Kamil Śmiałkowski: Zacznijmy od sakramentalnego „co słychać?” I wiesz o co pytam. Wszystko idzie dobrze, a ja nie śpię po nocach i mocno się stresuję, bo nigdy nie miałem doświadczenia z czekaniem. Całe swoje zawodowe życie miałem na głowie za dużo roboty i to zawsze były takie natychmiastowe rzeczy – reklamy, czołówki. Działo się. Teraz, od początku tego roku mocno ograniczyłem prace komercyjne, żeby się skupić na tym na czym mi zależy od wielu, wielu lat. I teraz uczę się czekania, co jest wykańczające. Ale to możesz sobie w tym czasie nadrobić zaległości w filmach, książkach... No nie, bo cały czas myślisz, że już się zacznie, że to już. Gadasz przez te telefony i myślisz, że już się odpali, a tu znowu, coś trzeba poprawić, dopracować w umowie i znowu dwa tygodnie. Wszystko jest ok, wszystko się dzieje, oni są przyzwyczajeni do takiego rytmu pracy, ale ja nie. Ja wciąż siedzę w okopie. I do tego nie strzelają. No to dzięki filmikom do Allegro przynajmniej trochę możesz odreagować. Tu coś się dzieje. To faktycznie trochę spadło mi z nieba, trochę było wymyślone jako taki pomysł, który zajmie mi czas, ale też mocno się rozrosło. I to w niespodziewany sposób. Sukces spowodował, że to staje się znacznie większe niż początkowo zakładaliśmy i dalej bardzo ładnie się rozwija. I staje się kolejnym ważnym dzieckiem. Jutro premiera Operacja Bazyliszek – czyli dochodzi następne 17 minut, jeszcze w tym roku Jaga... Ona będzie krótsza, ma bardzo fajny klimat, ale ona będzie miała chyba z 13 minut... Czyli jeszcze nie złoży się z tego na pełny metraż. Jeszcze nie. A poza tym – ja w to do końca nie wierze. Wiem, że są takie pomysły w internecie, ale chyba nie. A może chociaż jakieś wspólne pokazy filmowe. Takie mini-maratony? No może. Jakościowo mamy to faktycznie lepiej dociągnięte niż to, co w internecie. Kompresja YouTube mocno to zżera, w kinie widać na pewno sporo więcej detali i elementów, ale... Nie wierzę w takie kompilacje. Wydaje mi się, że widzowi trzeba dać coś nowego – jak już wypuszczać pełny metraż, to pełny metraż, z nową historią, z nowymi przygodami. Co najwyżej tylko lekko cytować, to co było wcześniej. A nawet jakby robić taką kompilację, to trzeba by pewnie wrócić do Smoka, zrobić trochę dokrętek, poprawek, te wszystkie filmy jakoś ze sobą skleić, porobić jakieś sensowne łączniki. To wcale nie mało roboty by było, żeby stworzyć coś z rękami i nogami. Podchwycę temat – "jak już pełny metraż". Czyli mówisz, że coś nowego i rozbudowującego świat? Zobaczymy. Jeżeli będziemy robić ten pełny metraż, to to powinna być historia, która się broni samodzielnie. Oprócz nawiązań to musi być historia, która będzie też ciekawa dla widza, który nic o tym świecie nie wie, nie ma internetu i tych filmików nie widział. Ale jaka to historia, co to będzie – na razie nie mamy zielonego pojęcia. Na razie musimy się zastanowić jak Twardowsky wróci z kosmosu, a jeżeli nie wróci to gdzie tak naprawdę leci. Mamy dużo rozmaitych pomysłów, ale to musi być naprawdę dynamit! Czerpiecie w tych filmikach z dobrych wzorców i to rozmaitych. Chociażby idea sceny po napisach, do których przyzwyczaił nas ostatnio Marvel swoimi filmami. Tak, jasne. Wiadomo, że idziemy trochę po śladach twórców znacznie większych. Ja w ogóle uważam, że to ostatni moment, by zrobić coś takiego z polską popkulturą filmową. To już ostatnia chwila, by się załapać. Już przecież wszystkie filmy popularne (te Marvela i nie tylko) mają wersje z dubbingiem. Pokolenie, które rośnie nie ma problemów z tym, że bohaterowie filmów, na które chodzą, mówią w innym języku. My to jeszcze pamiętamy (choć dla nas często to nie był angielski, tylko niemiecki dubbing – bo oglądaliśmy VHSy przywożone zza Odry). A dziś Michał Żebrowski jest Doktorem Strangem No właśnie. Młodzi ludzie oglądają to i nie widzą przepaści językowej. Widzą przepaść jakościową – w tym jak to kino popularne jest wykończone i ekranowo i chociażby scenariuszowo. I to pójdzie jeszcze dalej. Bo Disney wydaje teraz wielkie pieniądze na narzędzia, które pozwolą dopasować ruch ust aktorów w gotowym filmie do różnych wersji językowych. Czyli Downey Jr. będzie po prostu mówił po polsku. Stracisz nawet wrażenie, że to dubbing. On będzie mówił zupełnie normalnie. I to w świetnym filmie, z genialnymi efektami specjalnymi i z tym się już nie da konkurować. Granice znikną zupełnie. A to mi nasuwa inny temat. To wszystko jest przecież walką o tego młodszego widza. A wy w tych Legendach uparcie piszecie, że to nie dla dzieci i rzucacie brzydkimi wyrazami. A główną grupą odbiorców waszych produkcji są przecież nastolatki. No tak, ale zobacz, kto tak naprawdę grał w The Witcher? To gra od 18 lat, ale nie znam w Polsce dwunastolatka, który by w to nie grał. A myśmy oglądali The Terminator wślizgując się do kina. Ja nawet pierwszego Alien widziałem w kinie mając lat niespełna dziesięc, ale to jednak już była trauma. Ale widziałeś. Ja zresztą też. Oczywiście nie chcielibyśmy, by młodsi ludzie oglądali to bez wiedzy swoich rodziców. Tam są przecież różne blokady i zakładamy, że rodzice są świadomi, na co patrzą ich dzieci. Ale w tych filmach Marvela do których nawiązujesz, nie ma tych wulgaryzmów. No tak, ale my też, gdy będziemy robić film do kina pewnie zrezygnujemy z brzydkich wyrazów. To zupełnie inne medium. Internet to miejsce, gdzie nie tylko możesz sobie pozwolić na więcej, ale w pewnym sensie musisz. Tak troszeczkę. Staramy się oczywiście nie być w tym ekstremalni, zakładamy, być może błędnie, że polski młody człowiek dorasta w troszkę innym środowisku, niż ten w brytyjskim kręgu kulturowym, jednak w troszeczkę brutalniejszym. Używamy przekleństw, ale nie jest to poziom Sausage Party, bez przesady. To wszystko ma być takie miękkie i wytłumaczalne. Jak wtedy gdy Twardowsky klnie, by napełnić silniki. I zobacz, że w tej jego wiązance, którą długo układaliśmy razem z m.in. Jackiem Dukajem jest chyba jeden prawdziwie brzydki wyraz. Dlatego pewnie się nie naładowało... No tak. Ale ciągniecie to dalej. W Bazyliszku też rzucają trochę mięsem. Tak, ale wydaje mi się, w taki naturalny sposób. W sytuacjach w których normalny dorosły człowiek może by i zaklął. Naprawdę zakładamy, że te filmy oglądane są jednak pod jakąś tam kontrolą. Ale powtarzam – kiedy będziemy robić rozrywkowy film kinowy to są już inne zasady, wtedy zakładamy, że na film idą całe rodziny i jesteśmy grzeczni. Albo i nie. Albo odwrotnie – robimy Twardowsky'ego, jego wartością jest to, że czasem rzuci mięsem i wtedy z założenia robimy to trochę ostrzej. I do starszego widza. A myślałeś kiedyś o czymś całkiem dla dorosłych? W ramach Legend Polskich? Mamy różne pomysły. I pewnie tak. Ale mam gigantyczny szacunek do tego co się dzieje ostatnio w dorosłym polskim kinie – to są naprawdę świetne rzeczy. Tegoroczny wylew – Wołyń, Ostatnia rodzina, Jestem mordercą. To są bardzo dobre filmy skierowane do dorosłego widza i nie chcę z tym konkurować. Ale ja myślałem o rozrywkowym kinie dla dorosłych. Ono się niewiele już różni od rozrywkowego kina dla młodszych. No właśnie brutalnością, wulgarnością – tym elementem Sausage Party. Ale czy w polskim humorze, mamy coś tak mocnego? Taki odpowiednik Sausage Party? Takie przekraczanie granic tabu? Seksualnego czy religijnego? No może jest, tylko nikt nie próbował. Mnie, szczerze mówiąc, średnio to interesuje. Wydaje mi się, że to musi służyć historii. Po co je przekraczać na siłę? A poza tym, w ogóle nie kojarzy mi się to z polskim humorem. Dobra polska komedia nie kojarzy mi się z wulgarnością. Tak samo nigdy mnie nie kusiło przekraczanie tabu religijnego. My się na przykład bawimy tu trochę z diabłami i z nich śmiejemy, ale to wciąż jest na poziomie umowności i osadzenia w polskiej kulturze, gdzie ten Boruta z Rokitą występowali. Druga część rozmowy z Tomkiem Bagińskim o dalszych planach związanych z Legendami, ostatniej wizycie w Stanach, czy ostatnich ciekawych serialach i filmach, jakie oglądał już w piątek w naszym Magazynie Weekendowym.
Premiera filmu Operacja Bazyliszek już 9 listopada o 12:00.
.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj