Stan Lee, niekwestionowana legenda świata komiksu, człowiek, który dał pokoleniom czytelników możliwość obcowania z wyjątkowymi postaciami. To dzięki niemu możemy podziwiać na kartach kolejnych komiksów przygody Spider-Mana, drużyny X-Men czy Daredevila. Lee był człowiekiem, bez którego era opowieści obrazkowych nie byłaby taka sama, a dzisiaj zapewne nie bylibyśmy świadkami fenomenu kulturowego jakim jest Kinowe Uniwersum Marvela. Aż do chwili śmierci był ściśle związany ze swoimi bohaterami i brał czynny udział w rozwijaniu komiksowej sfery nie tylko na kartach kolejnych zeszytów Marvela. Co ciekawe, ten legendarny twórca na początku swojej kariery w wydawnictwie wcale nie marzył o świecie komiksów, a o losie znanego i szanowanego pisarza. W młodości Stanley Lieber, jak się wówczas nazywał Lee, uwielbiał pisać, a któregoś dnia przyśniło mu się, że stworzy wielką, amerykańską powieść. Swoje pisarskie umiejętności trenował między innymi tworząc nekrologi dla jednej z gazet. Jednak wkrótce szczęście się do niego uśmiechnęło i w 1939 roku otrzymał posadę w wydawnictwie Timely Comics, jak wówczas nazywał się Marvel. Lieber szybko zorientował się na czym będzie polegać jego nowa praca i, mówiąc łagodnie, nie spodobało mu się to. Mimo tego nie zrezygnował, uznając to za tymczasowy przystanek na jego drodze do kariery wielkiego pisarza. W wydawnictwie tworzył krótkie opowiadania komiksowe, dzięki czemu mógł ćwiczyć warsztat. Jego literackim debiutem był trzeci numer komiksu Captain America. Stanley uznał jednak, że nie chce podpisywać się pod, jak to określił, głupkowatymi komiksami swoim własnym nazwiskiem. Postanowił zmienić je na Lee. Ciekawostką jest tutaj, że szybko pożałował swojej decyzji z bardzo prostego powodu, ponieważ Stan Lee brzmi tak samo jak Stanley, przez co nastąpiły trudności przy sprawach urzędowych i przywitaniach. Wkrótce jego szefowie, Jack Kirby oraz Joe Simon, zlecili młodemu twórcy pisanie scenariuszy do komiksów, na które nie mieli czasu. Tak Lee zyskał posadę redaktora w wydawnictwie. To stanowisko miało być dla przyszłego, wielkiego pisarza tymczasowe, jednak, jak się później okaże, będzie drogą na szczyt świata komiksu. W czasie II wojny światowej Lee musiał na trzy lata przerwać swoją pracę redaktora na rzecz służby w wojsku, do której zgłosił się na ochotnika. Na początku młody twórca naprawiał słupy telegraficzne i sprzęt komunikacyjny, jednak wkrótce został przeniesiony do Wydziału Filmów Szkoleniowych, do których pisał scenariusze. Według klasyfikacji wojskowej był dramatopisarzem. Do tamtej pory tylko dziewięć osób w armii otrzymało ten tytuł. Po powrocie ze służby do wydawnictwa Lee nadal zajmował się tworzeniem opowieści z przeróżnych gatunków, od romansów i komedii po science fiction i horror. Z czasem scenarzysta przestał widzieć w swojej pracy możliwości rozwoju i na poważnie rozważał zakończenie kariery. Wówczas o komiksową legendę upomniały się jego dobre duchy, superbohaterowie. Pod koniec lat 50. XX wieku Julius Schwartz, redaktor DC Comics, zrewitalizował archetyp herosa, tworząc nową wersję przygód Flasha, a następnie drużynę Justice League of America. Wydawca zlecił Lee, aby on również wykreował superbohaterski zespół, który mógłby się równać z tworem konkurencji. Niechętnego do tej pracy Stana namówiła żona, która powiedziała, że i tak nie ma nic do stracenia i mógłby poeksperymentować z tymi opowieściami. Tak zapoczątkowana została złota era w historii Marvela. Więcej o tym można dowiedzieć się też z książek Marvel Comics: The Untold Story oraz Stan Lee: The Man behind Marvel. W tamtych czasach superbohaterowie byli zwykle przedstawiani jak idealne postacie: bez skazy, mające wręcz boski charakter, z którymi czytelnik nie za bardzo może się utożsamiać. Herosi, których stworzył Lee, mieli swoje wady, zwykłe, codzienne problemy, ułomności, kłócili się, mieli złe nastroje czy napady melancholii. Byli po prostu zwykłymi osobami, którym przyszło w wyniku zdarzeń losowych lub niezależnie od własnej woli znaleźć w dziwnym położeniu życiowym. To nadało głębszego tonu komiksom i sprawiło, że stały się jeszcze bardziej popularne. Pierwszym składem herosów wypuszczonym przez Lee była Fantastyczna Czwórka, oparta na poprzednim zespole superbohaterów Jacka Kirby'ego Challengers of Unknown. Popularność komiksu zmusiła Stana i resztę twórców do wyprodukowania kolejnych tytułów. Wśród nowych postaci znaleźli się Thor, Hulk, Iron Man, X-Men, które powstały ze współpracy Lee i Kirby'ego, Daredevil, wspólne dziecko Stana i Billy'ego Everetta oraz Doktor Strange, którego Lee wykreował wraz ze Stevem Ditko. Z tym ostatnim nasz legendarny twórca wprowadził do panteonu komiksowych herosów jeszcze jedną postać. Był to nie kto inny, jak Spider-Man. To wszystko sprawiło, że Marvel stał się gigantem na rynku opowieści obrazkowych. Rewolucja Lee wprowadziła nowy sposób komiksowego opowiadania oraz kreowania postaci, przyciągając nową falę fanów, już nie tylko w wieku dziecięcym, ale także nastoletnim i dorosłym. Przy okazji Stan starał się budować poczucie wspólnoty czytelników  z twórcami komiksów między innymi zamieszczając informacje o kolejnych wydawnictwach pisane w przyjacielskim, bezpośrednim tonie. Taka taktyka zakończyła się sukcesem, czego najlepszym przykładem jest to, że gdy listy do innych wydawnictw rozpoczynały się od słów Drodzy Redaktorzy, w Marvelu w nagłówku widniało Drodzy Stan i Jack. W ten sposób Marvel i jego komiksy stały się nieodłącznym elementem popkultury. Dzięki temu historie mogły być sferą dyskusji i poruszać kolejne trudne tematy, które dotyczyły amerykańskiego społeczeństwa, między innymi wojny w Wietnamie czy wyborów prezydenckich. Marvel pod dowództwem Lee wprowadził również jedną z pierwszych czarnoskórych postaci w komiksach, którą był Robbie Robertson w The Amazing Spider-Man #51. Wkrótce dołączył do niego Król Wakandy, Czarna Pantera, stając się pierwszym czarnoskórym herosem. Z czasem wpływ społeczny Lee i komiksów Marvela był tak wielki, że nawet Amerykański Departament Zdrowia, Edukacji i Opieki Społecznej poprosił redaktora o stworzenie komiksu o problemie związanych z narkotykami. Lee wplótł ten wątek do The Amazing Spider-Man #96-98, w których przyjaciel Petera Parkera uzależnia się od substancji odurzających. Twórca starał się w kolejnych komiksach poruszać inne społeczne problemy jak rasizm, nietolerancja czy bigoteria. W 1972 roku Lee przestał produkować comiesięczne historie, aby objąć najważniejsze stanowisko, wydawcy Marvela. Szybko Stan stał się twarzą wydawnictwa, uczestnicząc w konwentach, wykładach i dyskusjach panelowych. Na krótko Lee był również prezesem Marvela, jednak szybko zrezygnował z tego stanowiska, ponieważ aspekty finansowe i urzędowe przyćmiewały w jego mniemaniu proces twórczy. W 1981 roku Lee przeniósł się do Los Angeles, aby rozwinąć działalność telewizyjną i filmową Marvela. Legendarny twórca kontynuował pracę w tym elemencie aż do chwili śmierci. Zapewne w latach 80. nie przypuszczał, że dzisiaj filmy i seriale z uniwersum Marvela będą stanowić swoisty fundament popkultury. Lee był producentem wykonawczym praktycznie każdej produkcji spod znaku Marvela i w kontrakcie miał zapisane, że w każdej z nich musi zaliczyć tak zwane cameo, czyli krótki gościnny występ. Widzieliśmy go zatem jako weterana wojennego na imprezie w Avengers: Age of Ultron, pracownika muzeum w widowisku Captain America: The Winter Soldier czy astronautę w filmie Guardians of the Galaxy Vol. 2. Lee w ostatnich latach nie tworzył już tak dużej liczby komiksów jak kiedyś, jednak od czasu do czasu mogliśmy znaleźć jakieś jego nowe wydawnictwo na rynku. Nie zmienia to faktu, że był on ikoną, nie tylko świata powieści obrazkowych, ale również samej popkultury. Lee stał się człowiekiem-instytucją, którego szanowali wszyscy, od przedstawicieli świata sztuki po współczesnych biznesmenów, którzy w młodości sięgali po kolejne zeszyty przygód postaci, które stworzył. Dla mnie ten legendarny twórca to nie Człowiek-Marvel, to po prostu superbohater popkultury.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj