Premiery kinowe weekendu to przede wszystkim dwa filmy science fiction - "The Divergent Series: Insurgent" oraz "Ex Machina". Poza tym mamy komedię francuską "Tu veux... ou tu veux pas?", polski dramat "Sąsiady", "Clouds of Sils Maria" ze znakomitą rolą Kristen Stewart i niemiecki dramat "Die Frau des Polizisten".

"The Divergent Series: Insurgent"

"Divergent" nie była świetnie oceniana przez krytyków, ale to nie przeszkodziło w odniesieniu sukcesu komercyjnego w kinach. Nie da się ukryć, że widzom przypadł ten film do gustu. Adaptacja 2. tomu jest gorsza - tak przynajmniej twierdzą dziennikarze, którzy na świecie mieli okazję ją obejrzeć. Nudne postacie, banalna, papierowa historia i brak wyobraźni w kreacji świata. Za kamerą stoi Robert Schwentke, twórca jednej z największych i najbardziej krytykowanych klap ostatnich lat - "R.I.P.D.". Teraz popełnia te same błędy, tworząc film głupi, nieciekawy i sprawiający wrażenie, jakby każda osoba na ekranie była tam za karę. W niewielu pozytywnych opiniach czytamy, że to lekkie, napakowane akcją i przyjemne science fiction. Opis: Nastoletnia Beatrice Prior w imię miłości porzuciła uporządkowany świat i teraz, naznaczona piętnem Niezgodnej, musi zmagać się z konsekwencjami swojej decyzji. Podjęta przez nią walka może mieć wpływ nie tylko na jej osobistą przyszłość, ale także wstrząsnąć posadami otaczającego świata. O ile oczywiście  uda jej się udźwignąć spoczywające na niej brzemię, by w ogarniętym wojną domową świecie zdać niespodziewany i trudny egzamin dojrzałości. A jednocześnie nie utracić tego, na czym zależy jej najbardziej. [video-browser playlist="667131" suggest=""]

"Ex Machina"

Debiut reżyserski Alexa Garlanda, scenarzysty takich filmów jak "Dredd" czy "28 Days Later...". Zdecydował się on rozpocząć karierę reżysera od oryginalnego filmu science fiction, który bardzo przypadł do gustu amerykańskim krytykom. Mówią oni, że to prawdziwe SF, jakiego dawno nie było - pomysłowe, inteligentne, zmuszające do myślenia, zaskakujące i emocjonujące. W kilku negatywnych opiniach można dostrzec powtarzany schemat - przekombinowane, wtórne i zbyt banalne. Opis: Młody informatyk Caleb (Dohmnall Gleeson) wygrywa firmowy konkurs i na tydzień trafia do laboratorium, w którym pracuje szef firmy – Nathan (Oscar Isaac). Caleb poznaje w nim piękną Avę (Alicia Vikander) – pierwszą na świecie sztuczną inteligencję pod postacią kobiety. Ava jest wynikiem eksperymentu Nathana. Czuje, myśli, wzrusza się i boi o własną przyszłość. Caleb nie wie, że sam jest częścią eksperymentu, który ma sprawdzić, jak na postać Avy zareaguje przeciętny człowiek. [video-browser playlist="673675" suggest=""]

"Tu veux... ou tu veux pas?"

Francuska komedia o seksie, w której główną rolę gra Sophie Marceu. Zwiastun nie zachwyca i jeśli wierzyć opiniom widzów z Francji, sam film także. Obraz przede wszystkim jest bardziej filmem obyczajowym, a w tym nie jest najlepszy. Lepiej obniżyć oczekiwania, bo nie mamy tutaj do czynienia z następcą "Nietykalnych". Opis: Lambert (Patrick Bruel) jest seksoholikiem. Przypadłość mocno skomplikowała mu życie. Aktualnie chodzi na spotkania grupy wsparcia i rozwija karierę jako terapeuta par. Niespodziewanie w jego poukładane życie wkracza Judith (Sophie Marceau), seksowna nimfomanka, sypiająca z każdym napotkanym facetem, której szczególnym względem cieszą się koledzy z pracy. Niestety, ostatni szef Judith miał dość jej temperamentu i zwolnił ją. Lambert, całkowicie nieświadomy sytuacji, postanawia zatrudnić kobietę jako asystentkę. Im bardziej Judith stara się go uwieść, tym mocniej Lambert opiera się, wierząc w czystą, nieopartą na seksie relację. [video-browser playlist="673676" suggest=""]

"Clouds of Sils Maria"

Wszyscy znają Kristen Stewart z "Sagi Zmierzch" i kochają ją nienawidzić, krytykując rzekomy fakt, jak bardzo słabą aktorką jest. Nic bardziej mylnego. Ten oto świetnie oceniany francuski dramat pokazuję wyśmienitą, wybitną i niezwykłą kreację Stewart, która w wielu scenach potrafi przyćmić Juliette Binoche. Sam film zaś przypomina stare kino Ingmara Bergmana i oferuje widzom ciekawą historię o zakulisowym życiu aktorów, emocje i niesamowite kreacje. Opis: Fabuła „Sils Maria” skupia się na starzejącej się aktorce (Juliette Binoche), przygotowującej się do roli w nowej sztuce, która wiele lat temu przyniosła jej sławę. Teraz wciela się w niej w starszą kobietę, a młoda, pewna siebie aktorka (Chloe Grace Moretz) bierze główną rolę.

NASZA RECENZJA

[video-browser playlist="623307" suggest=""]

"Sąsiady"

Polski wielowątkowy dramat obyczajowy o mieszkańcach jednej kamienicy. Obraz był wyświetlany na ubiegłorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni, gdzie przeszedł bez echa. Raczej przeciętne kino, które mają promować dwie osoby: Mariusz Pudzianowski jako ksiądz i Anna Mucha jako prostytutka. Niekoniecznie dobry film na seans w kinie. Opis: Z pozoru zwyczajna kamienica może w sobie kryć wiele tajemnic. Pewnego dnia ksiądz o pokaźnej muskulaturze (Mariusz Pudzianowski) odwiedza mieszkańców po kolędzie. Wśród lokatorów jest obdarzona niezwykłą urodą kobieta (Anna Mucha), zmuszona przez los do uprawiania „najstarszego zawodu świata”. W czasie rozmowy duchowny dowiaduje się, że kobieta jest w ciąży. To spotkanie odmieni ich życie na zawsze. [video-browser playlist="673677" suggest=""]

"Die Frau des Polizisten"

Ten niemiecki dramat nie jest dobrym filmem - to można szybko wywnioskować z recenzji krytyków. Obraz cały czas pozostaje w trybie obserwatora, starając się zaprezentować odbiorcom kwestię przemocy w domu. Problem w tym, że robi to nudno, nieciekawie, bez emocji, banalnie i strasznie powierzchownie. Film nie zmusza do myślenia, a jedynie męczy przez 3-godzinne nieumiejętne wałkowanie tematu. Dla wymagających widzów. Opis: Młode małżeństwo, na pierwszy rzut oka bardzo szczęśliwe. Ona realizuje się jako matka, ucząc malutką Klarę, jak działa świat. Uśmiechnięty mąż pracuje w policji. Jednak za drzwiami ich domu rzeczywistość nie jest już taka kolorowa. Gnębiony przez niespełnione aspiracje mężczyzna zaczyna znęcać się nad żoną. Wkrótce jedyną barwną rzeczą w ich życiu są jej siniaki. Nie rozstaną się – wprawdzie dzieli ich agresja, ale trzyma razem kompulsywna miłość: do siebie i do dziecka. Gröning stworzył film o gigantycznej emocjonalnej sile rażenia. Zdając sobie z tego sprawę, zdecydował się na przemyślany formalny zabieg – podzielił opowieść na rozdziały o różnej długości, raz kilkunastominutowe, kiedy indziej kilkusekundowe. Czarne, ponumerowane plansze działają jak filtr, tylko trochę łagodzący cios, jaki zadaje widzowi przedstawiona historia. „Żona policjanta” to film, z którym trudno się związać. Choć jest bolesny, może zmienić życie. [video-browser playlist="673678" suggest=""]
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj