Na polski rynek wkroczył nowy gracz VoD, który ma niezwykle ambitne plany związane z popularyzacją transmisji sportowych nadawanych przez internet. Problem w tym, że prezentuje technologiczne średniowiecze.
Przedstawiciele NENT Group w ostatnich tygodniach robili sporo szumu wokół usługi Viaplay, która 3 sierpnia zadebiutowała na polskim rynku. W teorii prezentuje sobą całkiem wysoką jakość, gdyż w ramach ujednoliconej subskrypcji wycenionej na 34 złote otrzymujemy dostęp do filmów, seriali, produkcji oryginalnych, treści dla dzieci oraz transmisji sportowych.
Ten ostatni segment platformy rozwijany jest z największą intensywnością. Viaplay otworzy własne studio sportowe w Warszawie i zatrudni cenionych komentatorów, aby przykuć naszą uwagę. Co więcej platforma pozyskała wyłączne prawa do transmisji na polskim rynku rozgrywek Ligi Europy UEFA oraz Ligi Konferencji Europy UEFA od sezonu 2021/22 do sezonu 2023/2024. Dodajmy do tego możliwość odpalenia serwisu na urządzeniach mobilnych, konsolach, telewizorach, komputerach osobistych oraz poprzez operatorów kablowych, a otrzymamy projekt, który powinien zakończyć się spektakularnym sukcesem. Viaplay jawi się jako naturalny zamiennik dla przestarzałej telewizji linearnej.
Brzmi pięknie, prawda? Niestety, diabeł jak zwykle tkwi szczegółach i paradoksalnie to fani sportu będą najbardziej zawiedzeni ofertą tego dystrybutora. W cenie najtańszego pakietu Netflixa otrzymamy co prawda dostęp do filmów i seriali w rozdzielczości 1080p, ale nie wszystkie produkcje będą transmitowane w takiej jakości.
Z oficjalnych dokumentów specyfikacyjnych firmy wynika, że sport na żywo oraz niektóre filmy i seriale będą transmitowane w 720p. I o ile niską rozdzielczość w ostateczności dałoby się jakoś przeżyć, choć z trudem, to jest coś jeszcze, co zniechęci fanów sportu do opłacania subskrypcji. Przedstawiciele platformy podczas jej oficjalnej prezentacji obwieścili, że opóźnienia w relacjach na żywo mogą sięgać nawet do 90 sekund. Półtorej minuty opóźnienia względem tego, co dzieje się na boisku, korcie tenisowym czy torze wyścigowym.
Jeśli takie opóźnienia będą normą w przypadku Viaplay, wielu kibiców może odpuścić sobie udział w tej streamingowej rewolucji i poszukają innych, niekoniecznie legalnych źródeł treści.
Wypuszczanie w 2021 roku nowego serwisu VoD, który aspiruje do miana gamechangera, ale transmituje najważniejsze treści ze swojej oferty w 720p i przy kolosalnym opóźnieniu, graniczy z absurdem. Dziś telewizory Full HD są rynkową rzadkością, na dobre wyparły je odbiorniki z matrycą 4K, a branża coraz śmielej zachęca nas do przeskoku na 8K. W takiej rzeczywistości usługi pokroju Viaplay powinny celować co najmniej w rozdzielczość 1080p, a część materiałówtransmitować w 4K, aby stanowić faktyczną alternatywę dla rynkowych gigantów.
Ktoś może zarzucić mi, że w takiej samej cenie Netflix oferuje jeszcze gorszą jakość odtwarzania i niesłusznie czepiam się Viaplay. Ale amerykański serwis daje nam swobodę wyboru, to my decydujemy się, czy oglądać filmy w 480p, 1080p czy 4K, jeśli dostępne są w takim formacie. Tu platforma stawia nas pod ścianą. Jeśli chcesz oglądać rozgrywki Ligi Europy UEFA z polskim komentarzem, musisz pogodzić się z tym, że otworzysz je w archaicznej rozdzielczości, a o strzelonej bramce dowiesz się, zanim akcja na dobre się rozkręci, z krzyków sąsiada.
Albo zanim w ogóle usłyszysz pierwszy gwizdek. W końcu Emil Forsberg strzelił nam bramkę w meczu ze Szwecją w 81 sekundzie meczu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h