Bonnie i Clyde

Zacznijmy od tych najbardziej znanych. Bonnie i Clyde – kto o nich nie słyszał? Początkowo zajmowali się włamaniami i rozbojami, potem do ich złych uczynków doszły morderstwa. Spotkali się na początku lat 30. i szybko w sobie zakochali – mimo że Bonnie nadal była mężatką (zresztą jej mąż też do świętych nie należał, ale to już inna historia). Ich historia jednak inspirowała pokolenia – czy chodzi o film, serial czy muzykę. Oczywiście najbardziej znanym filmem jest "Bonnie and Clyde" z Faye Dunaway, choć sama aktorka nie przypomina zbytnio prawdziwej Bonnie – jest o wiele wyższa (20 cm różnicy) i ładniejsza, aczkolwiek chyba można jej to wybaczyć, zwłaszcza że jej gra aktorska była w tej produkcji niesamowita. Tym, którzy szukają czegoś nowego, polecam miniserial z Holliday Grainger (znaną z „Rodziny Borgiów”) i Emilem Hirschem – nęci piękną atmosferą lat 30. i znanymi nazwiskami (Helen Hunt), choć bliżej mu do filmu z Dunaway niż prawdziwej historii Bonnie i Clyde’a. [video-browser playlist="718275" suggest=""] Jednakże skupmy się na mniej znanych osobach, których historie nieraz są bardziej fascynujące niż tej pary z lat 30.

The Ken and Barbie Killers

Ona – piękna blondynka o miłym uśmiechu. On – typowy amerykański chłopak o niebieskich oczach i kościach policzkowych, których mógłby mu zazdrościć Benedict Cumberbatch. Spotkali się w 1987 roku, gdy ona miała zaledwie 17 lat, a on tylko o 6 lat więcej – jednak ta różnica wieku nie przeszkodziła im we wzięciu ślubu 4 lata później. Nazywali się Paul Bernardo i Karla Homolka. I teraz do ich „szczęśliwego zakończenia” chciałoby się napisać: kupili dom na przedmieściach, mieli dziecko. Koniec. Niestety, proza życia jest zupełnie inna, a ich życie było dalekie od normalności. Cieniem, który położył się na związku Paula i Karli, było dziewictwo kobiety – a raczej jego brak. Jednak jak wiemy, na wszystko można znaleźć rozwiązanie. Karla postanowiła, że odda mężowi… swoją nastoletnią siostrę, Tammy. Ken i Barbie, jak byli nazywani przez prasę z powodu urody, dopuścili się jeszcze trzech gwałtów i morderstw. Ich sprawa wstrząsnęła Kanadą (gdy w 2005 roku producenci z Ameryki chcieli nakręcić film o tych morderstwach na terenie tego kraju, rząd nie zgodził się na to) z powodu nagrywania swoich ofiar, a także dlatego, że do całej sprawy dochodziły wątki kazirodcze (Karla również zgwałciła swoją siostrę) oraz obsesja Karli na punkcie zadowolenia męża i Paula na punkcie Tammy (kazał swojej żonie przebierać się w ubrania jej młodszej siostry i wyznawać, że „jest jego 15-letnią dziewicą”). Nic więc dziwnego, że po pewnym czasie na tę historię rzuciło się Hollywood, choć, niestety, film wyszedł dosyć średni. Grająca Karlę Laura Prepon po pierwsze niezbyt przypomina pierwowzór postaci, a jej gra jest dosyć średnia – nie różni się niczym od sposobu, w jaki grała Donnę w „Różowych latach siedemdziesiątych”. Aktorka wypada blado zwłaszcza w porównaniu z jej filmowym mężem, w którego wcielił się Misha Collins. Mimo że sam aktor nie lubi tego filmu i radzi swoim fanom go nie oglądać (przykro mi, fani "Supernatural", ten film nie jest dla Was), to jego rola jest niesamowita, w dodatku sposób gry Mishy jest zupełnie inny od tego, co zaprezentował we wspomnianym serialu. Fani zachwalają również „Karlę” za brutalne sceny, których nie zobaczy się w innych filmach – choć według mnie akurat ta brutalność powinna być dyskusyjna. Co więcej, w produkcji postać Karli została tak wybielona, że wydaje się ona wręcz ofiarą Paula, aczkolwiek może to być spowodowane faktem, że prawdziwa Karla Homolka wyszła z więzienia w 2005 roku, po tym jak zwaliła całą winę na swojego byłego męża. Tak, niestety ich miłość nie przezwyciężyła czterech morderstw. Cóż, szkoda. [video-browser playlist="718280" suggest=""]

Raymond Fernandez i Martha Beck

Czy oglądaliście "Samotne serca"? Film, w którym John Travolta i James Gandolfini gonią piękną i zakochaną parę – tu nieśpiewającego Jareda Leto i Salmę Hayek? Jeśli nie, to przestańcie czytać ten tekst, włączcie film, a potem możecie wrócić – ponieważ jest to dzieło genialnie zrobione, film, który nadal zadziwia, że nie jest określany mianem kultowego. Fenomenalna gra całej czwórki (zwłaszcza Salmy, która świetnie gra kobietę aż chorą z miłości, zazdrosną, niebezpieczną), a także ciekawe spojrzenie na parę zabójców policjantów. Tu raczej nie znajdziecie wartkiej akcji, ale dramat psychologiczny czwórki głównych bohaterów. Dla nas, Polaków, jest jeszcze jeden smaczek – w jednej z pobocznych ról występuje Dagmara Dominczyk, którą ostatnio widzieliśmy w „Jacku Strongu”. A teraz przypomnijcie sobie Salmę Hayek – czy macie przed oczami jej szczupłą, kobiecą figurę i uroczą twarz? Dodajcie jej jakieś 80 kilo, zmniejszcie oczy i usta, a dostaniecie Marthę Beck. Zresztą Raymond Fernandez również nie przypominał Jareda Leto, choć przynajmniej zachowano w filmie jego pojawiającą się łysinę. Reszta jest dosyć podobna do prawdziwych wydarzeń – zwłaszcza opowiadanie Raymonda i Marthy o łączącej ich miłości w więzieniu. Świadkowie twierdzą, że nawet idąc na śmierć, wyznawali sobie miłość. Elektryzujące uczucie. Jak w ogóle Martha i Raymond zabijali? To proste: spotkali się, gdy Raymond był oszustem matrymonialnym – rozkochiwał w sobie kobiety, a potem je okradał i zostawiał. Martha miała skończyć jak reszta z nich, Fernandez nie przewidział jednak jednego – że się zakocha. W ten sposób Beck została wspólniczką Raymonda, przed jego wybrankami – jego siostrą, a wkrótce także morderczynią. Martha, która wcale nie przypominała femme fatale, jaką grała w filmie Salma Hayek, nienawidziła pięknych kobiet, z którymi spał Raymond, i nie baczyła na to, że one długo nie pożyją. Policja podejrzewała, że kochankowie zabili w sumie 20 kobiet, przed sądem udowodniono im jednak tylko trzy morderstwa. „Najbardziej znienawidzona para Ameryki” została sfilmowana jeszcze 3 razy. „The Honeymoon Killers” bardziej trzymają się faktów niż „Samotne serca”. Ci za to, którzy mają dość filmów hollywoodzkich, a są zainteresowani tematem, mogą obejrzeć hiszpańską „Karmazynową głębię”. I na koniec fun fact: reżyser „Samotnych serc” jest synem jednego z policjantów, którzy zajmowali się sprawą Marthy i Raymonda. [video-browser playlist="718282" suggest=""]

Ian Brady i Myra Hindley

Byliśmy już w Ameryce i Kanadzie – przenieśmy się teraz do krainy herbatą i przystojnymi Brytyjczykami płynącej, gdzie nie zawsze mieszkańcy zajmowali się ciepłymi napojami o godzinie 17. Morderstwa na wrzosowiskach to seria zabójstw, które miały miejsce w okresie między 1963 a 1965 rokiem. Ofiarami zostało pięcioro dzieci w wieku od 10 do 17 lat – policja odkryła, że zostały one również wykorzystane seksualnie. Za tym wszystkim stała następna zakochana para – Myra Hindley i Ian Brady. Myra poznała swojego przyszłego mężczyznę życia jako maszynistka, a mimo że spotykała się w tym samym czasie z paroma innymi mężczyznami, to Ian, człowiek zakochany w nazistowskiej ideologii, zauroczył ją najbardziej. Jak sama później przyznała w listach do przyjaciół oraz w swoim pamiętniku, była nim tak zafascynowana, że uwierzyłaby w każde jego słowo i robiła wszystko, co kazał - począwszy od zafarbowania włosów na blond (by bardziej upodobnić się do idealnych Aryjczyków) aż do zabójstw. Jak widać, miłość kobiety jest pełna poświęceń. Powstały dwa filmy zainspirowane historią Myry i Iana. Jak to często u Brytyjczyków, oba prezentują całkiem niezły poziom - zarówno jeśli chodzi o jakość tych produkcji, jak i o nawiązanie do faktów. Pierwszy to "See No Evil: The Moors Murders" (również dostępny w wersji odcinkowej). W tym filmie oprócz historii związku (i morderstw) tej pary poznajemy również siostrę Myry, Moureen, i jej męża, Davida. Produkcja obejmuje okres po pierwszych morderstwach – parze zostało już tylko ostatnie i to właśnie przygotowania do niego są tłem fabuły. Jednak tak naprawdę jest to psychologia dwóch par: tej silnej, pewnej siebie – czyli Hindley i Brady’ego, i tej słabej, niepewnej – czyli Maureen i Davida. Fani brutalnych scen nie znajdą tutaj nic dla siebie, ponieważ twórcy skupiają się na atmosferze, która mrozi krew w żyłach. Poza tym warto zwrócić uwagę na rolę Seana Brody’ego, który genialnie zagrał Iana, i trochę słabszą, ale całkiem niezłą Maxine Peake. Drugim filmem jest „Longford”. Choć jest on bardziej skupiony na postaci Lorda Longforda, który postanawia bronić Myrę w sądzie, warto obejrzeć ten obraz właśnie dla bardzo dobrych ról Samanthy Morton i Andy’ego Serkisa, grających - odpowiednio - Hindley i Brady’ego. [video-browser playlist="718283" suggest=""]

Charles Starkweather i Caril Ann Fugate

Było już o mordercach dosyć wiernie zekranizowanych - na koniec warto przytoczyć historię Charlesa Starkweathera i Caril Ann Fuagte, ponieważ gdyby nie oni, nie powstałby bardzo dobry film „Natural Born Killers”. Charles i Caril spotkali się, będąc jeszcze nastolatkami (ona miała 14 lat, on tylko o 3 więcej). Niestety, jej rodzice nie uważali, że Charles jest najlepszą partią dla ich córki. Co robią w takim momencie zakochani? Walczą o siebie nawzajem? Uciekają? Rozstają się? Możliwości jest wiele, ale Charles Starkweather wybrał dosyć osobliwą opcję – zamordował rodziców swojej ukochanej. Tak więc, panie i panowie, jeśli jesteście przeciwni związkowi swojej córki, strzeżcie się. Co robi normalna dziewczyna, dowiedziawszy się, że jej ukochany zabił jej rodziców? Oczywiście pomaga mu zakopać ciała. Jednak po co kończyć na dwóch morderstwach, skoro można zabijać dalej – Starkwhaether i Fugate wybrali się na dwumiesięczną morderczą eskapadę (każdy ma swój miesiąc miodowy). Wpadli, a miłość Fugate nie okazała się tak silna, jak można by było myśleć, ponieważ, jak wiadomo, zabicie rodziców to jedno, a pójście z facetem do więzienia, to drugie. Dlatego gdy szeryf próbował ich zatrzymać, Caril pobiegła w jego stronę, krzycząc, że ten straszny Starkwheater próbował ją zamordować. O dziwo, nikt się nie nabrał i dziewczyna została skazana na dożywocie – choć za dobre sprawowanie wypuszczono ją w 1976 roku. Charles nie miał tyle szczęścia i w 1959 roku skazano go na śmierć. Nic więc dziwnego, że Hollywood pokochało tę historię i maglowało ją na różne sposoby. Czy chodziło o luźne inspiracje, jak właśnie w "Urodzonych mordercach", czy „Sadyście” z 1963 roku, czy o filmy biograficzne, jak ten z 2004 roku pt. „Starkweather”. Oprócz tego Charles i Caril zainspirowali również twórców "Zabójczych umysłów - trochę zmodyfikowana, ale jednak ich historia pojawiła się w odcinku pt. „The Thirteenth Step”. [video-browser playlist="718284" suggest=""] Oczywiście takich par i historii jest o wiele więcej - to tylko subiektywny zalążek, powstały na podstawie takich kategorii jak ciekawa historia ("Karla") i fantastyczność filmu ("Samotne serca"). Sam temat jednak pokazuje, jak Hollywood czerpie z prawdziwych historii, a potem modyfikuje je na własną modłę. A może Wy znacie jakąś ciekawą morderczą parę, o której warto wspomnieć?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj