Jest słowo, które idealnie opisuje kondycję współczesnego rynku telewizyjnego: dychotomia. Można zaobserwować potężny rozstrzał między ofertą stacji kablowych a możliwościami producentów sprzętu. Z jednej strony otrzymujemy do dyspozycji gigantyczne telewizory pracujące w wysokich rozdzielczościach 4K i 8K, z drugiej zaś zderzamy się z konserwatyzmem nadawców, którzy dopiero ujarzmili Full HD. Rozdźwięk między tymi dwoma sektorami rynku jest ogromny, ale nie powinien zniechęcać część widzów do inwestowania w nowsze, zaawansowane technologicznie odbiorniki. Nie ma w takiej postawie niczego zaskakującego. W końcu jeśli ktoś ogląda wyłącznie klasyczną telewizję linearną, może stwierdzić, że na wielkoformatowych odbiornikach programy z kablówki będą prezentowały się co najwyżej poprawnie. Zwłaszcza jeśli nadawca wciąż nie przestawił się na sygnał Full HD. I tu na scenę wkracza Samsung z najnowszymi, inteligentnymi telewizorami QLED, które mają być spoiwem pomiędzy światem wysokich rozdzielczości a materiałami wideo w niższych rozdzielczościach. Wszystko za sprawą procesorów z linii Quantum wykorzystujących sztuczną inteligencję do upscalingu materiałów źródłowych. Samsung twierdzi, że dzięki nim nawet filmy SD będą dobrze wyglądać na wielkich, 65-calowych telewizorach. Mieliśmy już okazję testować QLED-a Q90R i wypadł więcej niż zadowalająco. Był to jednak sprzęt skrojony z myślą o najbardziej zamożnych klientach, gotowych wydać na telewizor kilkanaście tysięcy złotych. Tym razem sięgnęliśmy po 65-calowy telewizor Q70R QLED klasy premium. Wśród tegorocznych QLED-ów 4K firmy Samsung można wyróżnić pięć głównych linii: Q60, Q70, Q80, Q85 oraz Q90. Tym, co łączy je wszystkie, jest matryca pokryta warstwą kropek kwantowych oraz wspominany wcześniej procesor Quantum 4K. Dwa elementy w największym stopniu wpływające na jakość wyświetlanego obrazu. Model Q70R nie bez powodu przykuł naszą uwagę – to linia wyposażona w bezpośrednie strefowe podświetlenie, czyli technologię pozwalającą dokładniej sterować podświetleniem matrycy. Taki system ułatwia uzyskanie wysokiego kontrastu i głębokiej czerni obrazu, parametrów charakterystycznych dla telewizorów z górnej półki cenowej. Tyle w teorii, a jak to wszystko sprawdza się w praktyce?

Samsung QLED Q70R – pierwsze wrażenie

To duży telewizor, który będzie centralnym elementem salonu. Q70R nie jest aż tak smukły jak modele z wyższych linii, jednak projektanci zastosowali kilka zmyślnych sztuczek, aby optycznie go odchudzić. Ramki wokół matrycy ścięto pod kątem, dzięki czemu sprawiają wrażenie węższych niż są w rzeczywistości. Tylną część obudowy zaokrąglono i przyozdobiono poziomymi żłobieniami, a złącza ukryto w obszernej wnęce – po jej zasklepieniu zamaskujemy wszystkie kable. W kontekście wzornictwa najlepiej wypadają nóżki podtrzymujące całą konstrukcję. Nie mamy tu do czynienia z masywną stopą, charakterystycznym elementem modelu Q90R, projektanci postawili na klasyczny minimalizm, co wyszło telewizorowi na dobre. Ten 25-kilogramowy 65-calowiec stabilnie stoi na szafce, nie kołysze się ani na boki, ani w przód czy w tył. Ponadto nóżki są bajecznie proste w montażu: wystarczy wsunąć je w otwory mocujące, aż usłyszymy charakterystyczne kliknięcie. Nie trzeba stabilizować ich za pośrednictwem żadnych śrub.
Zdjęcie: Samsung
Jak przystało na wszystkie inteligentne telewizory tego producenta, Samsung Q70R pracuje pod kontrolą systemu Tizen. Przy pierwszym uruchomieniu oprogramowanie przeprowadzi nas krok po kroku przez proces instalacyjny, a instrukcje okrasi schematycznymi, czytelnymi grafikami. Nawet laik bez problemu poradzi sobie z konfiguracją urządzenia. A potem bardzo szybko nauczy się, jak je obsługiwać. Tizen jest bowiem bardzo intuicyjnym systemem z maksymalnie uproszczonym interfejsem. Najważniejsze aplikacje wyświetlane są na pasku menu - podobnie jak kluczowe funkcje, które dodatkowo oznaczono czytelnymi piktogramami. Co więcej Samsung jest gotowy do pracy po niespełna dwóch sekundach od naciśnięcia włącznika. Pilot to również przedstawiciel świata minimalizmu. Nie znajdziemy na nim dziesiątek nieprzydatnych guzików, a jedynie te, z których na pewno będziemy korzystać, m.in. przyciski nawigacyjne, do kontroli głośności, przełączania kanałów czy skróty do najpopularniejszych aplikacji VoD. Te ostatnie pozwolą błyskawicznie uruchomić Netflixa, Amazon Prime Video oraz Rakuten TV. Dziwić może brak skrótu do HBO GO, zwłaszcza że jest to jedna z preinstalowanych aplikacji. Nie zabrakło za to polskich serwisów VoD: Tizen oferuje dostęp do platform ipla, Player.pl, TVN24 GO, TVP VoD oraz VOD.PL.

Samsung QLED Q70R – wrażenia z oglądania

Niechybnie zmierzamy do najważniejszej kwestii, czyli odpowiedzi na pytanie, jak te wszystkie technologie wpływają na komfort użytkowania. Zacznijmy od rzeczy najważniejszej, czyli od procesora Quantum 4K, serca całego układu. Kiedy Samsung po raz pierwszy wspominał o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w procesie skalowania filmów do wysokich rozdzielczości, byłem przekonany, że to tylko chwyt marketingowy, nic więcej. Myliłem się, i to bardzo. Już przy okazji recenzji Q90R wspominałem, że procesor rewelacyjnie radzi sobie ze skalowaniem, podobnie wygląda sytuacja z modelem Q70R. Pisanie o tym, że filmy 4K wyświetlane na takim ekranie charakteryzują się wysoką szczegółowością, byłoby truizmem. O wiele większym wyzwaniem jest przetworzenie materiałów w niższych rozdzielczościach w taki sposób, abyśmy po przeskalowaniu nie widzieli irytujących artefaktów.
Procesor skalujący to najważniejszy układ nowych QLED-ów. Odpowiada za upscaling treści do wysokich rozdzielczości/ Zdjęcie: Samsung
I w przypadku Q70R to po prostu działa. Niezależnie od tego, czy oglądasz kanały kablowe, seriale z platformy HBO GO (która nadal nie obsługuje 4K), czy nagrania z YouTube’a – Samsung w taki sposób przetwarza obraz wyjściowy, aby nabrał ostrości i wyrazistości. Dodajmy do tego bezpośrednie strefowe podświetlenie matrycy, a otrzymamy system, który sprawi, że nawet bardzo stare filmy będą dobrze prezentować się na 65-calowej matrycy. Przy omawianiu jakości obrazu trzeba wspomnieć o tym, co jest cechą charakterystyczną QLED-ów – o kropkach kwantowych. Zastosowanie warstwy nanokryształów sprawiło, że telewizor może wyświetlić wysoką paletę barw, a co za tym idzie – zaprezentować filmy dokładnie tak, jak chciałby tego twórca. Nawet bez przeprowadzania ręcznej kalibracji telewizor Q70R dobrze wywiązuje się z tego zadania. Po włączeniu Trybu Film kolory nie są przesycone ani prześwietlone, nawet z aktywowanym HDR-em. A przy tym wszystkim telewizor charakteryzuje się bardzo wysoką jasnością oraz dobrym kontrastem. Dobrze widać to m.in. na przykładzie serialu Dark, w którym mamy możliwość oglądania bohaterów przemierzających jaskinię przy świetle latarki. Z jednej strony wiązka światła jest oślepiająco jasna, z drugiej zaś elementy ukryte w cieniu nie tracą na szczegółowości. Jedynym mankamentem związanym z wyświetlaniem obrazu, jest połyskliwość matrycy. Jeśli dobrze nie przyciemnisz salonu, na tak dużym telewizorze na pewno pojawią się denerwujące odblaski. Niestety, powłokę antyrefleksyjną zastosowano dopiero w modelach Q80R i wyższych, to jej najbardziej brakuje w Q70R. W pudełku nie znajdziemy też modułu OneConnect, który pozwala przesyłać energię i obraz za pośrednictwem jednego kabla, ułatwiając tym samym uporządkowanie przestrzeni wokół telewizora. Na szczęście system zarządzania okablowaniem został dobrze przemyślany – z tyłu obudowy Q70R umieszczono specjalne wyżłobienia, które pozwolą przeprowadzić kable wprost do prowadnic ukrytych w nóżkach. Dzięki temu przewody nie powinny być widoczne podczas oglądania.

Samsung QLED Q70R – nie tylko obraz

Telewizor może nieźle radzić sobie z wyświetlaniem obrazu, jednak to nie ten aspekt najbardziej zapadł mi w pamięć. W nowych QLED-ach najlepsze jest to, jak podchodzą do kwestii dźwięku. Q70R korzysta z systemu inteligentnego dopasowania ścieżki audio, który dba o to, aby widz usłyszał wszystko to, co dzieje się na ekranie. Konfiguracja głośników jest prosta – wystarczy uruchomić kalibrację, a Q70R wyemituje dźwięk kontrolny, po czym przechwyci go za pośrednictwem mikrofonu w pilocie i podda dogłębnej analizie. Na tej podstawie określi profil akustyczny pomieszczenia i automatycznie dostosuje sposób odtwarzania dźwięków. Efekt pracy algorytmów kalibrujących jest świetny. Telewizor dba o to, aby dźwięk był zawsze zrównoważony, dzięki czemu ani wybuchy nie są za głośne, ani rozmowy zbyt ciche. W przypadku poprzednich QLED-ów często zdarzało się, że musiałem na bieżąco regulować głośność, aby zachować wysoki komfort oglądania, tu ten problem nie występuje. Oczywiście dokupienie soundbara i tak będzie dobrym pomysłem, ale nowe QLED-y mają jeden z najlepszych zintegrowanych systemów audio. Jeśli nie najlepszy. Nie można także przejść obojętnie obok typowo gamingowych funkcji Q70R, gdyż Samsung od kilku lat wprowadza coraz więcej technologii skrojonych z myślą o graczach. Posiadacze tego 65-calowca mogą skorzystać z technologii FreeSync synchronizującej odświeżanie matrycy z pracą urządzeń zewnętrznych. Dzięki niej redukuje się tzw. rwanie ekranu występujące w grach podczas odtwarzania wymagających, bardzo dynamicznych scen. Telewizor może także pochwalić się input lagiem rzędu 15 ms, co oznacza, że na polecenia wydawane za pośrednictwem konsolowego pada reaguje błyskawicznie. W tym roku projektanci wprowadzili także gamingową funkcję Dynamicznego Korektora Czerni, która automatycznie podbija widoczność elementów ukrytych w cieniach: zegarów samochodów czy postaci kryjących się w mrocznych zakamarkach plansz. O ile doceniam pomysłowość koreańskich inżynierów i to, jak sprawnie DKC wydobywa detale z czerni, to osobiście wolę grać bez włączania tej funkcji. Wychodzę z założenia, że jeśli coś jest niewidoczne, to takie właśnie powinno być według twórców danego tytułu. Na koniec dwa słowa o Trybie Ambient, czyli miłym dodatku dzięki któremu możemy pożegnać się z czarnym ekranem wyłączonego telewizora. W QLED-ach zainstalowano oprogramowanie, które można przyrównać do wygaszacza ekranu. Kiedy nie korzystamy z telewizora, ale znajdujemy się w salonie, możemy włączyć Tryb Ambient i wyświetlić album ze zdjęciami, żywe animacje, prognozę pogody, zegar czy informacje lokalne. Po sparowaniu QLED-a z telefonem i sfotografowaniu ściany, przy której stoi odbiornik, Tizen dopasuje kolor tła do naszego pomieszczenia. Dzięki temu sprawimy, że telewizor wprost wtopi się w ścianę.
Zdjęcie: Samsung

Krok w stronę telewizji klasy premium

65-calowy telewizor Samsung Q70R to świetny przykład kompromisu pomiędzy przystępną ceną a sprzętem klasy premium. W cenie ok. 7000 zł oferuje większość kluczowych funkcji topowych QLED-ów, za które trzeba zapłacić o kilka tysięcy więcej. Może nie jest aż tak smukły jak wyższe modele i pozbawiono go modułu OneConnect oraz powłoki antyrefleksyjnej, jednak w swojej półce cenowej radzi sobie świetnie. To dobra inwestycja dla tych, którzy chcieliby doświadczyć telewizji wysokich rozdzielczości, nawet jeśli wciąż nie przekonali się do serwisów VoD. W końcu system skalowania obrazu do 4K potrafi konwertować treści w niższych rozdzielczościach, zaś strefowe podświetlenie i kropki kwantowe pięknie wyciągają z filmów głębię i kolory. A jeden z czytelników serwisu naEKRANIE.pl na własnej skórze przekona się, jak telewizor z linii Q70 sprawdza się podczas długich, jesiennych seansów. Wspólnie z firmą Samsung przygotowaliśmy konkurs, w którym do wygrania jest 55-calowy telewizor QLED Q70R. Zasady są proste: weź udział w przygotowanym przez nas quizie i przekonaj redakcję, że to do Ciebie powinien trafić ten telewizor!

Więcej szczegółów znajdziesz na stronie z quizem konkursowym.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj