Przyzwyczaiłeś się już do oglądania Piotra Stramowskiego, grającego Ciebie? To wspaniałe uczucie, choć ja nigdy nie byłem tak solidnie zbudowany jak Piotr (śmiech). To znakomity aktor, który niezmiernie szybko się uczy. Pitbull. Nowe porządki był jego debiutem ekranowym w roli policjanta. Jak sam przyznaje, wcześniej nie dostawał zbyt męskich ról, a nagle musiał wkroczyć w świat testosteronu i silnych osobowości. Do tego jego gra musiała być przekonująca a on prawdziwy. Jego zadaniem było pokazanie rzeczywistych wydarzeń i ludzi, którzy nie są wytworem czyjejś wyobraźni. Patryk Vega, pisząc scenariusz, nie zmyśla. Nie tworzy rzeczywistości, tylko osadza ją w pewnej fabule. Czyli Majami w wersji Piotrka to jest faktycznie twoje życie w stosunku jeden do jednego? Nie. Ta postać to jest kompilacja kilku osób. Ode mnie został zaczerpnięty irokez, tatuaże i kilka historii z życia operacyjnego. Wydaje mi się, że takie rozwiązanie jest ciekawsze i, co możemy zobaczyć po frekwencji w kinach, widzom się to spodobało. To które z opowieści, które znamy z ekranu, przydarzyły się Panu? Na przykład scena, od której zaczyna się Pitbull. Niebezpieczne kobiety, w której policjanci, wyciągając motocyklistę spod tira, urywają mu głowę. To przydarzyło się właśnie mnie na służbie. Także scena, w której policja strzela się z gangusami. A jakaś cecha charakteru? Niesubordynacja. Zawsze byłem człowiekiem, który chadzał swoimi drogami i nie przepadał za bezsensownymi czasem rozkazami. Tak jak Majami w filmie, byłem zawsze niepokorny. Nie bałem się mówić tego, co myślę. Jak reagujesz na to, że ludzie siedząc w kinie na tym filmie inspirowanym prawdziwymi wydarzeniami się śmieją? Nie są przerażeni tym, co widzą. Takie jest życie. To co dla mnie było koszmarem w pracy i śniło mi się po nocach, pokazane na ekranie wzbudza w ludziach śmiech. Rozmawiałem o tym z Patrykiem, chciałem nawet dorzucić więcej różnych, dziwnych zdarzeń, które przydarzyły mi się w pracy, ale on powiedział: „Janek, ludzie i tak nie uwierzą w to, co im pokażemy. Nie ma co przesadzać”. Miał rację. Widzowie w bardzo dużym stopniu uważają, że to co widzą w filmach Vegi, to wytwór jego wyobraźni A to nieprawda. Brakuje ci pracy w policji? Bardzo. Wiele razy łapię się na tym, że słysząc jakiś wystrzał sięgam odruchowo pod kurtkę w poszukiwaniu broni, a jej tam nie ma. Szukam więc innych wrażeń, które dostarczą mi tej adrenaliny. W tej części debiutujesz jako aktor. W wieku 46 lat zadebiutowałem na wielkim ekranie, choć od dawna pracuję z Patrykiem jako konsultant. Wcześniej jednak nie zaproponował mi takiej odmiany. To było bardzo fajne doświadczenie. Zwłaszcza, że na początku myślałem, że to będzie tylko jakiś epizod. Pojawię się na ekranie na chwilę, wygłoszę jakąś krótką kwestię i zniknę. Patryk miał inny pomysł. Powierzył mi większą, ważną rolę, którą rozbudowywał jeszcze w trakcie zdjęć, i to nie policjanta, a gangstera. Jak wszyscy wiemy, Patryk lubi stawiać ludzi w kontrze do tego, w czym czują się dobrze. Dla mnie to był super pomysł. Zwłaszcza, że gram gangstera z zasadami, a takich jest coraz mniej. To prawie wymarły gatunek. Przyznam szczerze, że po tej przygodzie nabrałem szacunku do pracy aktora. Dotąd, jako widz, nie wiedziałem, że jest to tak ciężki zawód. Zauważyłem też, że tak jak Piotrek bardzo dużo nauczył się ode mnie o pracy policjanta, tak ja w tym samym czasie bardzo dużo dowiedziałem się o pracy aktora. Polega ona w dużej mierze na słuchaniu tego, co mówi reżyser czy operator. Jeśli tego nie robisz powstaje niezliczona ilość dubli, które są niezmiernie wycieńczające. Jak to słuchanie innych współgrało z Twoją niesubordynacją i niechęcią do otrzymywania rozkazów? Ja zawsze przyjmuję mądre polecenia (śmiech). Przy innych od razu się stawiam. Potrafiłem Patrykowi powiedzieć „Nie zrobię tego, bo to jest głupie”. Na co mówił „Dobrze. Rozumiem, ale i tak masz to zrobić”, więc robiłem. Z nim nie wygrasz. Zauważyłeś, że gangsterzy w filmach Vegi to inteligentni goście, a nie tępaki w dresach? Tak właśnie wygląda życie. Jeśli mamy w kinie pokazać jakiegoś gangusa, który jest wart tego, by przybliżyć jego sylwetkę, to właśnie tego inteligentnego. Abstrahując od tego, że jest to facet zajmujący się nielegalnym procederem, to jest to człowiek bystry, myślący. Oczywiście możemy pokazywać tysiące dresiarzy biegających po mieście, ale wśród nich, nie znajdzie się nikt, kogo byśmy zapamiętali na dłużej.
foto. facebook.com/PatrykVegaOfficial
Ale takich właśnie przestępców pokazywało nasze kino przez wiele lat. I dlatego o nich już nie pamiętamy. Za to Babcia z Pitbull. Nowe porządki tak łatwo nie umknie z naszej pamięci, jeśli nie zostanie z nami na zawsze. Pitbull. Niebezpieczne kobiety to nie jedyny film, w którym Cię zobaczymy. Zagrałem jeszcze, również z Piotrem Stramowskim, w filmie Owoce zatrutego drzewa w reżyserii Patrycjusza Kostyszyna i Kasi Samson, o ciemnej stronie policji. Myślałeś, by profesjonalnie zajmować się konsultacją produkcji policyjnych, których w Polsce nie brakuje? Nie myślałem nigdy o tym, by zajmować się tym profesjonalnie, choć nasz rynek telewizyjno-filmowy cierpi na brak specjalistów w tej dziedzinie. Widać to zwłaszcza przy wszystkich serialach paradokumentalnych takich jak W11 – Wydział Śledczy czy Gliniarze. Nie wiem skąd oni biorą swoich konsultantów, ale to co pokazują, to jest jakaś żenada. Jak na to trafiam, to wyłączam w połowie odcinka, bo tego się nie da oglądać. Twoi koledzy po fachu nie mają do ciebie pretensji, że jako konsultant za dużo zdradzasz z pracy operacyjnej? Po pierwszej książce Złe psy i później Pitbullu. Nowych porządkach było kilka takich głosów, że niepotrzebnie wyciągamy na światło dzienne to, co powinno pozostać w tajemnicy, zamknięte w czterech ścianach komendy. Moim zdaniem taka częściowa transparentność jest jednak potrzebna, by ludzie zaczęli rozumieć, na czym nasza praca polega. Że to nie jest tylko siedzenie za biurkiem i wypełnianie raportów. Myślisz, że ta seria filmów zmieni trochę nastawienie społeczeństwa do policji i ich pracy? Że nabiorą do niej trochę respektu? Nie. To jest walka, której nigdy nie wygramy. Może pokolenie moich wnuków będzie trochę inaczej patrzyło na policję. Musimy pamiętać, że policja ma dopiero 25 lat. To bardzo młoda formacja, która pokutuje za to, co robiła wcześniej milicja. Ona na razie raczkuje. Patryk musi jeszcze wiele filmów nakręcić, żeby ten obraz się zmienił. Zapraszamy do kina
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj