Na pewno znacie tę sytuację. Czekacie bardzo długo na premierę filmu, na który bardzo chcecie iść do kina  lub zabieracie się za oglądanie serialu, który polecają Wam wszyscy znajomi. Jednak w czasie przeglądania kolejnych stron z newsami lub portali społecznościowych ktoś podrzuca Wam informację dotyczącą ważnych aspektów fabuły produkcji, którą macie zamiar obejrzeć. Nie wiem, jak Wy, ale kilka razy zdarzyła mi się taka sytuacja, gdzie zdradzono mi finał danego serialu lub główny twist fabularny filmu i delikatnie mówiąc, byłem wkurzony, ponieważ w ten sposób straciłem przyjemność z odkrywania tajemnicy danej produkcji. Na szczęście dzisiaj już ta sytuacja się zmienia i widzowie, a nawet sami twórcy robią wszystko, aby nie zaspoilerować nikomu ważnego wątku filmu bądź serialu. Wynika to ze zwykłej przyzwoitości, aby nie psuć drugiej osobie wrażeń z seansu. O tej zmianie świadczy choćby postawa braci Russo, twórców obecnego już na ekranach polskich kin widowiska Avengers: Koniec gry, którzy postanowili wystosować oficjalny list do fanów, prosząc ich, aby nie spoilerowali innym widzom fabuły filmu. Tak fani MCU połączyli się w myśl zasady #DontSpoilTheEndgame. Ja jestem jeszcze przed seansem Końca gry, jednak w związku z pracą redakcyjną jestem narażony na przypadkowe natrafienie na spoiler. Mimo wszystko, obserwując to, co się dzieje w sieci stwierdzam, że zmiana następuje, ponieważ począwszy od Facebooka na komentarzach, pod newsami skończywszy, nie trafia się żaden "znawca" tematu, który postanowi zepsuć innym frajdę z oglądania tego oczekiwanego przez wiele osób, w tym mnie, blockbustera. Jednak jakieś 15 lat temu, gdy na dobre weszliśmy w erę Internetu, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Wówczas nagminnie zdarzały się przypadki, że w czasie wymian zdań w sieci ktoś zaspoilerował innym ważny wątek z serialu lub filmu, a zwiastuny wypuszczane przez wytwórnie zdradzały praktycznie całość fabuły poszczególnych produkcji. Wiele koncernów do dzisiaj nie wyciąga wniosków z poprzednich lat i nadal daje nam całą historię filmu na tacy już w krótkiej zapowiedzi, co uczyniło choćby Paramount Pictures, zdradzając w zwiastunie Terminator Genisys najważniejszy twist fabularny widowiska związany z Johnem Connorem. Koniec końców film okazał się klapą, być może nie tylko przez kiepski scenariusz, ale również przez zabranie widzom pewnego przywileju odkrywania opowieści razem z bohaterami. Podobnym, bardzo słabym zabiegiem producentów i marketingowców było umieszczenie na oficjalnym profilu serialu Mentalista na Facebooku w czasie trwania 6. sezonu siedmiu bohaterów, podejrzanych o bycie Red Johnem, głównym antagonistą serialu. Ci byli systematyczne skreślani z tygodnia na tydzień aż do momentu, w którym został ostatni. Dla widza, który jest na bieżąco z produkcją, to rozwiązanie jakoś nie sprawiło problemów. Jednak jeśli ktoś nadrabiał serial, to był raczej strzał w kolano ze strony twórców. Na jakiś czas musiałem odlajkować profil produkcji na Facebooku. Chyba fani seriali byli i są w pewnym stopniu nadal najbardziej narażeni na spoilery, ponieważ przy oglądaniu kilku naraz ciężko zachować regularność, która pozwoliłaby nie nadrabiać odcinków. Pierwszymi serialami jak sobie przypominam, w których twórcy dbali o tajemnicę i dozowali widzowi przyjemność z oglądania były Skazany na śmierć i przede wszystkim Zagubieni. To produkcje, w których odkrywanie kolejnych wątków stało się prawdziwą gratką i widzowie nie martwili się, że zostali pozostawieni przez scenarzystów z kolejnym cliffhangerem, którego finał zobaczą za tydzień. W Internecie powstawały nawet specjalne fora, na których fani tych seriali dyskutowali godzinami nad kolejnymi, zakręconymi teoriami związanymi z rozwojem fabuły. Następne lata zmieniły podejście innych twórców serialowych. Sam sposób dbania o to, aby żaden szczegół historii z danej produkcji nie wyciekł wcześniej przybrał ogromne rozmiary. Wokół tajemnic, które nagromadziły się w serialach budowano całe kampanie marketingowe kolejnych sezonów. Doskonałymi tego przykładami są Gra o tron i The Walking Dead. Przecież sytuacje związane z tym, czy Jon Snow naprawdę umarł lub kogo zabił Negan napędzały wyobraźnię widzów i sprawiały, że kolejne osoby dołączały do obydwu serialowych światów. Te cliffhangery stały się wręcz historycznymi momentami dla popkultury i były fundamentem dla powstawania wielu fanowskich teorii. Sami twórcy Gry o tron w ostatnich latach przeszli samych siebie, jeśli chodzi strzeżenie tajemnic hitu HBO. Scenariusze otwierane tylko za pomocą specjalnej aplikacji czy urządzenia do niszczenia dronów, które chcą zrobić zdjęcie planu stały się codziennością dla ekipy serialu. To nie tylko pozwalało na komfort pracy, ale również kreowało wzrost zainteresowania wokół projektu i przede wszystkim dało szansę na przyjemny, emocjonalny rollercoaster w czasie odkrywania kolejnych, szokujących twistów w Westeros. To, co w świecie seriali, zmieniło się również w sferze filmowej. Coraz więcej producentów dba o to, aby oczekiwane przez widzów produkcje nie wystrzeliły wszystkimi swoimi tajemnicami przed premierą. Pewnym kamieniem milowym w tym aspekcie było podejście ekipy widowiska Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Zwiastuny nie zdradzały praktycznie nic z fabuły, oprócz zaprezentowania głównych bohaterów produkcji. Wówczas sami widzowie poczuli paranoję przed spoilerami i zobaczyli uroki z dawnych czasów, kiedy o historii jaką przedstawia film widzowie dowiadywali się dopiero, zasiadając w sali kinowej. Fani zaczęli ponownie widzieć piękno w niewiedzy, jaka buduje atmosferę wokół filmu. Ten sposób bardzo szybko podłapali producenci z Marvel Studios i kolejne widowiska z MCU, począwszy od Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów, dozowały fanom napięcie, którego kulminacja miała miejsce dopiero, gdy widzowie zasiedli wygodnie w fotelach kinowych. Ne ma nic piękniejszego dla kinomaniaków i serialomaniaków od odkrywania kolejnych elementów opowieści i zwrotów akcji wraz z bohaterami filmów i seriali. Te emocje, które towarzyszą nam w czasie seansu są tak naprawdę kwintesencją miłości do kina i telewizji. Dlatego spoilerowanie można uznać za największą zbrodnię wobec wielbicieli produkcji filmowych i serialowych. Bo najważniejsze jest to, aby po zakończeniu seansu wyjść z kina lub wyłączyć telewizor  z poczuciem, że właśnie przeżyło się coś wyjątkowego, co zostanie pod powiekami i przede wszystkim w sercu na długo. I tego Wam wszystkim życzę. Na koniec jeszcze zwracam się z prośbą o nie spoilerowanie w komentarzach na przykład wątkami z Końca gry. Pamiętajcie, pstryknięcie Thanosa jest niczym w porównaniu z gniewem rzeszy fanów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj