Punisher z 1989 roku był luźną adaptacją komiksu ze stajni Marvela. Wprowadzono trochę zmian w genezie bohatera, a cała stylistyka wpisywała się w efekciarskie kino akcji w klimacie lat 80. Wówczas nie był to wielki hit, a nawet zebrał on bardzo negatywne recenzje, ale po latach odbiór znacząco się zmienił i można uznać Punishera za pozycję kultową. To, co zapada w pamięć, to przede wszystkim niesamowity klimat opowiadanej historii, która odróżnia tę produkcję od wielu innych akcyjniaków czy adaptacji komiksów. Dla wielu również Dolph Lundgren spisał się znakomicie w roli Franka Castle'a i jedyne czego brakowało do pełni szczęścia to charakterystyczna czaszka na ubiorze. Wiele lat temu krążyła plotka, że podobno Marvel zakazał wykorzystania kultowej czaszki, ale historycy popkultury sądzą, że była to kaczka dziennikarska. Sam Marvel wspierał film, a Stan Lee, Carl Potts i Tom DeFalco byli konsultantami. Sama czaszka jednak pojawia się w uzbrojeniu Castle'a, bo można ją dostrzec na nożach, które używa. Kontrowersje wokół czaszki były jednak tak duże, że sam reżyser Mark Goldblatt musiał tłumaczyć się w wywiadach. Twierdził, że brak jej na ubiorze postaci podyktowany jest chęcią zrobienia czegoś innego i świeżego. Po latach przyznał, że żałuje swojej decyzji, bo jego zdaniem charakterystyczna czaszka pomogłaby sprzedać film. Sprawę poważnie potraktował Dolph Lundgren, który spędził miesiące na fizycznych przygotowaniach. Aby być w pełni gotów, wrócił do reżimu treningowego z czasów, gdy zawodowo uprawiał karate z sukcesami na koncie. Lundgren nawet osobiście poprawiał monologi Punishera, aby lepiej wczuć się w ich wygłaszanie w czasie filmu. W tamtych latach krążyły plotki o podejściu Lundgrena do stworzenia tej postaci: na przykład podobno sporo dni zdjęciowych kręcił bez snu, aby osiągnąć wymęczony wizerunek Punishera. Ciekawa historia dotyczy też scen walk. Dolph Lundgren jako osoba aktywnie trenująca sztuki walki, sam brał udział w scenach kaskaderskich, ale... istotna jest kwestia jego walki z ludźmi z Yakuzy. Aby wyglądały one efektownie i realistycznie, zatrudniono do ich odegrania prawdziwych mistrzów karate Kyokushin, Kenjiego Yamakiego i Hirofumiego Kanayamę. Obaj jednak otwarcie poprosili o tym, by podczas odgrywania choreografii ciosy były zadawane na serio, ponieważ byli oni bardzo honorowymi ludźmi, więc to nie pozwoliłoby im udawać, co jest wymagane w standardzie realizacji scen pojedynków. Takim sposobem ten zachowany realizm nie jest przypadkowy. Dolph Lundgren nie był pierwszym wyborem do roli Punishera. Producenci chcieli, aby główną rolę zagrał Michael Paré, który nie mógł przyjąć roli przez wypełniony terminarz obowiązków. Natomiast reżyser chciał Christophera Lamberta, który był bardzo blisko roli, ale kontuzja kostki uniemożliwiła mu jej przyjęcie. W wywiadach wspominano o opinii legendarnego Stana Lee o filmie. Jego zdaniem był on zbyt brutalny (wszędzie był dozwolony od lat 18, w Szwecji czy RPA był zakazany), ale i tak dał mu swoje błogosławieństwo. W polemikę wszedł sam reżyser, który stwierdził, że przy tej brutalnej postaci nie da się tego ominąć. Robert Mark Kamen (Uprowadzona, Karate Kid) poprawiał scenariusz, który na przykład miał scenę prologu ze śmiercią rodziny Punishera. Zaś sam film był dłuższy, miał więcej scen akcji i przemocy. Sam reżyser z nieodżałowaniem wspomina, że musieli wyciąć dużo materiału (część dokręcili w dokrętkach) z uwagi na rygorystyczne zasady organizacji MPAA przyznającej kategorie wiekowe. Innymi słowy - zamysł na film mógł być trochę inny od efektu finalnego.
fot. materiały prasowe
Według danych dostępnych w sieci Punisher zabija na ekranie 91 osób. Chodzi o ludzi, których widzimy, że ich zabija, czyli nie wliczono w to efekty wybuchów i tym podobnych aspektów walki.  Do legendy przeszła też kuriozalna sytuacja z akcji promocyjnej Punishera we Francji. Wówczas dystrybutor przygotował konkurs, w którym do wygrania był motor marki Harley-Davidson, ale... okazało się to sprytnym oszustwem, bo nikogo nie było stać na rozdanie takiej nagrody. Ostatecznie ukartowano nagrodzenie zwycięzcy - motor odebrał tak naprawdę jego właściciel, ale pod publikę zostało to przedstawione, jakby wygrał w konkursie.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj