Psychoanaliza przywołanego już w tym tekście Freuda nadal budzi kontrowersje i posądzenia o nadinterpretacje, ale gdyby ten mógł tylko przenieść się do naszych czasów i zapoznać się ze współczesnymi komiksami czy ich adaptacjami, z pewnością zacierałby ręce. Wszyscy wiemy, że w tym Metropolis czy tamtym Gotham wieże budynków wyrastają jak grzyby po deszczu. Do jaskini Batmana prowadzi przecież tunel, który Freud utożsamiał z pochwą, a wszem i wobec w mieście Bruce’a Wayne’a ukazują się nam falliczne kształty pozornie upiększające aglomerację. Młot Thora czy karabin, którym Deathstroke wycina przeciwników, to także metafory penisa lub jego przedłużenia. Męski członek jest symbolizowany również przez cieknącą wodę: krany, wodotryski, źródełka. Jeśli tą miarą mierzyć ich moc, to obecność w królestwie Aquamana mogłaby u mężczyzn rodzić solidne kompleksy. Są też freudowskie płaszcze i kapelusze, kolejne odwołania do fallusa, a przecież tak gremialnie korzystają z nich komiksowi herosi. Superbohaterki z kolei bardzo chętnie ozdabiają się rozmaitą biżuterią trzymaną w najciemniejszych szkatułkach. Dwa symbole waginy, jeden po drugim. Poison Ivy lubuje się we wszelkiego rodzaju kwiatach, a stąd już prosta droga do spostrzeżenia, że te są narządem płciowym roślin. Uczeń Freuda, Carl Gustav Jung, ma dziś w świecie psychoanalizy jeszcze większy rezonans niż jego mentor. Upatrywał on korzeni znaczenia przywołanych wyżej symboli w różnego rodzaju mitach, folklorze, legendach. Powstaje tu błędne koło, gdyż postrzegana kompleksowo komiksowa historia sama w sobie staje się mitologią, która przekaz płynący z symboliki seksualnej zapewne konserwuje dla przyszłych pokoleń. Problem polega na tym, że hipotetyczni ludzie przyszłości będą musieli starannie pogłówkować nad tym, o co ich protoplastom w erotycznych metaforach zawartych w powieściach graficznych chodziło.
Superman i Big Barda / źródło: DC
Już pal licho te majtki zakładane na różnego rodzaju kalesony. Komiksy niejednokrotnie serwowały czytelnikom seksualne aberracje, erotyczne dziwy i reprodukcyjne cudactwa. W World's Finest Comic #289 Batman i Superman obserwowali orgię obcych form życia, przy czym kosmiczni podróżnicy swoim kształtem przypominali ludzkie jelita wciąż wykrzykujące słowo: „emocje!”. Action Comics No. 593 opowiada z kolei historię Człowieka ze Stali, który… kręci sekstaśmę w czasie erotycznych igraszek z bohaterką nazywaną Big Barda. W Batman: Mroczny Rycerz kontratakuje obdarzony wyjątkową chucią przybysz z Kryptona uprawia w stratosferze seks z Wonder Woman w tak dobitny sposób, że na Ziemi powstają cyklony przeplatane nuklearnymi wybuchami. Zielona Latarnia próbował kiedyś swoich sił w namiętnym pocałunku z 13-latką. Za to na pozór niewinna Supergirl miała pod opieką całą gromadkę superzwierząt, z której wyróżniał się Superkoń: bez ogródek fantazjował o tym, że gdyby tylko był człowiekiem, mógłby w swojej właścicielce rozpalić wszelkie żądze. Ant-Man zaspokajał swój popęd na… grobie przyjaciela z SHIELD, a Robin w wydaniu Dicka Graysona dobierał się do córki Batmana z alternatywnego Wszechświata na oczach swojego guru. Prawdziwa wystawa seksualnych dziwactw, której nie powstydziłby się sam Lynch. W adaptacjach filmowych i telewizyjnych jest zdecydowanie spokojniej, przy czym tam więcej niż trzy grosze do komiksowej opery wrzuca kategoria wiekowa. Dlatego właśnie, gdy tylko Oliver Queen dobiera się do Felicity w tym Nanda Parbat czy w tamtym wspólnym mieszkaniu, widzimy tylko pocałunki, stanik kobiety i… I potem już nic nie widzimy poza rozrzuconymi ubraniami. To zwykła metonimia, zamiennia, w której to, co stało się później, widz musi dopowiedzieć sobie już sam. W seksualnym świecie superbohaterów dochodzi więc do nieustannego zderzania się dwóch zmiennych: erotycznego wyuzdania z subtelną niewinnością miłosnych igraszek i rozmaicie rozumianej gry wstępnej do tych uniesień. Twórcy komiksowi i ich filmowo-telewizyjni odpowiednicy do perfekcji opanowali sztukę sprzedawania publice seksu zamaskowanego całą siecią symboli i znaczeń. Najważniejsze pozostaje to, czego na karcie powieści graficznej czy ekranie nie widać, a co odbiorca będzie mógł reprodukować (niefortunne zapewne słowo…) w swoim własnym umyśle. Nie zmienia to faktu, że seksualność herosów na stałe zapisała się i nadal warunkuje podejście do erotyki w całej popkulturze. Jedni powiedzą, że komiksowa mitologia zjada własny ogon, przyczajając się do zagarnięcia ukształtowanych już wcześniej symboli seksualnych. Inni zauważą, że właśnie powieść graficzna i jej adaptacja stały się doskonałym papierkiem lakmusowym dla współczesnego rozumienia „aktu miłosnego” z całą jego różnorodnością. Spotykamy się gdzieś pośrodku i w każdym z nas drzemią seksualne pragnienia, które mogą (choć nie muszą) wymagać podjęcia działań iście superbohaterskich.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj