W najnowszej edycji "Serialowego przeciążenia" m.in.: „Mad Men”, „Czarna lista”, „Żona idealna” „Castle”, „Community” i „Jess i chłopaki”.
Masa seriali w jednym tekście – to główne założenie „Serialowego przeciążenia”, w którym co tydzień znajdziecie luźne spostrzeżenia o popularnych komediach, dramatach czy proceduralach, ich najnowszych odcinkach, ogólnym poziomie i przyszłości. Gdy natomiast nadarzy się okazja polecić jakiś serial niszowy, nie omieszkamy tego zrobić. Zaczynamy!
Stało się! Serial „
The Good Wife” wrócił do punktu wyjścia – tak jakby. Historia zatoczyła koło, a najnowszy odcinek wręcz odtworzył otwierającą sekwencję pilota. Tak w obliczu skandalu z funkcji prokuratora stanowego rezygnował Peter, a teraz padło na Alicię. No ale przecież nic wielce strasznego się nie stało. Jej mąż niedługo po feralnej konferencji prasowej poszedł do więzienia, a pani Florrick ma swoją prawniczą firmę, która bardzo chce ją z powrotem. Ale czy na pewno?
„The Deconstruction” było solidnym epizodem, ale daleko mu do najlepszych w historii produkcji CBS. Z fabularnego punktu widzenia pewne momenty były tu przełomowe, ale niektóre elementy mocno kulały. Lwią część epizodu zajęły kłótnie i knucia dotyczące wzajemnego podkradania klientów. Wszystko wynikające ze zwykłego nieporozumienia. Ci ludzie przeszli zbyt wiele, a więź między nimi jest zbyt silna, aby tak dać się przez zwyczajną pomyłkę zamotać. Wyszło to sztucznie, nieprzekonująco i zwyczajnie irytowało. Całą sytuację uratował moment trzeźwości Kalindy. W końcu okazało się, że całe to zamieszanie pełniło tylko rolę mało subtelnego zapychacza, gdy superbogacz Reese Dipple postawił swoje ultimatum. Diane i spółka nie mogą pozwolić sobie na stratę tej żyły złota, więc co pozostaje Alicii? Peter zasugerował napisanie książki, ale scenarzyści maja chyba coś ciekawszego w zanadrzu.
Zataczamy więc koło. Główna bohaterka znów musi otrząsnąć się po druzgocącej aferze i zacząć budować od początku swoje dobre imię. Raczej nie dokona tego na przestrzeni zaledwie 2 odcinków, więc w takich okolicznościach 7. sezon ma sens, a CBS prawdopodobnie go zamówi. Miejmy tylko nadzieję, że twórcy nie zaserwują nam powtórki z rozrywki i skierują wędrówkę prawniczki na nowe, świeże tory.
A co tu się jeszcze stało? Kalinda zniknęła, ot tak. Zostawiła tajemniczy liścik, uroniła łzę, powiedziała „żegnam” prosto do kamery i słuch o niej zaginął. Wiemy, że Archie Panjabi odchodzi z serialu, ale takiej postaci należy się lepszy
exit. I chyba martwic się o to nie musimy, bo zobaczymy ją jeszcze w finale.
[video-browser playlist="689709" suggest=""]
A teraz „
The Blacklist”, serial, z którym wiązano na początku spore nadzieje, zdegradowany do bycia odmóżdżającym
guilty pleasure. I trzeba przyznać, że w 2. sezonie program NBC do tej roli dostosował się całkiem nieźle. Do pewnego momentu był to głupiutki procedural, ale twórcy nieco wzięli się w garść i liczba
facepalmów na seans drastycznie zmalała (najbardziej cieszy fakt, że agent Ressler zaczął stanowić w tej historii tło i na pierwszym planie widujemy go rzadko). No i może podobać się to, że
sprawy tygodnia zaczynają grać drugie skrzypce do głównych wątków, a czasem nawet są z nimi połączone.
Końcówka obecnej serii zapowiada się naprawdę ciekawie, mamy bowiem do czynienia z motywem starym jak świat, czyli z konspiracją wprowadzaną w życie przez potężnych ludzi na wysokich stanowiskach i planowanym zamachem terrorystycznym. Widzieliśmy podobne rzeczy już tysiące razy, ale nie bez przyczyny wciąż się to powiela – takie opowieści są zawsze ekscytujące i na ekranie sporo się dzieje, a czegóż więcej wymagać od produkcji rozrywkowej?
Cały czas rozwija się więc historia tajemnic Fulcrum i to, jak wpływają one na relacje Elizabeth i Reda. Najważniejsze pytania postawione jeszcze w pilocie doczekują się też odpowiedzi, jak choćby to, że Raymond wrzucił Toma do życia agentki Keen, która - jak się okazuje - jest z pochodzenia Rosjanką. Wciąż zagadką pozostaje kwestia tego nieszczęsnego pożaru z jej dzieciństwa, ale coś mi mówi, że przed finałem poznamy prawdę na ten temat.
Niedorzeczne pomysły i niski poziom drugiej połowy 1. sezonu zraził wielu widzów do „Czarnej listy”, którzy zwyczajnie przestali hit NBC oglądać (ja sam byłem tego bardzo blisko), jednak ci, którzy zacisnęli zęby i dotrwali do bieżących epizodów, mogą czerpać frajdę z tej niezobowiązującej opowiastki.
[video-browser playlist="689710" suggest=""]
W „
Mad Men” w tym tygodniu w centrum opowieści była agencja Sterling Cooper & Partners, która właśnie przestała istnieć. W czasie, gdy z uwagą śledziliśmy, jak poszczególne postacie naprawiają/niszczą swoje życia osobiste i zawodowe, jedyna rzecz, na której zawsze mogli się oprzeć, poszła do piachu. Aby utrzymać się na powierzchni, Don i spółka podpisali 5-letnie kontrakty z gigantem McCann-Erickson. Po roku nadszedł czas na konsekwencje. SC&P zostało wchłonięte, a nasi bohaterowie poszli do reklamowego nieba. Zdali test! Świat stoi przez nimi otworem, a także tacy klienci jak Jaguar czy Coca-Cola. Dlaczego jednak ich to nie cieszy?
To koniec pewnej ery, bo przecież co by się na przestrzeni tej prawie dekady w świecie „Mad Men” nie działo, Don, Roger czy Joan zawsze mieli swoją firmę – z naciskiem na
swoją. Różnego rodzaju połączenia, sojusze czy inne zakulisowe perturbacje miały od czasu do czasu miejsce, ale względna niezależność zawsze była priorytetem. Cały ten wysiłek poszedł teraz w dużej mierze na marne, a jego wieńczącym etapem jest funkcja korporacyjnych marionetek. Nic dziwnego, że mało kto jest z takiego obrotu spraw zadowolony. Może Ted (bo wreszcie może pracować nad kampaniami firmy farmaceutycznej) i pies na kasę, Harry Crane. Protagoniści pierwszego planu są jednak porządnie zdołowani i trudno mieć im to za złe – to tak, jakby sprzedali swoje dusze diabłu.
Nie zabrakło w „Time & Life” także historii bardziej osobistych. Znów nieco odpoczęliśmy od Dona, a swoje 5 minut dostali Pete i Peggy. No a jak zdecydowano się wyeksponować te dwie postacie, to musiały się pojawić nawiązania do ich przelotnego romansu i syna, o którym oboje starają się zapomnieć. Campbellowi wychodzi to trochę lepiej niż pannie Olson, która wciąż stawia karierę na pierwszym miejscu, ale prędzej czy później demony przeszłości uderzą w nią ze zdwojoną siłą.
Podczas seansu pojawiła się zresztą w mojej głowie teoria, że są tu budowane podwaliny pod przeskok w czasie i być może jakiś epilog w ostatnich kilkunastu minutach serialu ukazujący życie bohaterów u progu nowych dekad. To nie może zakończyć się na 1970 roku, prawda? Tym bardziej, kiedy już wiemy, co nasi spece od reklamy będą robić przez najbliższe 4 lata w czeluściach McCanna. No, ale najważniejszy jest tutaj Draper i może faktycznie po prostu wyskoczy on z wysokiego piętra wieżowca, nie lądując jednak tym razem na wygodnej kanapie jak w czołówce - i tak to się wszystko zakończy.
Serial AMC jest w sezonie 7B lepszy z każdym kolejnym odcinkiem. Ten najnowszy był już niemal perfekcyjny, a przecież jeszcze 3 przed nami. Można więc tylko zacierać rączki przed wielkim finałem.
[video-browser playlist="689707" suggest=""]
„
Community” zaserwowało ostatnio 2 najlepsze odcinki w 6. sezonie i wcale nie przeszkadzało mi, że jeden z nich był 30-minutową reklamą Hondy. Jednym z wyznaczników absurdalnego humoru tego serialu jest to, że twórcy nie próbują zadowolić sponsorów, umieszczając ich produkty w historii dyskretnie (albo obrażając inteligencję widza, myśląc, że robią to dyskretnie). Tutaj było to integralną częścią fabuły i choćby dzięki temu mogłem już ze 117 razy obejrzeć powyższy fragment, w którym Paget Brewster i Jim Rash niszczą system i rozkładają na łopatki.
Najnowszy epizod to zaś już totalna jazda bez trzymanki, a Greendale zamieniło się w plan filmu science fiction, który określony został jako „Chinatown” w kosmosie. Zazdrość Jeffa w stosunku do Chrisa Pratta miała swoje odzwierciedlenie w garści soczystych żartów, Allison Brie w obcisłym wdzianku to jak zwykle zjawiskowy widok, a Britta niekapująca nawiązania do „Ludzi honoru” to wisienka na torcie. Fantastyczny jest ten serial. Szkoda, że kolejnej serii raczej już nie zobaczymy. Może ten pełnometrażowy film uda się zrobić.
Nowy „
Castle” bez niespodzianek – znów świetny. Nie wiem, czy zbyt wielu miałbym oponentów, gdybym postawił tezę, że 7. sezon jest najlepszym w historii serialu. Na pewno najrówniejszym, prezentującym wysoką formę przez cały czas trwania. Po rewelacyjnym epizodzie sprzed tygodnia, który związany był z głównym wątkiem, trzeba było znów przestawić się na tryb proceduralny, a twórcy podjęli znakomitą decyzję, modyfikując sprawdzony schemat. Zostawiliśmy Nowy Jork w tyle i udaliśmy się w przestworza, aby rozwiązać zagadkę morderstwa w samolocie. Tu też nie będę udawał, że jest to jakiś oryginalny pomysł, ale nie liczy się fakt, że to ograna klisza, tylko to, jak zostaje zaprezentowana. A przyczepić się nie można do wielu rzeczy, bo fajne twisty były, humor też, a nawet mieliśmy węża na pokładzie w nawiązaniu do filmu z Samuelem L. Jacksonem. Super zabawa.
[video-browser playlist="689708" suggest=""]
Nie zawiódł też John Oliver, który w swoim „
Last Week Tonight with John Oliver” przedstawił nam m.in. premiera Nowej Zelandii i jego obsesję na punkcie kobiecych warkoczy (serio, koleś musi o tym z kimś porozmawiać) i skrupulatnie przyjrzał się współczesnym firmom odzieżowym. Oczywiście zrobił to w taki sposób, że każdy, kto obejrzy powyższy materiał, zastanowi się kilka razy, zanim kupi sobie coś nowego do ubrania przy okazji kolejnej wizyty w centrum handlowym.
Na koniec „
New Girl” oraz kilka zdań o przedostatnim odcinku 4. sezonu, który był swoistym pożegnaniem Damona Wayansa Jr. Aktor nie powróci jesienią do głównej obsady i trzeba było jego rychłą nieobecność jakoś uzasadnić. Nie kombinowano przesadnie i Coach po prostu przeniesie się do Nowego Jorku... z miłości. Pomysł prosty jak drut, ale nawet działa. Lepszych epizodów w tej serii była cała masa, jednak wyszło to wszystko dość zgrabnie. Dobrze, że zajęto się tym wątkiem już teraz, aby nieco odważniej móc poczynać sobie w nadchodzącym finale.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h