Początkowo wydawało się, że jedynym obrońcą słowiańskości w serialu będzie Maciej Musiał wcielający się w postać Sir Lazlo. Finalnie okazuje się, że tych elementów jest więcej i widoczne są nawet w przypadku humoru... Geralta. Joey Batey wcielający się w Jaskra w wywiadzie z Adamem Siennicą na naszym portalu przyznał, że słowiańskość ujawnia się w czarnym humorze Geralta "Hmm" z Rivii. Ciekawe spostrzeżenie, bo widzowie przypuszczaliby raczej, że to własnie postać barda jest słowiańska ze względu na jego zamiłowanie do grania na lutni oraz spożywania alkoholu. Oczywiście Andrzej Sapkowski miał w nosie elementy słowiańskie, choć udało mu się skutecznie wprowadzić do świata fantasy - obok elfów, krasnoludów i smoków - swojskie strzygi, bazyliszki czy inne utopce.  Wystarczy dodać, że w samym serialu pojawia się oczywiście Strzyga i zdecydowanie ujawnia się tam słowiański klimat. Aura charakterystyczna dla horroru, gore, sceny z nagością - nie brakowało w tym epizodzie elementów, które mogą budzić pewne skojarzenia. Być może nie są to wyraźne akcenty związane z naszym krajem, ale można odnaleźć pewne analogie.  Podobnie z muzyką, które nie przypomina disco polo lub nut czysto słowiańskich, ale Sonya Bellusowa musiała trochę inspirować się naszym folklorem, co sama później potwierdzała. Tworząc ścieżkę dźwiękową do Wiedźmina, korzystała z wielu instrumentów z epoki, utożsamianych słusznie z Europą Środkową. Choć utwory często brzmią po celtycku lub przypominają nawet kulturę indyjską, wciąż skutecznie budowany jest klimat świata wykreowanego przez Sapkowskiego.  Serial rzeczywiście nieźle oddaje humor, który też jest określony pewną specyfiką w naszym kraju: inteligentny, złośliwy, czasem wręcz szczery i brutalny do bólu. Może zatem Batey rzeczywiście ma rację? Geralt z trzeźwą i stoicką postawą ripostuje swoich rozmówców. A skoro przy wiedźminie jesteśmy, to czy nie polską cechą jest chęć posiadania szlacheckiego nazwiska z odpowiednią końcówką? Jasne, w świecie Sapkowskiego Kowalskich nie ma, ale dodanie sobie do Geralta "z Rivii" z pewnością wyszło z potrzeby posiadania jakiejś tożsamości.  Choć zdjęcia powstawały głównie na Węgrzech i Wyspach Kanaryjskich, udało się ekipie serialu zawitać także do Polski. Zamek Ogrodzieniec posłużył jako Wzgórze Sodden, gdzie odbyła się finałowa batalia. Jest zatem trochę naszych lasów, okolic zamku, a nawet w serialu widzimy wsie przypominające bardzo to, co moglibyśmy utożsamiać ze swojskim dla nas klimatem. Czujne oko fanów dostrzegło również, że w 3. odcinku wykorzystano ujęcia z zamków w Nidzicy i Czorsztynie.
fot. zrzut ekranu z odcinka na Netflixie
Oczywiście przy okazji tego tekstu nie można nie wspomnieć o Tomku Bagińskim, który od lat pragnął stworzyć serial o Wiedźminie. Wreszcie mu się udało, choć nie stanął za kamerą żadnego z odcinków. Jest jednak ważną częścią ekipy i producentem biorącym udział w materiałach promujących seria. Przy produkcji współpracowała też firma z naszego kraju Platige Image, która tworzyła efekty specjalne. W serialu udział wzięło też dwóch polskich aktorów poza Maciejem Musiałem, czyli kaskader Tomasz Krzemieniecki (jako Vyr, członek bandy Renfri) oraz Marcin Czarnik (walczył z Yennefer w 4. odcinku oraz w finałowym, gdzie pomagał Nilfgaardowi w bitwie o Wzgórze Sodden). Szkoda, że Henryk Kawilowski nie istnieje, ale Henry Cavill z pewnością, co cieszy jeszcze bardziej. Aktor wczuł się w swoją rolę, bardzo chciał być w Polsce i dlatego też premiera tej produkcji w naszym kraju była dużym wydarzeniem. Polski akcent z tego marny, ale w drugim odcinku jego Geralt wspomina o zapachu cebuli, co nie było odwołaniem do Shreka, a warzywa mocno osadzonego w naszej kulturze. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj