Quentin Tarantino - zgodnie ze swoim zwyczajem - początkowo zamierzał napisać scenariusz, wyreżyserować oraz zagrać jedną z głównych ról w Od zmierzchu do świtu. Ostatecznie, aby skupić się na lepszym przedstawieniu bardziej psychopatycznej części tandemu Geko, stołek reżysera oddał swojemu wieloletniemu przyjacielowi, Robertowi Rodriguezowi. Wspólnie panowie stworzyli kampowe widowisko, które doczekało się już statusu filmu kultowego.

Obraz niestety doczekał się również dwóch kontynuacji: pierwsza z nich była jeszcze produkowana przez Rodrigueza i Tarantino, za drugą zabrała się już zupełnie inna ekipa (choć reżyser pierwowzoru podpisał się pod połową scenariusza). W efekcie część trzecia nawet nie otarła się o kina i była produkcją dystrybuowaną od razu na kasetach wideo. Podążając za hollywoodzką modą wskrzeszania wszelkich żywych trupów i odcinania kuponów od czego tylko się da, Rodriguez przygotował dla fanów kolejną odsłonę znanej historii, tym razem jako dziesięcioodcinkowy serial telewizyjny.

O From Dusk Till Dawn: The Series wiadomo stosunkowo niewiele. Projektowi na pewno dobrze wróży to, że jednym z reżyserów jest odpowiedzialny za kinowy sukces Rodriguez. Zachęca też emisja w Netflixie, który coraz śmielej wkracza w świat serialu jakościowego takimi tytułami jak House of Cards czy Orange is the New Black. Niestety, gdy przyjrzeć się bliżej internetowej platformie, ma ona niewiele wspólnego z produkowaniem serialu. Tytuł powstał bowiem dla El Rey Network, stacji telewizyjnej Roberta Rodrigueza. Niemniej sam fakt, że Netflix chce mieć cokolwiek wspólnego z tą produkcją, nadaje jej pewnego rodzaju prestiżu.

Niepokoić z kolei może ujawniony do tej pory zarys fabuły: Seth i Richard Geko po napadzie na bank porywają rodzinę, dzięki której chcą przedostać się przez meksykańską granicę. Na noc zatrzymują się w podejrzanej spelunie Titty Twister, gdzie przychodzi im zmierzyć się z bandą wygłodniałych wampirów. Brzmi znajomo? Na razie wygląda na to, że serial będzie rozszerzeniem historii przedstawionej w kinowym hicie. Może to okazać się zgubne, bo coś, co ma początek, środek i zakończenie w półtoragodzinnej wersji, może nie wytrzymać próby dziesięciu odcinków. Trudno sobie wyobrazić rozciągnięcie na kilka odcinków już pierwszego aktu filmu, na który składa się masakra na stacji benzynowej, porwanie Fullerów oraz ostateczne dotarcie do baru.

Zwiastuny ukazują, że Richard Geko jest prześladowany niepokojącymi wizjami, co może być otwarciem dla nowych wątków. Jednak czy to wystarczy, aby zatrzymać widownię przed szklanym ekranem? Dużą siłą kinowego pierwowzoru było też to, że dopiero po 40 minutach widz odkrywał, iż ma do czynienia z pastiszem kina wampirycznego. W pierwszym akcie obraz utrzymany był w konwencji kina gangsterskiego, którą oglądało się znakomicie dzięki mięsistym dialogom Tarantino. Rzeź w Titty Twister była jedynie wisienką na krwawym torcie absurdu, tym smaczniejszą, że bohaterowie, posiłkujący się popkulturowymi stereotypami, od razu biorą się za rozprawienie z krwiopijcami zamiast wieść długie dysputy na temat tego, jak najlepiej ich się pozbyć. Niestety obecnie w kinie i telewizji panuje trend, wedle którego bohaterowie wydają się być zupełnie nieświadomi spuścizny, jaka zostaje im przekazana przez setki filmów i książek o wampirach. Zamiast od razu złapać za osinowy kołek, muszą spędzać długie godziny na internetowych poszukiwaniach, by przy pomocy wujka Google wreszcie zdać sobie sprawę, z kim mają do czynienia i jak rozprawić się z nieumarłym problemem. Dużym plusem filmu Rodrigueza był brak podobnych dylematów, które niepotrzebnie zachwiałyby tempem filmu. Dziesięć odcinków trzeba będzie jednak czymś zapełnić, a wizje Richarda Geko będą tak naprawdę prowadziły bohatera przez skomplikowany labirynt skojarzeń, na końcu którego odkryje starego jak świat wampira.

From Dusk Till Dawn: The Series już na starcie przegrywa z pierwowzorem na jeszcze jednym polu. Rodriguezowi nie udało się tym razem zaangażować żadnych znanych ani ciekawych aktorskich osobowości. Trudno oczywiście oczekiwać od serialu robionego dla nikomu nieznanej stacji gwiazd na miarę George'a Clooneya czy Salmy Hayek, ale na pewno nie obędzie się bez porównań do oryginalnych odtwórców braci Geko. Z powodu braku znanych nazwisk nie będzie również miejsca na meta grę z widzem. George Clooney, jak wiadomo, został zaangażowany do filmu głównie dlatego, że Tarantino uznał za zabawne obsadzić w roli złodzieja i zabójcy aktora znanego głównie z ratowania ludzkiego życia w Ostrym dyżurze. Eizie Gonzalez nie będzie łatwo przebić interpretację Satanico Pandemonium w wykonaniu Salmy Hayek.

Przed premierą bilans wypada dla serialu niestety niekorzystnie - zastrzeżeń i minusów jest znacznie więcej niż rzeczy przemawiających na jego korzyść. Wypatrywanie czegoś lepszego od pierwowzoru byłoby szaleństwem, jednak kto wie co ostatecznie wyniknie z pierwszego romansu Rodrigueza z serialem telewizyjnym. W najgorszym wypadku produkcja El Rey Network pozwoli nam zapomnieć o koszmarnych sequelach. Zawsze to jakiś plus.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj