Kondycja finansowa spółki Cinema City Poland jest stabilna. Spółka będzie kontynuować swoją działalność w Polsce. Jesteśmy częścią międzynarodowej grupy Cineworld, dla której polski rynek jest jednym z najważniejszych w regionie. Liczymy, że wraz z poprawą sytuacji epidemiologicznej w Polsce, kina będą mogłyby być ponownie otwarte z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Czekamy na naszych widzów, tak aby zapewnić im przeżywanie filmowych emocji na najwyższym poziomie - przekazali przedstawiciele filmy.
Ale pomimo powyższych zapewnień ogólna sytuacja na rynku kinematografii nie jest zbyt dobra. Kina z całego świata dotkliwie odczuły skutki restrykcji pandemicznych. Filmy nadal kręci się przy zachowaniu reżimu sanitarnego, a widzowie mogą mieć do nich dostęp bez wychodzenia z domu. Z łańcucha zależności wypadł jeden podmiot, ten, który najłatwiej zastąpić.
Kino, technologia, nowa era
W momencie pisania tego tekstu sytuacja branży kinowej wygląda dramatycznie. Sale stoją puste i nikt nie wie, kiedy znowu się zapełnią. Pandemia nadal zbiera swoje żniwo i nawet jeśli uda się ją wygasić, mogą minąć miesiące, zanim znów przekonamy się do oglądania filmów na wielkim ekranie. Nikt nie wie, ile może potrwać ten impas, jednego możemy być za to pewni – z każdym kolejnym miesiącem kolejne placówki będą zamykane, aby ograniczyć straty. Na niekorzyść kin działa także fakt, iż w czasie masowych restrykcji pandemicznych przyzwyczailiśmy się do oglądania filmów w sieci. Wystarczy przypomnieć sobie, że w szczycie pierwszej fali COVID-19 platformy VoD ograniczyły przepustowość, aby odciążyć łącza internetowe. Pracownicy, których odesłano do pracy zdalnej, masowo pochłaniali kolejne filmy i seriale, dzięki czemu serwisy pokroju Netflixa czy Disney+ zanotowały wyższe wzrosty, niż planowały. Umocniły swoją pozycję i nic nie wskazuje na to, aby odpuściły w walce o prawa do dystrybucji najbardziej kasowych produkcji. W końcu w chwili kryzysu to do przedstawicieli branży VoD zgłosili się twórcy filmów, aby w jakikolwiek sposób dotrzeć do klientów. W tym miejscu warto przytoczyć dane dotyczące dwóch premier ostatnich tygodni. Tenet trafił do kinowej dystrybucji pod koniec sierpnia, na długo przed rozkręceniem się drugiej fali pandemii. Przez miesiąc zarobił łącznie 283,2 mln dolarów, kwotę zauważalnie niższą, niż wpływ gwarantujący zwrot inwestycji – film powinien zarobić co najmniej 500 mln dolarów, aby się zwrócił. Dla porównania po dwóch tygodniach od premiery Mulan trafił do 29% subskrybentów platformy Disney+ ze Stanów Zjednoczonych, co według analityków Yahoo powinno przełożyć się na wpływy rzędu 261 mln dolarów. A to kwota pozyskana jedynie z rynku amerykańskiego, w skali globalnej film mógł zarobić w tym czasie nawet dwukrotność tej kwoty. Co więcej w przypadku klientów oglądających tę produkcję za pośrednictwem serwisów VoD całość wpływów trafia do ręki Disneya. W przypadku dystrybucji kinowej część ceny biletów trafia do pośrednika, jakim jest operator danej placówki.Przyszłość kina w niewiadomych barwach
Jak skończy się ta wielka wojna platform? Dziś ciężko to przewidzieć i odpowiedź w dużej mierze będzie zależeć od tego, kto jej udzieli. Zwolennicy kin z pewnością stwierdzą, że po czasie kryzysu kina odrodzą się silniejsze, inni zaś będą kibicować platformom VoD i marginalizacji tradycyjnej metody dystrybucji. Z technologicznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, aby z pełną mocą przeprowadzić tę rewolucję. Już w 2016 roku Sean Parker, twórca Napstera, zaprezentował światu wizję kina przyszłości pod postacią pudełka Screening Room. Sprzęt miał kosztować 150$ i oferować dostęp do premier kinowych na 48 godzin w cenie 50 dolarów, które obejrzelibyśmy na naszym domowym telewizorze. Dziś taką usługę dałoby się zrealizować bez kupowania dodatkowego sprzętu, wystarczyłby dostęp do odpowiedniej aplikacji VoD. I film Mulan, który kosztował 30 dolarów, udowodnił proroctwo wizji Parkera. Ziściła się szybciej, niż mogliśmy podejrzewać. Nie zdziwię się, gdy po ostatecznym wygraniu walki z koronawirusem taki model premiery hybrydowej upowszechni się na szeroką skalę. Choć jestem ogromnym entuzjastą modelu VoD, nie sądzę, aby premierowe produkcje trafiały do tych platform równocześnie z premierą kinową w ramach standardowego abonamentu. To, że podobna praktyka sprawdza się w przypadku Xbox Game Passa w branży gamingowej, nie znaczy, że sprawdzi się także na rynku kinowym. O wiele bardziej prawdopodobne wydaje mi się powstanie nowych, wyższych progów abonamentowych, które dadzą nam dostęp do wybranych filmów w dniu ich kinowej premiery. Taki model mógłby zadziałać m.in. w przypadku firmy WarnerBros., która funkcjonuje w tej branży zarówno w roli producenta, jak i dystrybutora treści. Podmioty pokroju Amazon Prime Video czy Netflixa mogłyby zaś wybrać model disnejowski i udostępniać filmy w dniu ich premiery kinowej za dodatkową opłatą. A co na to wszystko kina? Sądzę, że nie będą miały zbyt dużo do gadania, jeśli okaże się, że hybrydowe premiery mają rację bytu. Ale o tym, jak zmieni się branża kinowa, przekonamy się prawdopodobnie dopiero w 2022 roku. Jedno jest pewne – powrotu do status quo sprzed pandemii nie będzie. Część kin upadnie, a inne będą musiały przystosować się do nowej, postpandemicznej rzeczywistości.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj