Gunsmoke

Jest to najważniejszy serial gatunku, który był pierwszym z tzw. "realistycznych" westernów, czyli takich, które odzierały fabułę z bajkowości i poruszały dojrzałe tematy: prostytucja, wykorzystywanie dzieci i tym podobne motywy, które w tamtych czasach były w telewizji czymś niespotykanym, wręcz można je nazwać tematami tabu. Gunsmoke miał wielki wpływ na popkulturę (wiele filmów i seriali czerpało inspirację) oraz sam gatunek. Nic w tym dziwnego, bo mówimy tutaj o najdłużej emitowanym westernowym serialu. Ma on 635 odcinków i był emitowany przez 20 lat. Licząc jeszcze kilka lat w radiu, to nawet ponad dwie dekady. Z dzisiejszej perspektywy jest to rozrywka dość specyficzna z uwagi na formę realizacji, ale nie można odmówić jej uroku, wyrazistych bohaterów i poziomu, który nadal satysfakcjonuje.

Bonanza

Kto by nie znał tego klasyka? W telewizji puszczany był dość często, ale sam w sobie stanowi rozrywkę na dobrym poziomie. Historia rodziny Cartwrightów, który zmagali się z różnymi przeciwnościami losu, a nawet pomagali innym ludziom. Przede wszystkim w pamięci zapada sympatyczna grupa bohaterów oraz kultowa muzyka, o której nie da się zapomnieć.

Dr. Quinn, Medicine Woman

Jedna z niewielu westernowych produkcji, w których centralną bohaterką jest kobieta. W tym przypadku lekarka pracująca w miasteczku na Dzikim Zachodzie. Z jednej strony mamy przekraczanie granic, bo wiadomo, że w takich czasach kobieta jako lekarz jest czymś niespotykanym i traktowanym z przymrużeniem oka. Z drugiej strony mamy wielowątkowe fabułę problemów miasteczka, które musiały nie raz zagrażać życiu, by dr Quinn miała co robić. Był też centralny romans bohaterki z mężczyzną związanym z Indianami. I wiecie co? To nadal jest dobre!

Rawhide

Ten czarno-biały, serialowy western ma jedną wielką zaletę: Clint Eastwood. Wówczas młody chłopak zagrał jedną z głównych ról w serialu, który doczekał się ponad 200 odcinków. Pomysł na fabułę prosty i z potencjałem: historia poganiaczy bydła, którzy podczas swoich podróży natrafiali na różnych ludzi i im pomagali. Jak to w tego typu serialach bywa pomysły były dość różnorodne i zapewniały rozrywkę na długie godziny.

Kung Fu

Tym razem dostajemy jeszcze inną wariację gatunkową, bo jak sam tytuł wskazuje, nie mamy do czynienia z typowym westernem. Bohater grany przez Davida Carradine częściej rozwiązuje sprawy przy pomocy sztuk walki niż pistoletu. Co prawda nie jestem wielbicielem tego, jak Carradine bił się na ekranie, nie mogę odmówić temu serialowi rozrywkowych walorów. Historie były ciekawe, dopracowane i zapewniały emocje. Może byłby to zupełnie inny serial, gdyby główną rolę zagrał Bruce Lee, tak jak pierwotnie planowano.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj