"Pocahontas"

Jedna z najbardziej znanych mi i jednocześnie niedocenianych gier wideo. Sega, podpisując w latach dziewięćdziesiątych umowę z Disneyem, mogła zachować kilka tytułów dla siebie — i to właśnie jeden z nich. To jednocześnie produkcja, która nie zdobyła odpowiednio dużego rozgłosu, odnoszę bowiem wrażenie, że sami twórcy nie do końca wiedzieli, do kogo jest on kierowana. Z jednej strony "Pocahontas" oparto na filmie animowanym, które to wówczas jednoznacznie klasyfikowane były jako dla dzieci. To jednak nie była platformówka, w której do sukcesu niezbędna była wyłącznie zręczność. Znacznie bliżej jej do przygodówek, w których musimy rozwiązywać masę napotykanych na drodze zagadek. Ale jeśli już sprawdzimy, że za grę odpowiada Funcom (m.in. "The Longest Journey"), to raczej nikt nie powinien być zdziwiony takim obrotem spraw, prawda? Tytuł trudny, wymagający, świetnie zaprojektowany i — mimo upływu lat — wciąż okropnie niedoceniany.

[video-browser playlist="747206" suggest=""]

"Ristar"

To jedna z ostatnich perełek, które w swojej bibliotece gościł Mega Drive. Wydana w 1995 roku gra, za którą odpowiedzialny jest Sonic Team, skupia się na przygodach antropomorficznej gwiazdki przemierzającej rozmaite światy. To klasyczna gra platformowa, w której ekipa odpowiedzialna za powołanie do życia niebieskiego jeża zwolniła tempa i postawiła na solidne wykorzystanie specjalnych umiejętności, którymi może poszczycić się nasza bohaterka: rozciągających się ramion. Dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, znakomicie zaprojektowana, a przede wszystkim mogąca pochwalić się naprawdę solidną oprawą audiowizualną platformówka to rzecz, obok której żaden miłośnik gatunku ani dobrych gier w ogóle nie powinien przejść obojętnie!

[video-browser playlist="747207" suggest=""]

Zobacz też: "Dynamite Headdy", "Earthworm Jim"

"Shining Force II"

O ile seria "Phantasy Star" jest zdecydowanie najwybitniejszym znanym zachodniej publiczności turowym RPG, o tyle "Shining Force" godnie reprezentuje taktyczne podejście do walki w japońskich RPG na konsoli. Dużo rozmów z napotykanymi bohaterami, jeszcze więcej gmerania po menu, by odpowiednio wyposażyć naszą armię. Spore brawa także za spersonalizowanie każdego bohatera. To, że główne postacie muszą mieć dobrą historię, jest wiadome, ale tutaj zadbano o to, by każda miała swoją osobowość. Wraz z kolejnymi zdobytymi poziomami możemy zmieniać klasy i dalej rozwijać naszą armię. Dla miłośników taktycznych RPG — mus!

[video-browser playlist="747208" suggest=""]

Zobacz też: "Shining Force"

"Sonic the Hedgehog"

Główna seria gier z maskotką Segi w roli głównej to coś, czego nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Patrząc na Mario i sposób, w jaki Nintendo wykorzystuje go na wszelkie możliwe strony, stało się jasne, że Sega także potrzebuje kluczowego dla swojej marki bohatera. Po wielu miesiącach narad został nim niebieski, pędzący z zawrotną prędkością jeż, który swój debiut zaliczył w platformowej grze zatytułowanej po prostu "Sonic the Hedgehog". Był szybki, modny, młodzieżowy; miał błysk w oku i złośliwy uśmieszek, którego próżno było szukać u konkurencji. W naszym zestawieniu nie mogło zatem zabraknąć przygód bohatera, który mimo lat wciąż toczy boje z Doktorem Robotnikiem. Na SMD pojawiły się trzy platformówki z serii i nie ma co ukrywać, że cała trylogia jest prawdziwym musem dla każdego miłośnika 16-bitowego grania! [video-browser playlist="747209" suggest=""] Zobacz też: "Sonic the Hedgehog 2", "Sonic the Hedgehog 3 & Knuckles"

"Streets of Rage"

Mogliście już poczytać o wspaniałej, utrzymanej w komiksowej oprawie grze "Comix Zone", ale w zestawieniu nie mogło zabraknąć kolejnego beat’em-upa, a właściwie całej trylogii: "Streets of Rage". Była to odpowiedź Segi na domowy port "Final Fighta". Podobnie jak w większości tego typu gier, tutaj również całą paletą różnorodnych bohaterów różniących się delikatnie stylem walki (szybkością, wytrzymałością, mocą uderzenia) przemierzamy wypełnione wszelkiej maści zbirami ulice — tytułowe Ulice Gniewu. Po raz kolejny piszę o grze w kontekście trylogii, bo prawdą jest, że trudno te tytuły od siebie oderwać. Można by wręcz rzec, że kolejne wcielenia "SoR" to ewolucja i poprawianie błędów, których nie udało się uniknąć poprzednikom. O ile zatem pierwsza część może wydać Wam się dość sztywna i nieprzemyślana, to kiedy tylko uda Wam się z nią uporać, koniecznie zabierzcie się za sequel (najlepszą odsłonę cyklu), w którym z rozwagą poprawiono wszelkie uchybienia. Oprócz świetnej oprawy i prostego, ale sprawdzającego się w bojach gameplayu autorzy zaserwowali nam naprawdę doskonałe ścieżki dźwiękowe, które pozostają w głowie jeszcze długo po zakończeniu zabawy. [video-browser playlist="747210" suggest=""] Zobacz też: "Streets of Rage 2", "Streets of Rage 3", "Golden Axe 1-3"
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj