"Imperium zmysłów" (1976)
Zaczyna się od dojścia do seksualnej ściany. W tej japońskiej opowieści opartej na faktach nadzwyczaj dokładnie pokazany romans pewnej pary prowadzi do tragicznego końca. Seks staje się dla nich obsesją, nie potrafią przestać, wymyślają, eksperymentują, robią wszystko, by jeszcze pogłębić doznania. Do samego końca. Produkcja Oshimy pokazuje też, jak bardzo różni się dalekowschodnia filmowa wrażliwość od naszej. Do dziś żaden z europejskich czy amerykańskich twórców filmów kinowych nie odważył się powtórzyć niektórych pomysłów z tego filmu."Kaligula" (1979)
Co nie znaczy, że nie próbowali wplatać seksu do wysokobudżetowych produkcji. Najsłynniejszą (również z powodu niezadowalającego efektu) próbą był „Kaligula”, czyli filmowa biografia słynnego rzymskiego cesarza-rozpustnika. To film z Helen Mirren, Peterem O'Toole, Johnem Gielgudem czy Malcolmem McDowellem w roli tytułowej, a z drugiej strony z autentycznymi scenami seksu. Całość reżyserował między innymi mistrz włoskich filmowych erotyków Tinto Brass, ale ostatecznych wersji tego filmu było przynajmniej kilka. I żadna udana."Mężczyzna, który patrzy" (1994)
A skoro już o Tinto Brassie, to czas na obowiązkowy polski akcent. To nie jest film ważny czy głośny (Brass nakręcił takich kilkanaście), acz z naszej perspektywy rzecz o tyle ważna, że główną rolę zagrała w nim Polka, Katarzyna Kozaczyk. Film zdobył więc u nas sporą popularność, a jak sama pani Katarzyna przyznała nagabywana o wrażenia w rozmaitych wywiadach (to motyw, który w tym tekście jeszcze powróci), wszystkie członki, które widać w wzwodzie w filmie Brassa, są sztuczne. Tak właśnie wygląda kręcenie filmów nieporno ze scenami erotycznymi - jak już wydaje nam się, że coś widać, to nie jest naprawdę."Boogie Nights" (1997)
Pozostając w temacie sztucznych członków... Świetny, nominowany do trzech Oscarów film Paula Thomasa Andersona o tym, jak wyglądał świat produkcji filmów porno w Hollywood lat 80. Jest tu sporo scen erotycznych, jest niewątpliwie potrafiący zapaść w pamięć sztuczny penis głównego bohatera, jest wreszcie świetnie oddany klimat tamtych czasów. Ale o tym, jak w głównonurtowych filmach i serialach pokazywane jest tworzenie i oglądanie porno, opowiemy w innym artykule już niebawem."Intymność" (2001)
Tymczasem mija kilka lat i znowu słyszymy, że aktorzy przekroczyli wszystkie granice. Bo oto wyraźnie i jednoznacznie widać ich scenę seksu, a to przecież nie żadni amatorzy (w różnych tego słowa znaczeniach), ale para uznanych zawodowców – Kerry Fox i Mark Rylance. Tym razem rzecz ma bardzo dobre i mocne uzasadnienie fabularne – to poważny dramat o potrzebie bliskości, który wygrał na festiwalu w Berlinie.
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj