Mimo że lato z kinem grozy się nie kojarzy, to jednak w ciągu najbliższych miesięcy czeka nas kilka wartych uwagi premier. 19 czerwca na ekrany trafił film „Insidious: Chapter 3”, 21 sierpnia zobaczymy zaś "Sinister 2". Co warto obejrzeć w międzyczasie? Poniżej przypominamy najciekawsze horrorowe premiery z ostatnich lat!

"The Babadook"

Debiutancki film Jennifer Kent to prawdziwa perełka wśród zeszłorocznych horrorów. Australijska reżyserka potwierdziła banalną, ale często zapominaną prawdę, że mniej czasami znaczy więcej. Znakomite zdjęcia (autorstwa polskiego operatora!) i scenografia, wyborne aktorstwo dwójki głównych aktorów, na których w zasadzie opiera się cała historia, a przede wszystkim ciekawy scenariusz napisany przez samą reżyserkę sprawiły, że "Babadook" jest dziełem zdecydowanie godnym uwagi. Nie jest to typowy horror, a raczej film z pogranicza kina grozy i thrillera psychologicznego, niemniej jednak duszny, schizofreniczny klimat i lęk, który funduje nam sama podświadomość podczas seansu, zapadają w pamięci na długo. [video-browser playlist="623344" suggest=""]

"Horns"

Film, w którym Daniel Radcliffe miał już ostatecznie zerwać z łatką Harry'ego Pottera, musiał wzbudzać emocje. Nikt za bardzo nie skupiał się na tym, czy historia będzie wierną adaptacją literackiego pierwowzoru, bo najważniejsze było jedno: jak poradzi sobie młody Brytyjczyk i czy uda mu się czymś zaskoczyć widzów? Ostatecznie film podzielił publiczność na tych, którzy kupili tę dziwną gatunkową mieszankę, oraz tych, którzy pukali się w czoło przez większą część seansu. Co by jednak nie mówić, "Horns" są filmem jedynym w swoim rodzaju, nieszablonowym. To właśnie ta nieprzewidywalność sprawia, że film wypłynął na powierzchnię. Historia gościa, który po ostrej imprezie budzi się z rogami wyzwalającymi w otaczających go ludziach najgorsze instynkty, zapewniła w kinie prawdziwy rollercoaster emocjonalny. Mieliśmy trochę dramatu, horroru, czarnej komedii i filmu obyczajowego. Zaskakująca forma, ujęcie historii i specyficzny humor nie pozwolą tak szybko zapomnieć o tym filmie. [video-browser playlist="716473" suggest=""]

"Only Lovers Left Alive"

Jim Jarmusch, czyli legenda amerykańskiego kina niezależnego, postanowił nakręcić horror. Gdy po raz pierwszy usłyszałam tę informację, wiedziałam, że film będzie czymś, czego jeszcze do tej pory nie widziałam. Jak było w rzeczywistości? Dokładnie tak, jak podejrzewałam od początku. Jarmusch dał wampirzemu nurtowi to, czego potrzebował od dłuższego czasu: porządnego, odświeżającego kopa. Senna, nieco dekadencka atmosfera, fantastyczne zdjęcia, muzyka i rewelacyjnie nonszalanccy Tom Hiddleston i Tilda Swinton w rolach pary krwiopijców zapewnili mi w kinie ogrom wrażeń. Ten film to narkotyk, wprowadzający widza w totalnie odlotowy, hipnotyczny trans. Dawno czegoś takiego w kinie grozy nie było i podejrzewam, że jeszcze długo nie będzie. Kino wampiryczne zostało tutaj w znakomity i nieszablonowy sposób zreinterpretowane, pozwalając widzom spojrzeć na klasyczną postać krwiopijcy inaczej. [video-browser playlist="716475" suggest=""]

"Eliza Graves"

Lubicie klimat tajemniczego psychiatryka skrywającego za swoimi murami mroczne sekrety? "Eliza Graves" będzie w takim razie filmem dla Was. Głównym bohaterem jest tutaj młody lekarz, który przybywa do zakładu dla obłąkanych Stonehearts, w którym to pacjentką jest tytułowa Eliza. Przedstawiona historia skrywa w sobie typowy dla klasycznego, gotyckiego horroru pierwiastek niepokoju i tajemnicy, która zostanie rozwiązana w toku niebezpiecznych wydarzeń. Bohaterowie nie są tym, kim wydają się być na początku; zagadki zdają się nie rozwiązywać, a wręcz mnożyć na nowo. Atmosferę osaczenia potęgują chłodne wnętrza, oszczędna gra aktorska i perfekcyjnie wykadrowane zdjęcia. Sam film ma w sobie coś z popularniejszej „Wyspy tajemnic”, warto więc chociażby z ciekawości porównać obydwie historie. [video-browser playlist="716477" suggest=""]

"The Guest"

Film Adama Wingarda nie jest typowym horrorem, więc w tym rankingu znajduje się trochę na wyrost. Mimo wszystko trzeba przyznać, że reżyser pełnymi garściami czerpał inspiracje z różnych filmowych źródeł, w tym kina grozy, dlatego warto go docenić. Tytułowy Gość to przystojny David, który pewnego dnia puka do drzwi przypadkowej amerykańskiej rodziny i podaje się za znajomego ich syna, który poległ na froncie. Rodzina przyjmuje więc przybysza z otwartymi ramionami, zapoczątkowując tym samym serię tragicznych wydarzeń. "Gość" to prawdziwy kolaż gatunkowy, film, który świadomie podkreśla własną absurdalność. Mimo wszystko z niezwykłą życzliwością przygląda się klasycznemu kinu klasy B, które tak bardzo lubimy, a do czego tak bardzo trudno nam się przyznać. Staje się tym samym nie tylko jego przedstawicielem, ale i świadomą parodią. Film jest świetnie zagrany, perfekcyjnie wyreżyserowany i napisany, a do tego daje światu jeden z najlepszych soundtracków zeszłego roku. W rewanżu spróbujcie więc dać szansę temu filmowi, który przez polskie kina przeszedł bez echa i szybko z nich zniknął. [video-browser playlist="716478" suggest=""]   Na stronie drugiej m.in. "It Follows" i "Oculus".
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj