Spójrzmy chociażby na film Geostorm z ubiegłego roku, w którym w ekipie kosmicznej znajdowali się przedstawiciele różnych państw. Każdy z nich był oczywiście przewidywalny i sprawiał wrażenie, jakby profil charakterologiczne napisany został przez dziecko z podstawówki. Niemiec marzył o piwie, Japończyk znał się na technologii, a wszystkich i tak musiał uratować Amerykanin. W kinie nikt nie pożąda oglądania bohaterów, którzy nie potrafią wnieść czegoś więcej, niż tylko bycie chodzącą oczywistością. Nie brakuje jednak bohaterów mogących mieć na drugie imię stereotyp, a których i tak uwielbiamy. Świetnym przykładem jest James Bond. Przy pomocy wdzięku, niezwykłych gadżetów i wstrząśniętego niemieszanego martini, jest w stanie dokonać rzeczy niemożliwych. Jest to wzór mężczyzny doskonałego, zawodowca pełną gębą, a jednak cieszy się wśród widzów ogromną popularnością. Nadmierne uogólnienia przypisywane poszczególnym grupom społecznym nie zawsze stanowią dla widza przeszkodę. Wpisywanie się w schemat bycia tajnym agentem, samotnym wilkiem czy mścicielem, nie musi być od razu skazane na porażkę, wręcz przeciwnie. Utarte schematy są skuteczne z prostego powodu - dzięki nim w łatwy sposób można zawiązać więź pomiędzy dziełem filmowym, bohaterem i widzem.
fot. Twitter Toma Cruise'a
Prawdopodobnie wynika to z faktu, że najbardziej lubimy to, co znamy. Przy oglądaniu różnego rodzaju produkcji występuje element tożsamości. Jeśli bohater posiada podobne cechy do naszych, to o wiele łatwiej jest nam spędzić z nim kilka wspólnych godzin. Jeżeli charaktery te nie są zbyt przejaskrawione, to granie na stereotypach ma swoją znaczącą wartość, zwłaszcza jeśli nie są zgodne z panującą rzeczywistością. Dzięki temu seans The Bourne Identity czy Mission: Impossible nie stanowi dla nas problemu i szybko potrafimy zidentyfikować głównego bohatera, od którego zależą losy świata. Choćby twórcy się starali, to bardzo trudno jest uniknąć stereotypowych cech tajnego agenta. Widz łapie te smaczki i dzięki filmowej erudycji czuje się na seansie swobodnie, bo nie będzie musiał się specjalnie wysilać ze zrozumieniem złożoności bohatera. Jest to też zasługa pewnych zaszufladkowań, które są bardzo skuteczne we wprowadzaniu kolejnych bohaterów. To samo tyczy się mścicieli, którym trudno jest wyzbyć się miana pokrzywdzonych morderców. W filmie Kill Bill: Vol. 1 Quentin Tarantino, Panna Młoda chce zemścić się za zabójstwo swojego niedoszłego męża i zniszczenie ceremonii ślubnej. Czy w takim wypadku możemy mówić o stereotypie? W końcu nie jest to kobieta, która siedzi w kuchni i robi obiad, a sięga po katanę i robi z nią niesamowite rzeczy. Jednak Kill Bill składa się z wielu filmowych cytatów i sam motyw zemsty choć oryginalnie zarysowany, to jednak pokazuje nam wiele cech wspólnych dla motywu mściciela. Te poszczególne podobieństwa trudniej dostrzec, ponieważ filmy bazujące na motywie zemsty, są o wiele bardziej złożone i prezentują jednak różne charaktery. Rewanżystów w takich filmach jak Oldboy, The Crow, czy V for Vendetta trudno jest podpiąć pod konkretne cechy, ale bez wątpienia przyświeca im jeden cel, do którego dążą za wszelką cenę. Dlatego też zdecydowanie lepiej ogląda się takie produkcje niż te typowo nastawione na motyw samotnego wilka jak np. w filmie Lone Wolf McQuade, gdzie Chuck Norris jednym kopem z półobrotu rozwaliłby całą armię.
źródło: materiały prasowe
Pojawianie się stereotypowych postaci wpisujących się w schematy kina szpiegowskiego czy będących poszukującymi zemsty mścicielami nie powinno się wypalić zbyt szybko. Tym bardziej, że kino od dekad bazowało na stereotypach. Przypisywano do nich nawet aktorów, więc choćby Cary Grant nie był mile widziany w innej roli niż amant uwodzący wszystkie kobiety świata. Było wtedy widzom o wiele łatwiej podjąć decyzję i jeśli widzieli nazwisko aktora na filmowym plakacie, to już mniej więcej wiedzieli czego się po danej produkcji spodziewać. Dziś jest podobnie, bo idąc na film z Sylvester Stallone, to już możemy wydedukować, z jakim tworem będziemy mieli do czynienia. Nastały oczywiście zmiany i nie raz już aktorzy wpisujący się w schematy zaskakiwali widzów zupełnie innymi rolami, ale niewątpliwie Tomasz Karolak będzie utożsamiany z rolami w komediach romantycznych z białym plakatem, a Stallone wciąż będzie bardziej pamiętany jako Rambo. Widzowie uwielbiają silnych bohaterów, którzy prowadzą nas podczas seansu.  Nawet ważniejsze wydaje się to w serialach, gdzie musi ta postać przyciągnąć nas na wiele godzin. Aby nawiązać i wzmocnić więź, twórcy często dorzucają elementy, dzięki którym łatwiej będzie nam zidentyfikować, współczuć i sympatyzować z postacią. Nic zatem dziwnego, że tak chętnie zachwycamy się stereotypowymi bohaterami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj