Terminator 26 października 1984 roku rozpoczął budowę uniwersum, a ile było do dziś "Terminatorów"? No, sporo. Wielu z Was pewnie powie, że poza tymi dwoma wyreżyserowanymi przez Camerona reszta się nie liczy. Można i tak do tego podejść, ale moim zdaniem nie jest tak źle. Dziś więc z okazji urodzin i w ramach przygotowań do kolejnego filmu (Terminator: Genisys), którego premiera już niebawem, przyjrzyjmy się wszystkiemu, co pod tą marką ukazało się do tej pory:
Terminator (1984)
Film, od którego wszystko się zaczęło. W polskich kinach pojawił się pięć lat później pod bezsensownym tytułem "Elektroniczny morderca" (zawdzięczamy to Konradowi J. Zarębskiemu – przyznał się po latach). Klasyczny przykład opowieści o podróży w czasie jako zamkniętej pętli. W efekcie wszystko wraca na swoje miejsce, a jedynym efektem podróży jest sprowokowanie wydarzeń, które ją wywołały. Główny zły to T-800 grany przez Arnolda Schwarzeneggera.
[video-browser playlist="631111" suggest=""]
Terminator 2: Dzień Sądu (1991)
Wypasiona część druga. Wielki hit kinowy na całym świecie (łącznie z Polską). Schwarzenegger wraca tym razem jako dobry, a złym jest T-1000, zmiennokształtny robot, który podobnie jak Arnie w pierwszym filmie cofa się w czasie, by zmienić przyszłość. Tym razem jednak okazuje się, że czas nie jest zamkniętą pętlą. Finał filmu dowodzi, że można zmienić przyszłość. I zmieniają.
[video-browser playlist="629971" suggest=""]
"T2 3D – Battle Across Time" (1996)
Dwunastominutowy film krótkometrażowy nakręcony jako sequelek "T2" (acz to produkcja na bogato - z udziałem Arnolda i reszty podstawowej obsady oraz w reżyserii Jamesa Camerona). Ten film jest atrakcją parków Universal Studios na Florydzie i w Japonii - podczas wycieczek po tematycznych wystawach można praktycznie stać się częścią fabuły "Terminatora". Zaczyna się od zwiedzania Cyberdyne, które zostaje przerwane przez wiadomość od Connorów, a potem dzieje się coraz więcej, szybciej i nie tylko na ekranie. Wszystko się rusza, dymi, film jest 3D i to ponoć naprawdę fajna jazda. I pojawia się nowy przeciwnik, T-1000000, który wygląda jak wielki robo-pająk.
[video-browser playlist="631113" suggest=""]
Terminator 3: Bunt Maszyn (2003)
Oficjalna część trzecia. Nakręcona dwanaście lat po poprzedniej, już bez Camerona i sięgająca bez oporów po rozmaite pomysły z obu wcześniejszych filmów. Terminator jest tu kobietą (T-X), Arnold jest znowu dobry, a czas nie jest ani pętlą, ani w pełni niezapisaną kartą. To raczej coś w rodzaju sprężyny, którą w efekcie podróży można odkształcić, ale zawsze jakoś (z czasem) wróci do pierwotnego planu wydarzeń.
[video-browser playlist="629227" suggest=""]
Terminator: Kroniki Sary Connor (2008-2009)
Dwusezonowy (31 odcinków) serial telewizyjny, który jest kontynuacją drugiego filmu, a nie bierze pod uwagę trzeciego (nie dziwcie się, w amerykańskiej popkulturze to częste – zresztą poczytajcie niżej o komiksach). Pierwsza produkcja spod znaku "Terminatora" bez Arnolda. Dla większości serial był rozczarowaniem, oglądalność była taka sobie i całość zamknięto po drugim sezonie. Moim zdaniem szkoda. Choć dzięki temu mamy fajną Cersei Lannister. Gdyby nie zakończenie tej opowieści, Lena Headey nie mogłaby zagrać królowej w Grze o tron - w końcu była postacią tytułową. Grała matkę przyszłego zbawcy ludzkości, która musi wraz z synem uciekać przed złymi Terminatorami (oczywiście są też wspierające ich dobre).
[video-browser playlist="631115" suggest=""]
Terminator: Ocalenie (2009)
Czwarty kinowy film nie ma wiele wspólnego z poprzednimi. Tu nie tyle chodzi o podróże w czasie, co o przyszłość, gdzie już trwa wojna ze złymi cyborgami. Arnold pojawia się na moment, ale nie on jest tu istotny. To opowieść o dorosłym już Johnie Connorze i jego walce ze Skynetem. To, co we wcześniejszych filmach było "przeszłością z przyszłości", tu jest główną osią fabuły.
[video-browser playlist="630526" suggest=""]
Tyle filmów do dziś. Następny (Terminator: Genisys) w przyszłym roku. A co poza tym?
Gry (od 1990)
Gier z Terminatorami było na przeróżnych platformach naprawdę sporo - od "The Terminator" na DOS-a (jednej z pierwszych gier Bethesdy) i automatów z montowanym karabinkiem, przez "Rampage" (prostą strzelankę na PC z 1993 roku), adaptacje poszczególnych filmów, umiejscowione w postapokaliptycznej przyszłości "Future Shock", "Dawn on Fate", "The Redeption", aż nawet po crossover "RoboCop Versus The Terminator" (więcej o nim przy komiksach), a to tylko wierzchołek góry lodowej. No bo trzeba przyznać, że akurat te kinowe fabuły dają duże pole do popisu w wymyślaniu gier o strzelaniu do złych robotów.
[video-browser playlist="631117" suggest=""]
Komiksy (od 1988)
Komiksów było oczywiście znacznie więcej. Grubo ponad setka. Przeczytałem niemal wszystkie, więc szybkie podsumowanie. Zaczęło wydawnictwo Now w 1988 roku, w trzech seriach opowiadając głównie o mrocznej przyszłości, z której przybył Kyle Reese (w sumie 24 zeszyty). Potem pałeczkę przejęło Dark Horse, które od 1990 roku w kilkunastu miniseriach bawiło się różnymi historiami – od poszukiwania innych Sarah Connor po walki Skynetu z Rosjanami. Do tego wymieszało Terminatora z innymi swoimi markami: "Aliens vs Predator vs Terminator" czy (moim zdaniem najlepszy) "RoboCop vs. The Terminator". W fabule stworzonej przez samego Franka Millera okazuje się, że Skynet powstał dzięki technologii, która uratowała życie Alexowi Murphy'emu, więc bojownicy z przyszłości przybywają do naszych czasów, by zabić RoboCopa. Oczywiście Skynet przysyła Terminatory, by go chronić, i zaczyna się ostra jatka. Dark Horse miał jednak prawa tylko do postaci i wątków z pierwszego filmu. Prawa do "T2" wykupił na kilka lat Marvel, potem Malibu, a jeszcze w kolejnych latach Dynamite Entertaiment. Z kolei komiksy nawiązujące do trzeciego filmu wydawał Beckett, a do Terminator: Ocalenie - wydawnictwo IDW. Każdy wydawał swoje miniserie i niełatwo to wszystko ogarnąć. A wisienką na torcie niech będzie jeszcze komiksowy crossover z Supermanem: "Death to the Future".
[video-browser playlist="631119" suggest=""]
Terminator X: A Laser Battle for Salvation
I na koniec – gdybyście akurat byli w Malezji albo Meksyku, to tam wciąż możecie jeszcze pobawić się w świecie Terminatora w parkach rozrywki. Tu już nie ma specjalnego filmu. To raczej skrzyżowanie laserowej strzelanki i LARP-a - wspólnie z drużyną innych zawodników musicie walczyć z postaciami znanymi z serii filmów. Czego to ludzie nie wymyślą...
[video-browser playlist="631121" suggest=""]