W tym roku Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej zostaną rozdane po raz 86. Ze względu na Igrzyska Olimpijskie w Soczi ceremonia odbędzie się nieco później niż zwykle - 2 marca. Największą liczbę nominacji (po 10) mają na swoim koncie American Hustle i Grawitacja. Galę poprowadzi Ellen Degeneres.
NAJLEPSZY FILM ANIMOWANY
Krudowie, Minionki rozrabiają, Frozen, The Wind Rises
Dawid Rydzek: Wielka szkoda, że "The Wind Rises" ukazało się w tym samym roku co "Frozen", bo to ostatni film Miyazakiego, a prawdopodobnie do dzieła Disneya powędruje nagroda. Studio Ghibli będzie musiało się zadowolić statuetką za "Spirited Away".
Gabriel Karelus: Nie widziałem żadnej pozycji póki co, ale Miyazaki dostałby piękny prezent pożegnalny na koniec kariery, a jak go znam, to stworzył dzieło przepiękne, które utwierdzi mnie w przekonaniu, że jak anime, to tylko on albo Akira Toriyama.
Marta Płaza: Mam alergię na roztańczone i rozśpiewane wyciskacze emocji pokroju "Frozen", dlatego kibicuję prawdzie i niezwykłej wrażliwości w wykonaniu Miyazakiego.
Agnieszka Sudoł: Nie będę obiektywna w tej kategorii. Miyazaki! Też co prawda jeszcze nie udało mi się obejrzeć "The Wind Rises", ale na japońskim animatorze jeszcze nigdy się nie zawiodłam i z całą pewnością tego nie planuję.
Adam Siennica: Oczywiście, że "Frozen" jest faworytem, ale… Akademia lubi być sentymentalna. Wyczuwam Oscara dla Miyazakiego, by godnie zwieńczyć jego karierę.
Mateusz Dykier: Jak nie zgarnie Miyazaki za sentymentalizm Akademii (piękne określenie Adamie), to zgarnie "Frozen". Idealny film zrobiony właśnie pod Oscary.
FILM OBCOJĘZYCZNY
W kręgu miłości, Polowanie, Wielkie piękno, "Omar", "L'image manquante"
Dawid Rydzek: Nie zrozumcie mnie źle, Paolo Sorrentino nakręcił znakomity film, ale mam wrażenie, że jest nagradzany (w Oscarach też jest faworytem), bo Amerykanie wyobrażają sobie, iż tak właśnie wygląda całe kino europejskie. A tymczasem mamy również np. takie "W kręgu miłości" i "Polowanie" - filmy, które gdyby nakręcono w języku angielskim, pewnie walczyłyby o wygraną w tej najważniejszej oscarowej kategorii. Nie widziałem jeszcze "Omara" i "The Missing Picture", ale pytam się: gdzie jest "Życie Adeli"?!
Jędrzej Skrzypczyk: Ja tam za "Życiem Adeli" wcale nie rozpaczam. Dla mnie i tak istnieją w tej kategorii tylko dwa filmy: "W kręgu miłości" i "Polowanie". Pierwszy z nich ma świetną muzykę, wyborne aktorstwo i emocje wylewające się z ekranu w ogromnych ilościach. Drugi z nich ma Mikkelsena, jesienną atmosferę Danii i wszystko to, by można było zachwycać się każdym kadrem. A że lubię te niedopowiedzenia, kłamstwa, chwilowe spojrzenia, które oceniają na każdym kroku, wybieram "Polowanie".
Marcin Zwierzchowski: Oto prawdziwy test dla Akademii. Połowicznie oblali, bo brak "Życia Adeli" to dowód na to, że ktoś doświadczył pomroczności jasnej, zaś brak nominacji dla "Polowania" w głównej kategorii to jeszcze większa kompromitacja. Niech więc chociaż wyjdą z tego z twarzą i uhonorują duńskie arcydzieło jako najlepszy film obcojęzyczny.
Dawid Rydzek: Połowicznie oblali też Francuzi, którzy "Życia Adeli" w ogóle nie zgłosili, ale niezależnie od przyczyn po prostu brakuje tego filmu wśród nominowanych.
Marta Płaza: Nie wyobrażam sobie tego, że twórcy "Polowania" mieliby się obejść smakiem. Podobnie jak kolega Jędrzej uwielbiam filmowe niedopowiedzenia, kłamstwa i wszelkie pozory rodem z "American Beauty", dlatego trzymam mocno kciuki za Duńczyków.
Agnieszka Sudoł: "Polowanie", "Polowanie" i jeszcze raz "Polowanie". Bo trzyma za serducho od początku do końca. Bo to Mads. Bo akcja osadzona jest w małym, obłudnym miasteczku - a to prawie zawsze jest przepis na sukces!
Mateusz Dykier: Jak nie zgarnie Oscara "Polowanie", to bojkotuję tę kategorię. Mamy Madsa, mamy świetne aktorstwo, mamy klimat, no i mamy oscarowy film. Proste!
Sebastian Smoliński: "Wielkie piękno" - najcudowniejsze epigoństwo ostatnich lat. Tak wyglądający "przypis do Felliniego" zasługuje na ukłony.
NAJLEPSZY FILM
American Hustle, Kapitan Phillips, Witaj w klubie, Grawitacja, Ona, Nebraska, Tajemnica Filomeny, Zniewolony. 12 Years a Slave, Wilk z Wall Street
Dawid Rydzek: Ach, długo by gadać… a i tak wiadomo, że wygra "Zniewolony".
Jędrzej Skrzypczyk: Gdyby "Zniewolony" był tylko laurką, kinem poprawnym politycznie, to byłbym zły, gdyby wygrał. Ale to kawał dobrego kina. Nie jest to McQueen, który mnie zachwycił "Wstydem", ale i tak zachował on swój autorski styl, co się ceni. "Ona" nie ma szans, mimo że to najlepszy według mnie film z tej grupy. Może "Grawitacja", jak już tak chcę dawać temu filmowi każdą nagrodę? Wcale nie byłoby to niezasłużone.
Gabriel Karelus: W całym rasowym ambarasie przetaczającym się przez świat przez ostatnie dekady i z czarnoskórym prezydentem na amerykańskim tronie myślę, że tutaj faworyt jest jeden. Aczkolwiek konkurencję ma chyba najsilniejszą od lat. I tak jak wspomniał Dawid - długo by gadać, ale niespodzianek tu nie będzie.
Marcin Zwierzchowski: "Wilk…"! "Zniewolony" to piękny film, idealnie zrealizowany, do obrazu Scorsese mu jednak daleko. Dla mnie faworyt jest tylko jeden, a każdy inny werdykt będzie zaskoczeniem. Chociaż w ubiegłym roku "Wróg numer jeden" przegrał z "Operacją Argo", więc spodziewać się możemy wszystkiego.
Marta Płaza: Niechętnie i z bólem serca podpisuję się pod Dawidem, jednocześnie w głębi serca naiwnie licząc na zaskakujący werdykt Akademii. Może "Wilk…"? Nie obraziłabym się.
Agnieszka Sudoł: Faktycznie wynik jest dosyć oczywisty. Ale i tak będę kibicować "Wilkowi z Wall Street", chociażby po to, aby z konkretnego powodu móc powyklinać cały świat, kiedy usłyszymy: "And the Oscar goes to… «12 Years a Slave»".
Marcin Rączka: Nie dostanie zbyt wielu wyróżnień w kategoriach technicznych oraz indywidualnych, ale - podobnie jak podczas Złotych Globów - najważniejsza nagroda wieczoru powędruje do "12 Years a Slave". Mimo to kibicował będę "Wilkowi z Wall Street".
Oskar Rogalski: Dla mnie w grę wchodzą tylko dwa tytuły: "Zniewolony" i "American Hustle". Nie będę zły, jeśli wygra ten pierwszy, bo wbrew początkowym oczekiwaniom nie jest to robione typowo pod Oskary, już któreś z kolei rozliczenie z najbardziej wstydliwym rozdziałem amerykańskiej historii. Stawiam jednak na obraz Davida O. Russella, który po prostu kupiłem w całości - nie boję się powiedzieć, że uważam go za najlepszy film roku.
Adam Siennica: Chciałbym "Grawitację", ale wygląda na to, że "Zniewolony" ma już Oscara w kieszeni.
Mateusz Dykier: I znowu miałaby wygrać polityka? Spoko, "Zniewolony" to dobry film, ale powinien wygrać "Wilk...". Głosowałbym na "American Hustle", ale jednak "Pamiętnik" mi się bardziej podobał z dzieł Russela. I kolejny raz zapytam: czemu nie ma tutaj "Wyścigu"?!
Sebastian Smoliński: "Zniewolony" byłby wyborem najrozsądniejszym i nie byłoby obciachu po latach. I mimo że film McQueena jest świetny, to jednak prawdziwą przygodą był dla mnie w tym roku "Wilk z Wall Street". Niech wygra - a twórcy "American Hustle" niechaj trzymają się z dala od statuetek.