale Daredevil to po prostu pierwszorzędna rozrywka. Napędzana świetnymi postaciami (w drugim sezonie szczególnie znakomitym Punisherem), spektakularnymi choreografiami walk i mrocznym klimatem, który owemu przymiotnikowi nie nadaje pejoratywnych konotacji. Przede wszystkim zaś także kompleksową historią o bohaterstwie, która ani na moment nie gubi komiksowości. To więc i najlepszy serial tego zestawienia, i najlepsza ekranizacja komiksowa. Wystrzegająca się wad wcześniej wymienionych tytułów, a jednocześnie powielająca niemal wszystkie zalety – dojrzałość, styl, fun, napięcie, niepodzielne absorbowanie uwagi et cetera, et cetera…

SPRAWDŹ TAKŻENajlepsze seriale superbohaterskie 2016 roku – autorskie podsumowanie

Strony:
  • 1
  • 2
  • 3 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj