Premiery kinowe pierwszego weekendu lutego to jedna wielka i widowiskowa superprodukcja, która pierwotnie miała zadebiutować latem 2015 roku - "Jupiter: Intronizacja" rodzeństwa Wachowskich. Sporo dla siebie znajdą panie, bo aż trzy pozycje są skierowane do nich: "Warsaw by Night", "Dzień z życia blondynki" i "Serena".  Interesująco zapowiada się biograficzna "Dzika droga" z chwaloną Reese Witherspoon. Na koniec dość specyficzny film pt. "Polskie gówno" z Tymonem Tymańskim.

"Jupiter: Intronizacja"

Po trylogii "Matrix" rodzeństwo Wachowskich nie stworzyło kompletnie nic, co widzowie i krytycy zgodnie określiliby jako dobre. I tak też nie będzie z ich najnowszym dziełem, które jest ambitną space operą napakowaną efektami specjalnymi. Ambitność jednak szybko stanie się iluzją, gdy widzowie dostrzegą wtórność, tragiczny scenariusz z dialogami, od których bolą uszy, zagmatwaną historię, która nie wciąga, oraz papierowe, niewywołujące żadnych emocji postacie. Nawet ci, którzy komplementują efekty specjalne i rozbudowaną wizję świata Wachowskich, muszą przyznać, że nie jest to film dobry - zaledwie przeciętniak, bez emocji, ale z ładnym obrazem. Opis: Jupiter Jones (Mila Kunis) urodziła się pod przejrzystym niebem, co zwiastowało jej przeznaczenie do wielkich rzeczy. Już jako dorosła kobieta śni o gwiazdach, ale po przebudzeniu znajduje się w trudnej rzeczywistości złych związków i czyszczenia toalet. Wszystko zmienia się, gdy Caine (Channing Tatum), genetycznie zmodyfikowany były łowca, przybywa na Ziemię, by ją odnaleźć. Jupiter zaczyna dostrzegać los, który jest jej przeznaczony. Jej genetyczny kod sprawia, że jest następczynią niewiarygodnego dziedzictwa, które może zachwiać równowagę w galaktyce. [video-browser playlist="656798" suggest=""]

"Dzień z życia blondynki"

Komedia romantyczna, która została zmieszana z błotem przez krytyków. Oto film, który ani przez chwilę nie śmieszy, ma niski poziom humoru, denną historię i masę nieciekawie odegranych stereotypów. Jest nudno, nieciekawie i w pewnych momentach co najwyżej przeciętnie. Na plus wypada Elizabeth Banks w głównej roli, której talent, charyzma i prezencja sprawiają, że da się to obejrzeć, ale po seansie będzie jedynie żal sympatycznej aktorki, która zasługuje na lepsze projekty. Innymi słowy - przeciętna komedia romantyczna dla widzów nieoczekujących zbyt wiele. Opis: Po zaprzepaszczeniu szansy zdobycia pracy swoich marzeń, niedoszła reporterka postanawia wybrać się na huczną imprezę. Nazajutrz budzi się w sypialni z obcym mężczyzną, bez pieniędzy, telefonu i dokumentów. Nagle otrzymuje wiadomość, że zdobędzie posadę, jeśli dotrze do biura, które znajduje się... na drugim końcu Los Angeles. [video-browser playlist="659170" suggest=""]

"Warsaw by Night"

Polski dramat o kobietach w Warszawie jest filmem do bólu poprawnym i skierowanym ściśle do płci pięknej. Historie są tak skonstruowane, że przedstawicielki płci pięknej będą mogły się identyfikować z bohaterami, wzruszać, śmiać i wyjdą z kina zadowolone. Obraz ogląda się przyjemnie i nie schodzi poniżej pewnego solidnego poziomu. Opis: Oto cztery kobiety, które mają własne zdanie na temat miłości i związków z mężczyznami. Iga (Iza Kuna), mężatka, która żyje w udanym związku z artystą (Leszek Lichota), wciąż głodna jest intensywnych doznań. Poszukiwania doprowadzą ją do spotkania ze skrajnie różnymi odcieniami miłości, których doświadczają współczesna femme fatale (Joanna Kulig) oraz kobieta zdradzana (Agata Kulesza). Radykalnej odmiany potrzebuje też atrakcyjna trzydziestolatka Maja (Roma Gąsiorowska). Szuka mężczyzny, który wywróci jej świat do góry nogami. Taką miłość odnalazła być może Renata (Marta Mazurek), poznająca miasto u boku Konrada (Józef Pawłowski). [video-browser playlist="659172" suggest=""]

"Serena"

Jeśli film z jakichś przyczyn jest latami opóźniany, prawie zawsze okazuje się on tragiczną pomyłką przy pracy, która jest bolesna w oglądaniu. Tak było niedawno z "Siódmym synem" i tak jest teraz z "Sereną". Za sterami świetna Susanne Bier, a w głównych rolach Bradley Cooper i Jennifer Lawrence. Okazuje się, że to dramat pusty, wyprany z emocji i z historią, która nie potrafi przykuć do ekranu. Krytycy winą obarczają zły scenariusz, który nieumiejętnie próbuje odtworzyć udaną historię z kart powieści. Przeciętny romans dla wytrwałego widza. Opis: Akcja rozgrywa się w Karolinie Północnej w czasach Wielkiego Kryzysu. Fabuła skupia się na mężczyźnie (Bradley Cooper), który próbuje utrzymać swoje imperium w przemyśle drzewnym. Jego życie bardziej się komplikuje, kiedy dowiaduje się, że jego żona, Serena (Jennifer Lawrence), nie może mieć dzieci. [video-browser playlist="638843" suggest=""]

"Dzika droga"

Kolejny film Jeana-Marca Vallee, twórcy oscarowego "Witaj w klubie". Dramat biograficzny "Dzika droga" opowiada świetną i przejmującą historię, która dzięki fantastycznej kreacji Reese Witherspoon (nominacja do Oscara) staje się niezwykłym przeżyciem. Kino mocne, ciekawe i zapadające w pamięć. W negatywnych opiniach recenzenci narzekają na Nicka Hornby'ego, który dokonuje adaptacji własnej książki w sposób rzekomo nie najlepszy. Zarzucają filmowi brak emocji i przesadną realizację pod Oscary. Opis: Reese Whiterspoon wciela się w Stayed, która po upadku małżeństwa i śmierci matki decyduje się wyruszyć w pieszą wielokilometrową podróż przez szlak Pacific Crest. [video-browser playlist="651782" suggest=""]

"Polskie gówno"

Ideą filmu było stworzenie parodii, która dokonałaby krytyki rodzimej branży muzycznej. I wyszło nieźle, bo momentami jest naprawdę zabawnie, ale w opiniach czytamy, że pod koniec zaczyna się to wszystko rozpadać. Realizacyjnie obraz nie zachwyca. Propozycja dla wielbicieli niecodziennego polskiego kina. Opis: Wizyta komornika zazwyczaj nie wróży niczego dobrego. I gdyby Jerzy Bydgoszcz (Tymon Tymański) trafił na urzędnika mniej ekscentrycznego niż Czesław Skandal (Grzegorz Halama), pewnie do dzisiaj spłacałby raty. Ale kiedy komornik proponuje muzykowi wskrzeszenie bandu, nagranie płyty i trasę koncertową, Bydgoszcz od razu zaczyna zbierać starą ekipę. Reszta jest już historią… Sęk w tym, że nie jest to historia rodem z telewizji śniadaniowej. [video-browser playlist="659176" suggest=""]

Zjazd absolwentów

Szwedzki film dla widza wymagającego, który jednocześnie jest filmem fabularnym, dokumentem i artystycznym performance'em. Zdecydowanie nie jest to propozycja dla każdego. Jeśli lubicie kina artystyczne zahaczające o eksperymentalne rejony, to film dla Was. [video-browser playlist="659646" suggest=""]      
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj